poniedziałek, 17 czerwca 2013

18.I wanna cry and I wannna love but all my tears have been used up.





Wilgotne powietrze, deszcz i jej ulubiony zapach jeziora. Pogoda może nie zaliczała się do najlepszych, ale na pewno do tych bardziej relaksujących i zmuszających do wielu życiowych refleksji. Stella siedziała na bujanym fotelu w domowej werandzie, znajdującej się tuż przed wejściem do domu. Dach był zakryty, więc swobodnie mogła spędzić tam czas, mając pewność, że absolutnie nie zmoknie. Widok przed jej oczyma, ukajał ją. Patrzyła wprost na duże jezioro, w którym odbijały się krople spadającego deszczu. W końcu była sama. Mogła pomyśleć. Dookoła niej absolutna cisza i spokój. Właśnie tego potrzebowała od kilku ostatnich dni. Całe szczęście, że zdecydowały się na ten wyjazd, bowiem blondynka miała okazję przemyśleć wszystko na nowo, od samego początku. Przypominała sobie wszystkie spędzone chwile z obydwoma chłopakami. Z łatwością mogła powiedzieć, że wszystkie sprawiały jej nie lada przyjemność. Nie potrafiła określić, która była najlepsza, bowiem wszystkie znaczyły dla niej tyle samo.

Retrospekcja

- To chyba kolejny przypadek, bo ostatnio często na siebie wpadamy – uśmiechnął się pod nosem, na co ta podniosła swój wzrok tuż spod długich, gęstych rzęs wprost na niego.

- Pominąłeś fakt, że każde spotkanie nie kończy się zbyt dobrze – odezwała się, odbierając od cholernie przystojnego barmana swoje malibu.

- No tak, chyba w końcu powinienem cię przeprosić za sytuację wynikłą w sklepie – powiedział spuszczając nieśmiało głowę, bowiem nigdy nie lubił przepraszać, w sumie rzadko to w ogóle robił, a jeśli już to najczęściej przepraszał właśnie Perrie, bo nie miał ochoty się z nią sprzeczać, dlatego zazwyczaj zwykłe ‘przepraszam’, które i tak nigdy nie wychodziło prosto z jego serca, zazwyczaj ją uciszało, chociaż na chwilę.

- I nie prościej było tak od razu ?- zapytała z lekką ironią w głosie, lecz po chwili obdarzając go czarującym uśmiechem odwróciła się, by skierować się w miejsce gdzie zostawiła przyjaciółkę.

- Zaczekaj ! – usłyszała tuż za plecami – Jak masz na imię ? – zapytał ten sam głos co wcześniej, na co ta odwróciła tylko głowę w jego kierunku.

- Stella – odpowiedziała subtelnie, podnosząc kąciki swoich pełnych, czerwonych ust do góry.

- Jestem Zayn – rzekł brunet, poprawiając przy tym nerwowo swoją grzywkę.

- Miło Cię poznać Zayn.



Ten moment pamiętała jak dzisiaj. Tak samo jak ich pierwsze spotkanie, gdy zachował się w stosunku do niej wręcz karygodnie, ale to akurat nie miało zbytnio znaczenia. Ważne było to, że z kolejnym dniem coraz bardziej się do niego zbliżała. Na początku byli świetnymi przyjaciółmi. Ale czy tylko przyjaciółmi? Może od samego początku łączyło ich coś o wiele większego?



Retrospekcja



- Jesteś naprawdę zabawny, lubię to w Tobie – powiedziała chichocząc z jego ostatniej opowieści o tym, gdy on i chłopaki z zespołu robili sobie zawody w jedzeniu ciastek, nakładali je na czoło, po czym musieli wykonywać poszczególne ruchy twarzy, żeby ciastko wpadło im do ust, co loczkowi akurat szło dość opornie

- Tylko to ? – zapytał mijając ją, by po chwili obrócić się do niej przodem i iść tyłem do drogi.

- Może nie – powiedziała tajemniczo – A może tak – dodała po chwili klepiąc go w klatkę piersiową – Nie znam Cię jeszcze na tyle, by stwierdzić ile rzeczy w Tobie lubię.

- W sumie ja Ciebie też nie, ale mogę stwierdzić, że chyba nie ma rzeczy, której w Tobie nie lubię – odezwał się, by po chwili idąc z nią już ramię w ramię.

- No już nie podlizuj się tak.



Dzisiaj, znała go o tysiąckroć bardziej niż owego dnia. Na samo wspomnienie, na jej pełnych ustach pojawił się szeroki uśmiech. Wtedy było zupełnie inaczej. Tak beztrosko. Tak inaczej. Zachowywali się jak szczęśliwe dzieci, które nie mają na głowie żadnych problemów. Coś zupełnie odrębnego w porównaniu do dnia dzisiejszego, kiedy to dziewczyna jest roztargniona pomiędzy dwoma mężczyznami, których kocha prawdziwą miłością. Tak przynajmniej myślała, ale czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie?



Retrospekcja



- Stella.. Jak Ci się układa z Harry’m. To znaczy .. Powiedz mi, jesteś szczęśliwa ? – skierował do dziewczyny pytanie, wypowiadając je tak cicho, jakby nie chciał aby było słyszalne, lecz blondynce to nie umknęło. Myślał, że może go wyśmieje i zacznie pytać skąd takie myśli nasuwają mu się do głowy, lecz nic podobnego, w końcu Tanner taka nie jest. Nie jest Perrie.

- Związek z Harry’m sprawia mi naprawdę dużo radości, czuję się z nim bezpieczna i wiem, że nigdy mnie nie zrani. Jest świetnym chłopakiem, a zarazem najlepszym przyjacielem. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że tak, jestem szczęśliwa. – odpowiedziała uśmiechając się lekko i patrząc w głęboką taflę jeziora, które w tym momencie oświetlone było dzięki małym lampeczką zamocowanym tuż przy brzegu. – A ty Zayn ? Jesteś szczęśliwy? – zapytała, kierując tym razem spojrzenie na chłopaka, który jeszcze przed chwilą obserwował każdy jej ruch, a teraz wzdychając głośno skierował swój smutny wzrok na granatowe, gwieździste niebo.

- Tak. Jestem szczęśliwy.



Wtedy jeszcze było wszystko takie proste. Takie nowe. W dzień ich rozmowy, nie przyszłoby jej do głowy, że za parę miesięcy mogą wszyscy znajdować się w takiej sytuacji jak teraz. Nie zastanawiała się nad tym, kogo wybrać, czy z którym z chłopaków czuję się lepiej. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że tego właśnie dnia, Zayn po raz pierwszy ją okłamał. Już wtedy czuł do niej coś o wiele więcej, a i tak powiedział coś zupełnie na przekór. Nie miała mu tego za złe, bowiem przeczuwała, że po prostu nie chciał namieszać w jej życiu, lecz niestety i tak się od tego nie obeszło.



Retrospekcja



- Jesteś niesamowity – odezwała się chwytając Jego rękę i zerkając na niego z naprzeciwka. Chłopak wciąż wpatrując w Jej czekoladowe tęczówki rozpływał się. Była taka perfekcyjna, zupełnie niezastąpiona. Dziękował Bogu, że pojawiła się w Jego życiu, bo zmieniła go nie do poznania.

-  Nie… To ty jesteś niesamowita. Nie masz nawet pojęcia jak jestem wdzięczny, że na Ciebie trafiłem. Co więcej, że zwróciłaś na mnie uwagę. Na MNIE. Mam wrażenie, że nie zasługuję na taką kobietę jak ty. Bo nie dajesz mi szczęścia, lecz jesteś moim szczęściem. I choć nie znamy się bardzo długo, czuję, że się w Tobie zakochałem – powiedział, a w Jego oczach można było dostrzec iskierki zachwytu jak i wzruszenia. Dziewczyna nie czekając długo, odeszła od stolika, po czym podeszła do szatyna siadając mu na kolanach.

- I jest tak idealnie, że boję się, iż mogę Cię stracić – odezwał się ponownie przytulając głowę do jej klatki piersiowej.

- Nie stracisz. Będę przy tobie zawsze



Ona również nie była lepsza. Okłamała. Zrobiła to osobie, która wtedy była najważniejsza w jej życiu. Oddałaby za niego wszystko. Był podporą, kiedy tego potrzebowała i opiekunem, gdy zmuszała go na to sytuacja. Zawsze po prostu BYŁ. Wtedy powiadał, że nie zasługuje na kogoś takiego jak ona. Blondynka prychnęła pod nosem z łzami w oczach, bowiem zrozumiała, że to właśnie ona nie zasługiwała na kogoś takiego
jak Harry. Był taki dobry, taki doskonały. Kochał ją tak bardzo, że nie liczyło się dla niego nic innego w świecie. A ona? Okazała się wielką egoistką, która wykorzystała jego moment nieuwagi. Kochając jego, zakochała się w tym samym czasie w innym. Ale czy rzeczywiście była temu wszystkiemu winna? Przecież nie mamy wpływu na nasze uczucia. One przychodzą same. Wystrzelają jak z procy, nie wiedzieć kiedy strzała dotknie akurat nas. Przychodzi niespodziewanie i choćbyśmy bardzo chcieli nad tym zapanować, nie potrafimy. Nie mamy możliwości wyboru lub zastanowienia się nad naszą przyszłością i miłością. To wszystko jest nieoczekiwane. Nawet nie wiemy kiedy, a zakochujemy się w drugiej osobie i nie mamy absolutnie nic do gadania. Jedynie na sam koniec, zostaje nam zgubna decyzja, czy właśnie tego chcemy? Czy tak wyobrażamy sobie dalsze życie? I pozostają wtedy dwie opcje. Możemy podjąć najlepszą decyzję w całym swoim życiu, która sprawi, że już do końca swoich dni będziemy szczęśliwi, albo najgorszą.
Stella nie chciała podjąć tej złej decyzji. Miała nadzieję, że jeśli już wybierze, będzie to najlepszy wybór jakiego może dokonać, ale czy rzeczywiście tak będzie?








Dziewczyna znienacka wyciągnęła z kieszeni telefon i wybrała jeden z numerów na swojej liście kontaktów. Miała nadzieję, iż owa osoba odbierze, bo w tym momencie nie trzeba było jej nic więcej, jak usłyszeć jej głos.

- Halo? – odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki. Blondynka odczekała chwilę i zatkała dłonią usta. Z jej brązowych oczu, wyłoniło się parę kropli łez, które po chwili spłynęły po jej porcelanowych policzkach.

- Cześć mamo – powiedziała drżącym głosem, a na parę sekund po drugiej stronie nastała głęboka cisza.

- Córeczko! To ty. Tak się cieszę, że Cię słyszę!

- Ja też się cieszę mamusiu. – zaśmiała się delikatnie, by usłyszeć po chwili cichy szloch matki.

- Co u Ciebie? Długo się nie odzywałaś. Wszystko w porządku?- zapytała kobieta.

- Tak mamo.. wszystko okej – odchrząknęła mając nadzieję, że brzmi w miarę prawdziwie, lecz po chwili się rozmyśliła. Zadzwoniła do matki w paru celach, więc teraz nie może się od tak wykręcić. - Nie, mamo.. Tak naprawdę jest fatalnie. Wkopałam się w wielki dołek, a teraz nie wiem jak z niego wyjść- westchnęła, podpierając brodę na kolanach.

- Kochanie, czyżby chodziło o tego chłopaka z którym się spotykasz? – zapytała po raz kolejny zdezorientowana.

- Tak. To znaczy… po części. To długa historia mamo, ale chodzi o to, że zakochałam się. – odparła w końcu marząc brwi, co na szczęście było dla jej matki niezauważalne, bowiem zawsze karciła ją za tego typu gesty.

- To chyba dobrze, prawda?

- Byłoby świetnie. Lecz ja kocham ich obojga. Zakochałam się też w jego przyjacielu, a teraz nie wiem co mam dalej począć. Mamo, proszę pomóż mi. Nie mogę ich stracić. – przełknęła ślinę i po raz kolejny po jej policzkach poleciały strumienie łez, na co jej matka zwróciła szczególną uwagę.

- Nie płacz córciu. Nic nie jest warte Twoich łez. Nie znam dokładnie Twojej sytuacji, więc nie mogę Ci zbyt dużo doradzić, ale jak to kiedyś ktoś mądry powiedział, że jeśli naprawdę wydaje Ci się, że jeśli kochasz dwóch facetów naraz, to wybierz tego drugiego, bowiem jakbyś kochała tego pierwszego, nie zakochałabyś się w drugim.  

- To prawda mamo. Ale wydaję Ci się, że ta teoria naprawdę jest słuszna i powinnam się nią kierować? – zapytała tym razem blondynka.

- Nie wiem. To ty musisz się o tym przekonać, lecz jak na mój gust, na świecie nie ma nic bardziej prawdziwego niż te słowa – odezwała się uśmiechając pod nosem, co nie było zauważalne dla Stelli, lecz mogła poczuć ten wyjątkowy uśmiech swojej jedynej matki. Matki, którą kochała bezgranicznie, i choć czasem ją zaniedbywała, niestety ze wzajemnością, to wiedziały, że są dla siebie wszystkim i mogą na sobie polegać. Choćby nie wiem co.

- Dziękuje Ci.

- Zawsze możesz na mnie liczyć. Kocham Cię Stello. – odparła po chwili blond włosa kobieta, która jak na swój wiek, była naprawdę przepięknej urody.

- Ja Ciebie też mamo. – uśmiechnęła się pod nosem i rozłączyła rozmowę. Konwersacja z matką, dała jej kolejno wiele powodów do nowych rozmyśleń. ‘jeśli kochasz dwóch facetów naraz, to wybierz tego drugiego, bo jakbyś kochała tego pierwszego, nie zakochałabyś się w drugim.  ‘ – słowa te cały czas chodziły po jej głowie. Tylko jak teraz to wszystko zinterpretować? Pierwszym, którego poznała był Zayn, a dopiero później Harry. I jeśli biorąco pod uwagę to, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, powinna wybrać właśnie loczka, lecz jeśli patrząc z drugiej strony i widzą to, że tak naprawdę dopiero przy Styles’ie zaczęła czuć tę miłość, a nagle na horyzoncie pojawił się Malik i sytuacja się powtórzyła, to jednak brunet był jej prawdziwą miłością. Cholera. To wszystko było tak  bardzo chore i skomplikowane. W tym momencie czuła się jak jakaś zauroczona gówniara, która ma ciężkie dni i sama nie wie kogo wybrać, bo jest tak bardzo kochana, że dysponuje aż nadmiarem tej cholernej miłości. Brała pod uwagę jakieś zdanie, które niby miało jej pomóc, a tak naprawdę jeszcze bardziej wszystko pogorszyło. Co do cholery miała zrobić?

Przetarła dłońmi zaspane oczy i spojrzała w niebo. Deszcz w końcu ustał, a na granatowym niebie pokazał się wielki, srebrzysty księżyc, a wokół niego, miliony jaskrawych gwiazd, które oświetlały miasta jeszcze bardziej. Po chwili usłyszała ciche kroki, skierowane w jej stronę. Po obu jej stronach usiadły dwie dziewczyny, zachowując kompletną ciszę, aby nie psuć tej szczególnej atmosfery. Spojrzały po sobie i uśmiechnęły się lekko. Stella przegryzła dolna wargę i spojrzała na Mię, której wzrok wbity był w drewnianą podłogę.

- Jak się trzymasz? – zapytała zwracając jej uwagę.

- Nie najgorzej – westchnęła – Wiem tyle, że muszę walczyć. Jeśli tego nie wygram, już nigdy nie spotkam takiego mężczyznę jak Liam – odparła, spoglądając na swoje przyjaciółki. One wszystkie były zupełnie inne, a jednocześnie tak bardzo podobne. Pod względem charakteru, każda z nich miała do zaoferowania coś innego, ale jedno łączyło ich na pewno. Chęć walki i zdeterminowanie, czego inni mogli im jedynie pozazdrościć.

- Margaret? – odezwała się Jones do uśmiechniętej blondynki, na co ta się zaśmiała.

- A ty jak zawsze oficjalnie – zachichotała – Nie miałam nad czym się zastanowić. Wiem, że rolę mężczyzny w moim życiu odgrywa Niall, lecz nie wiem czy jest to na tyle poważne, żebym mogła stwierdzić, że to coś więcej.

- Jesteście nierozłączni Margaret! Najwięcej uśmiechu przynosi Ci właśnie przebywanie w jego towarzystwie. Sprawia, że jesteś szczęśliwa. Jesteście do siebie tacy podobni. Zresztą co ja gadam, przecież wy jesteście tacy sami Margaret. Tyle, że on jest męską wersją Ciebie – odparła Tanner –Wy się kochacie! A ty musisz to w końcu zauważyć, bo może być za późno. Uwierz mi. Wiem coś o tym – dokończyła, spoglądając na przyjaciółkę.

- A ty podjęłaś decyzję? – zapytała ją tym razem Charms.

- Tak – westchnęła – Wiem co mam zrobić. I choć wiem, że każdy z naszej trójki, w jakiś sposób ucierpi. To wiem, że tak będzie lepiej.



*



- Cześć wszystkim! – krzyknęła brązowooka blondynka, otwierając drzwi frontowe domu chłopaków.

Na wstępie przywitał ją jak na razie Liam i Niall.

- Stella! Tęskniliśmy – odparł blondynek, przytulając do siebie drobną dziewczynę – Margaret u siebie? – zapytał po chwili uśmiechając się szeroko

- Tak! Czeka na Ciebie głodomorku, więc leć do niej – zaśmiała się, na co chłopak zakładając tylko swoje białe conversy, wyszedł szybko z domu, kierując się do przyjaciółki.

- Jak było? – zapytał Payn’e, obdarowując dziewczynę uściskiem, po chwili jednak się odsuwając i patrząc na jej niezrozumiałą twarz.

- Liam. Musisz do niej jechać. Ona Cię potrzebuje. Należy Ci się wyjaśnienie i ona o tym wie. Proszę daj jej choć na to szansę – odezwała się, patrząc na jego przepełnione bólem oczy. W ich głębi, dało się dostrzec świecące iskierki, które sprawiały, że tak naprawdę istnieje nadzieja. Nadzieja na lepszą przyszłość.

- Dobrze, pojadę do niej. Dziękuje Ci Stello. Jesteś wspaniałą przyjaciółką – uśmiechnął się, całując ją przy tym w policzek.

- Wiem, że zrobiłbyś to samo na moim miejscu Liam. – zaśmiała się – A gdzie Harry i Zayn?

- Harry, na górze, pewnie Cię nie słyszał, a Zayn.. – zawahał się na chwilę.

- Co się stało ? – zapytała zdezorientowana

- On się wyprowadził na kilka dni. Stwierdził, że jest mu potrzebny odpoczynek. I.. Ja chyba wiem o co chodzi – dokończył, patrząc na nią znacząco.

- Wiesz? – zapytała przełykając ślinę

- Tak Stello. Inni możliwe, że są ślepi, bo są zajęci wyłącznie sobą i swoim szczęściem i choć wydaję się, że ja też taki byłem, to zawsze obserwuje moich przyjaciół i wiem co się dzieję. A ty.. musisz im powiedzieć. Musisz wybrać któregoś z nich, bo jeśli to dalej będzie się ciągnęło w ten sposób, to nie wiem czy dasz radę później z tego wybrnąć – dokończył, a na jej twarzy pojawił się ogromny szok. Liam wiedział. Jedyny z chłopaków, który wiedział o wszystkim i to pewnie od dłuższego czasu i nie pisnął ani słowa.

- Dziękuje Ci Liam, że nikomu nie powiedziałeś. Wyjechałyśmy, by przemyśleć kilka rzeczy. I tak też się stało. Wiem co mam zrobić, więc o nic się nie martw – odezwała się, uśmiechając lekko.

- Nie martwię się Stello. Wiem, że jesteś inteligentną dziewczyną i postąpisz słusznie. Jak zawsze. – odezwał się, a po chwili wyszedł z posiadłości, by tym razem skierować się w stronę Mii. Miał nadzieję, że wszystko się w końcu wyjaśni, a on przestanie czuć w sercu pustkę, która doskwierała mu przez parę ostatnich dni.

Blondynka zostając w przedpokoju zupełnie sama, skierowała się na górę do pokoju swojego chłopaka. Szatyn leżał spokojnie na łóżku, pogrążony w głębokim śnie. No tak. Harry miał bardzo twardy sen i żeby go obudzić, była potrzebna naprawdę masa wysiłku. Stella uwielbiała ten widok. Najbardziej z rana, gdy to ona otwierała oczy i pierwszą osobą, którą miała okazję widzieć prawie każdego dnia, był zaspany Harry. Mogła wtedy przyjrzeć mu się jeszcze bardziej, a wtedy z łatwością upewniała się w fakcie, że jest niesamowicie przystojny i słodki. Styles miał tą właśnie przewagę nad Zayn’em, że był on facetem, z którym sypiała i naprawdę wiele przeżyła, natomiast z Malikiem nie miała tego typu sytuacji, a i tak obdarzyła go tym niezrozumiałym dla niej uczuciem.

Podeszła do łóżka chłopaka i lekko pocałowała jego rozchylone usta. Tak bardzo uwielbiała ich smakować. Pocałowała go tak, jakby już nigdy miała tego nie zrobić.

- Harry – szepnęła do jego ucha, na co on jęknął i otworzył jedno oko. Dziewczyna zaśmiała się i przytuliła do jego ciepłego ciała.

- Wróciłaś – odezwał się zaspanym i nadzwyczaj seksownym ochrypłym głosem.

- Tak – westchnęła – Chciałabym, żebyś się ubrał i poszedł ze mną w jedno miejsce. Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.– dokończyła z nadzwyczajnym spokojem. Tak jakby rozmowa, którą miała w planach, nie wnosiła niczego dziwnego ani nadzwyczajnego do ich życia. A w końcu było zupełnie inaczej. Ta rozmowa miała zmienić ich życie już na zawsze.

- Ale teraz? Dopiero wstałem, chcę się Tobą nacieszyć – odpowiedział, całując jej malinowe usta – Najlepiej tu, w łóżku – zaśmiał się pociągając za rękę by znalazła się bliżej niego.

- Proszę Harry. Zrób o co Cię proszę. Będę czekała na dole – powiedziała stanowczo i zostawiła zdezorientowanego chłopaka w pokoju samego, by dać mu czas na podstawowe przygotowania. Zeszła na dół i spoglądając w lustro na przedpokoju, westchnęła głośno lustrując swoją zaniepokojoną twarz, odzywając się do siebie po cichu.

- Dasz radę.



***

Hej kochani! :*

Nie wiem czy wam się podoba czy nie, ale średnio mam pomysły jak to dalej ciągnąć.

To znaczy wiem co ma być w zakończeniu, ale trudno mi do niego dojść, więc trochę flaki z olejem, ale nic na to nie poradzę. Mam wizję na drugą częśc i tym zyję. Zrobiłam już nawet trailer, ale niestety nie mogę wam go pokazać, bo byłoby wiadomo jak zakończy się pierwsza seria, a nie możecie jeszcze tego wiedzieć. Wszystko w swoim czasie. J Ogólnie to zostało mi jeszcze jakieś pięć rozdziałów do zakończenia tej części, więc mam nadzieję, że wytrwacie!

Kocham was wszystkich!

Buziaki :*

12 komentarzy:

  1. ja jestem zachwycona!! nic więcej nie piszę, bo to opisuje wszystko!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć kochana! :*
    Na początku chciałam powiedzieć, że ja również żyję drugą częścią :) już nie mogę doczekać się tej, hm... patologii, jak to określiłaś w którymś z rozdziałów wstecz! Będzie ciekawie, chociaż mam nadzieję, że żadnej zbrodni nie będzie, bo mi nawet takie rzeczy wyobraźnia podsuwa... -.- źle ze mną, źle xD

    Rozmowa Stelli z matką, posunęła mnie do pewnych przemyśleń. A konkretnie zdanie które jej mama wypowiedziała... o tym, że jeśli kochasz dwóch mężczyzn, to wybierz tego drugiego, bo gdybyś kochała tego pierwszego to nigdy nie zakochałabyś się w tym drugim... i od razu nasunęła mi się na myśl jedna książka, którą ostatnio czytałam ;) nosi niewybredny tytuł „Pierwszy seks” [nie, uspokajam, to nie jest żaden poradnik, ani nic w tym stylu, bo tego nie potrzebuje :D jest to książka dla młodzieży, pisana lekkim językiem, na prawdę bardzo fajna, nawiasem – polecam!], i tam zawarte było zdanie, które cholernie wbiło mi się do głowy... „Miłość nie jest czymś, co Ci się przytrafia. To decyzja którą podejmujesz”. I po prostu, biorąc pod uwagę wszystkie uczucia Stelli, jej myśli, osobiście uważam, iż bohaterka podświadomie w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy podjęła decyzję.
    Nie chcę być obcesowa, nie w tym rzecz, ale... miłość do Harrego, być może prawdziwa i szczera... nie powinna mieć miejsca?
    Jestem okropna, wiem. ;( aż się sama skarciłam w duchu! Bo tak źle ją podsumowałam, jej związek ze Stylesem, ale kurcze. Musiałam to z siebie wyrzucić ;]
    Od zawsze trzymałam kciuki za nią i Zayn’a, a co!

    Ale cieszę się również szczęściem innych bohaterów, zwłaszcza Żarłoczka :D i tym, że Liam jako porządny facet, schował dumę do kieszeni i poszedł do Mii.
    Kochany, Liam’ie – przed przeznaczeniem nie uciekniesz, nawet jeśli bardzo byś chciał, a widocznie ta piękność jest Ci pisana! ;) a po za tym, gratuluję spostrzegawczego oka! Nie sądziłam, że ktoś to jeszcze zauważy, a tu, popatrz, popatrz :P

    A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na rozmowę Hazzy i Stelli, która wyjaśni WSZYSTKO. Stresuję się, więc piękna nie trzymaj nas za długo w niepewności :*

    Mała, życzę Ci weny na następny rozdział, czekam, czekam, czekam i przesyłam najsłodsze buziaki, ~ maturzystka :*<3

    OdpowiedzUsuń
  3. boje sie nie milosiernie co w tej rozmowie sie potoczy... blagam dodaj kolejny rozdzial jak najszybciej bo umre z nie pewnosci

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Jak zawsze świetne. Nic dodać, nic ująć.
    Jak widać wyjazd dobrze zrobił Stelli. Pomógł jej podjąć jakąś decyzję. Nie wiadomo jakiego dokonała wyboru. Czy postanowiła zostać z Harrym, może wybrała Zayna, a może w ogóle postanowiła, że nie będzie ani z jednym, ani z drugim. Nie ważne co postanowi i tak zawsze przez jej głowę będą przemykały pytania, czy zrobiła słusznie. Najważniejsze, żeby była szczęśliwa i słuchała serca. Będzie przeprowadzała rozmowę z Harrym. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądał jej przebieg. Co takiego mu powie. Jejciu, tyle pytań mam w głowie. Nic nie jest jasne, to co się stanie, będzie kompletną niespodzianką.
    Już się nie mogę doczekać, żeby przeczytać kolejny rozdział. Czekam na więcej. Życzę duuuużo weny. Pozdrawiam, Twoja fanka Maarit :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki długi rozdział o,O UBÓSTWIAM GO. <33
    Jest naprawdę świetny. Chyba bym skakała ze szczęścia do sufitu gdyby wybrała Zayn'a. <33 Czekam na kolejny rozdział. Weny kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh, jejku...
    Powiem Ci, że czytając każdą retrospekcję - uśmiechałam się. Myślę, że Stella przeżyła z każdym z chłopców coś wspaniałego i mimo tego, że nie wie jaką decyzję powinna podjąć - każdą będzie wspominać jak najlepiej.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział tu, ale także na Twoim drugim blogu. Nie mogę się już doczekać co dalej z Mią i Margaret! Liczę na to, że dziewczyny będą z Niallerem i Lialem! Pozdrawiam! oraz życzę weny! :)
    - Jerr.

    Zapraszam Cię do mnie, ukazał się nowy rozdział! :)) / http://opowiadanie-jerr-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Przerwałaś w takim ważnym momencie!!! Teraz będę czekała na kontynuację *o*. Super jest to opowiadanie i sposób, w jakim opowiadasz historię Stelli. Naprawdę gratulacje :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog! + obserwuję

    zapraszam do siebie
    http://launched-asphalt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowite ♥ Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  10. Pisz jak najszybciej następny,czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam,to wszystko co w nim ukazujesz jest genialne.Będziemy czekać z niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zawsze- genialny rozdział :3 Super czyta się to co piszesz, a cała historia jest bardzo wciągająca, co jest naprawdę bardzo bardzo ważne. Czekam na kolejną część :)
    Zapraszam też do siebie: http://onedirection11111.blogspot.com/ mam nadzieję że tak utalentowana blogerka jak ty poświęci chwilę mojemu blogowi, uczyni mi ten zaszczyt i wpadnie ;D
    Pozdrawiam, życzę dalszej weny xx

    OdpowiedzUsuń