czwartek, 7 lutego 2013

7.Life is good, the way it should, the way it was meant to be



Music on

Stella stała właśnie przy wejściu wraz z całą resztą swoich znajomych/przyjaciół, którzy ostatnie czasy zrobili się dla niej naprawdę bliscy. Oczywiście pomijając jeden wyjątek, którym jest nie kto inny jak dziewczyna Malika, z którą wciąż nie potrafiła znaleźć wspólnego języka. Na zewnątrz robiło się coraz cieplej i zastała ich wiosna, postanowili wyjechać na parę dni do domku nad jeziorem niedaleko Liveropool’u, który należał do rodziców Liam’a. Wszystkim podobał się ten pomysł, bo wiadomo, że należał się im w końcu zasłużony odpoczynek. Natomiast Stella, z racji tego, że nie chciała na te parę dni opuszczać Mii oraz Margaret, postanowiła, że zabiorą się wraz z całą resztą, na co wszyscy zareagowali z entuzjazmem, bo w końcu im więcej ludzi, tym lepiej. Każdy był podekscytowany tym, że może poznać obydwie przyjaciółki blondynki, bowiem od samego początku opisywała je w samych superlatywach, co później okazywało się całkowitą prawdą. Dziewczyny były również ogromnie zachwycone całym zespołem, jak i Eleanor. Potrafili znaleźć wspólny język i świetnie się razem bawić.
Kiedy cała ekipa wyszła z dużego autokaru, wszyscy byli niezmiernie poruszeni widokiem, który widniał tuż przed ich oczyma. Każdy się zastanawiał, kto śmiał nazwać zwykłym domkiem letniskowym, tą przepiękną wille, tuż obok której znajdowało się duże, nieskazitelnie czyste jezioro oraz nieduża, przybrzeżna łódka. Widok niczym z najpiękniejszej bajki, która nie mogła się szybko skończyć.

- O cholera – wymsknęło się Mii, na co pozostali zareagowali śmiechem – Jeśli to jest najzwyklejszy, mały domek to chyba mieszkamy w śmietniku, Stell – powiedziała, ostatnie zdanie kierując do brązowookiej stojącej wraz z Harry’m, który opatulał dłońmi jej smukłe ramiona.
- Chłopaki, na pewno nie będziemy sprawiały wam kłopotu ?
- Błagam Cię Tanner, przestań się w końcu o wszystko martwić, wiesz o tym, że naprawdę miło mi was gościć – odpowiedział Liam otwierając drzwi frontowe tego przepięknego budynku, po czym wchodząc do środka, gestem ręki zaprosił pozostałą dziewiątkę do środka
- To będzie niezapomniany  czas, obiecuję Ci – odezwał się loczek trzymając twarz blondynki w swoich silnych rękach, po czym delikatnie ją całując oparł głowę o jej czoło.
- Chodźmy wybrać pokój – powiedziała odrywając się od bruneta, by po chwili wziąć go za rękę i móc podziwiać ten przepięknie urządzony dom. Przedstawienie czas zacząć.
*

- To są chyba jakieś jaja, nie wierzę, że tu jesteśmy ! – krzyknęła Margaret opadając na białą, satynową pościel dużego, drewnianego łóżka. Ubrane w krótkie szorty i luźne bluzki, mogły swobodnie odetchnąć i ponieść się przyjemności.
-  Uwierz, że też jestem pod wrażeniem, ale należy nam się wszystkim odrobina odpoczynku. – odpowiedziała brunetka układając w szafie rozpakowane już z walizki rzeczy
- Kto by pomyślał, że będziemy przebywać z takimi sławami ? – zapytała blond włosa piękność patrząc na krajobraz za oknem
- Pomyśl sobie ile nastolatek dałoby się zabić, żeby być na naszym miejscu, a szczerze mówiąc, mnie zbytnio to nie jara, po prostu są w porządku więc mogę spędzić z nimi czas, na dodatek wszystko mamy za darmo więc kolejny plus
- W sumie masz rację, lecz ja pojechałabym nawet jeśli wymyśliliby jakiś camping pod namiotami, gdzie warunki nie byłyby tak idealne jak tu, po prostu ich lubię – powiedziała Charms logując się na twittera, gdzie po chwili można było dostrzec jej nowododany post  ‘Gotowa na najlepszy tydzień życia’.
- Chodźmy na dół marzycielko – zachichotała brunetka, po czym biorąc przyjaciółkę pod rękę skierowały się w stronę schodów.
*

Wszyscy siedzieli już w ogromnym salonie popijając piwa lub własnoręcznie robione różnego rodzaju drinki. Dzisiejszego wieczoru wyjątkowo dopisywał humor każdej zebranej osobie. Brakowało tylko Perrie, która znów przeholowała i niestety, a może i stety, poszła wcześniej do łóżka, zmuszona oczywiście przez Malika, bowiem miał nadzieję, że dziewczyna choć trochę poczuje się lepiej, no i przy okazji da mu trochę wytchnienia. Panująca atmosfera była niezwykle przyjemna i lekka. Chłopcy od dawna się tak dobrze razem nie bawili, nie brali nawet do wiadomości, że jeszcze dwa miesiące temu cały czas się tylko kłócili, a czasem mało brakowało by doszło do rękoczynów. Teraz jest zupełnie tak jak na samym początku ich niesamowitej przygody, która trwa już dobre dwa lata, a oni wciąż nie mają siebie dość. Tylko ciekawe, kogo to zasługa?

-A pamiętacie nasze pierwsze castingi ? – zapytał podekscytowany Louis. Na samo wspomnienie każdy z chłopaków zaczął się śmiać, wracając do chwil, kiedy byli jeszcze beztroscy i nie mieli pojęcia co się z nimi dalej stanie
- Wyglądałem wtedy jak gremlin, do dziś pamiętam tą śmieszną fryzurkę, zabiłbym tego, kto mnie tak urządził – odezwał się mulat wywracając przy tym oczami, na co jedna z blondynek zareagowała wyjątkowo charakterystycznie, bo jej piękne brązowe oczy całkowicie pochłonęły sylwetkę Malika. Dlaczego tak na nią działał ?
- Wszyscy się zdziwili kiedy powiedziałem, że pracowałem w piekarni. Naprawdę lubiłem tą pracę! – zaśmiał się loczek, trzymając przy tym Stelle za prawą nogę zarzuconą na jego kolanach.
- Mój robotny chłopiec, jestem z Ciebie dumna!- powiedziała dziewczyna cmokając go w malinowe usta, na co mulat, widząc ten widok, nie zareagował zbyt entuzjastycznie, ale nie mógł tego po sobie poznać, dlatego zagłębił się w rozmowę z siedzącym tuż obok niego Horanem.
- Chodźmy na górę – odezwał się szeptem zielonooki kierując swe słowa do blondynki
- Teraz? – odpowiedziała muskając ustami jego uszy
- Yhym – zdążył odpowiedzieć, by po chwili wstać i skierować się do przytulnego pokoju na poddaszu, który dzielił wraz ze swoją pierwszą, prawdziwą miłością.
*

-Hej! Zagrajmy w coś ! – krzyknęła Margaret, gdy cała reszta dalej przesiadywała w salonie już niestety w średnio trzeźwym stanie
- Ma ktoś karty? Zagrajmy w pokera ! – zakomunikowała Mia wstając z wrażenia z czteroosobowej sofy pokrytej jasną skórą
- Ja mam, ale serio ? Chcecie grać w pokera ? – zapytał Liam mało zachwycony ową propozycją
- No właśnie, to nie jest interesująca gra – dokończył Louis zarzucając ramię za głowę swojej dziewczyny siedzącą tuż obok niego
- Jest, jeśli oczywiście jest to ROZBIERANY POKER – odezwała się po chwili podnosząc przy tym jedną brew i zagryzając seksownie wargę
- To ja pójdę po te karty – odezwał się Liam patrząc hipnotyzująco na brunetkę. Zna ją dwa dni, a już nie jest się w stanie oprzeć jej idealnemu urokowi osobistego.
- Ja odpadam, bawcie się dobrze – powiedział nagle mulat opuszczając całą gromadę, by po chwili znaleźć się na ogromnym tarasie, który ze względu, że mieścił się na pierwszym piętrze, ukazywał jedne z najpiękniejszych widoków jakie było mu dane ujrzeć. Wyjmując z czarnych, lekko opadających jeansów paczkę czerwonych malboro, wziął papierosa do ust, by za chwilę móc delektować się słodkim dymem, od którego był tak bardzo uzależniony.
*


Leżąc na dwuosobowym łóżku wykonanym z litowego drewna, na które narzucona była czerwona, aksamitna pościel patrzyli sobie w oczy nie odzywając się ani jednym słowem. Zahipnotyzowani swoimi nieskazitelnymi twarzami nie potrzebowali zbędnych rozmów lub śmiesznych gestów. Nienasyceni swoim towarzystwem mogliby tak leżeć w nieskończoność, bo wiedzieli, że ich szczęście może kiedyś nadejść końca.
- Jesteś najcudowniejszą osobą, jaką udało mi się kiedykolwiek poznać – powiedział nagle brunet nie spuszczając swojego wzroku z blondynki
- A ty najsłodszym facetem, jakiego spotkałam, ale nie słódź już mi tak bo dostanę rumieńców. – odpowiedziała chłopakowi pokazując przy tym rząd swoich idealnie białych zębów
- No i oto chodzi! Wtedy właśnie jesteś najpiękniejsza – rzekł opierając ciężar ciała na łokciach. Po chwili uśmiechając się krótko włożył odstający kosmyk jej jasnych włosów za ucho
- Nie masz ochoty coś zjeść ? – zapytała muskając nosem o jego nos
- Mam ochotę na Ciebie – odpowiedział, przechylając się i delikatnie ją całując.  – Jeszcze nigdy nie czułem tego, co czuję do Ciebie Stello – w jego głosie pobrzmiewa szczęście, ale z jednej strony smutek, na myśl, że jego uczucia mogą być nieodwzajemnione. Na te słowa blondynka patrzy na chłopaka z radością by złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Odrywa się od niego, a po chwili on sam chwyta obiema dłońmi jej twarz, tak by musiała spojrzeć w te nieskazitelne, pełne iskierek nadziei oczy. Jego usta spadają na jej. Całuje ją żarliwie, gdy ich zęby się zderzają jego język wdziera się do jej ust. Czuć w tym wiele namiętności i wielkiej ilości pożądania. Styles pachnie męskim żelem do kąpieli, wanilią i Harry’m- czyli najlepszym połączeniem jakie może istnieć. Dziewczyna stara się nadążać za szatynem i całować go z równym zapałem, by po chwili wpleść palce w jego gęste włosy. Mocno przyciąga go do siebie, gdy z gardła chłopaka wydobywa się jęk, niski dźwięk odbijający echem w jej ciele, a jego dłoń przesuwa się w dół aż do jej uda. 
Gdy widzi, że dziewczyna nie protestuje, dłoń chłopaka zsuwa się niżej aż do rozporka jej jeans’owych rurek. 
Chłopak perfekcyjnie radząc sobie z zasuwaniem spodni, osuwa prawą dłoń niżej by dostać się do intymnego narkotyku, którego tak ogromnie ma ochotę poczuć.
- Harry!! Musisz jechać do sklepu, jako jedyny nic nie piłeś a skończył nam się alkohol! – dociera do nich śmieszny głos Louisa, który niestety burzy całą atmosferę
- Cholera ! Niech mnie ktoś uszczypnie bo nie wierze – odpowiada ciszej Styles patrząc gdzieś w przestrzeń pokoju – Auu ! – mówi nagle zaskoczony lekkim pstryczkiem w lewy pośladek
- Widzisz, niestety to rzeczywistość. – odezwała się dziewczyna chichocząc przy tym nieśmiało widząc wielkie rozczarowanie w oczach ukochanego chłopaka. – No jedź im po te piwa. Przecież nie ucieknę ! – mówi patrząc szatynowi w oczy przegryzając dolną wargę
- Dobrze, tylko błagam nie przegryzaj tej wargi, w moim ustach będzie miała się lepiej! – odpowiada by po chwili znów zatopić swe usta w jej
- Hazza, ty szujo mówię do Ciebie – krzyczy po raz kolejny zniecierpliwiony brunet stojąc cały czas za mosiężnymi drzwiami pokoju.
- Idę pajacu, co mam kupić ? – odpowiada a po chwili obydwoje schodzą na dół, a ich głosy stają się powoli niesłyszalne dla uszu Stelli. 
 *

- Dlaczego połowa z was jest w samej bieliźnie ? – zapytał zdezorientowany loczek widząc całą ekipę przyjaciół siedzących na akrylowym, brązowym dywanie
- Graliśmy w rozbieranego pokera i jak widzisz nasze panie odkryły swoje wdzięki – odpowiedział Niall siedzący w samych skarpetkach i slipkach Calvina Kleina, przypatrując się podejrzliwie Margaret, która nie była gorsza od niego i miała na sobie jedynie koronkowy biustonosz i krótkie, purpurowe bokserki.
- A ponieważ ja znów wygrałam, tak więc Liam, dawaj koszulkę ! – krzyknęła usatysfakcjonowana Mia, wykonując przy tym śmieszne, a jednocześnie najsłodsze gesty jakie chłopak miał okazję zobaczyć. Dziewczyna naprawdę była bardzo dobra w tą grę, inaczej nie pchałaby się do tego, bo wiedziała czym by się to skończyło, a wcale nie miała zamiaru siedzieć w negliżu.
- Dobra Mia, wygrałaś ! – odpowiedział chłopak zdejmując swoją granatową polówkę, odsłaniając jednocześnie wyrzeźbioną klatkę piersiową.
- Właśnie o to chodzi.
*



- Hej! Dlaczego siedzisz sam ? – jeden dźwięk jej głosu, a na jego ciele pojawiły się ciarki i milion drgań, spowodowane nieskazitelną melodią, która rozbrzmiewała z jej ust. Już po chwili mógł nawet poczuć woń jej delikatnych perfum, bowiem usadowiła się tuż obok niego na drewnianej dwuosobowej huśtawce. Była tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Pragnął ją dotykać, całować i nigdy nie wypuszczać z silnych ramion, lecz niestety nie miał do tego absolutnie żadnego prawda, bowiem możliwość tę, zdążył już ktoś mu gwizdnąć z przed nosa. Taki już ten los bywa okrutny.
- Jakoś nie miałem ochoty na pokera – odpowiedział beznamiętnie przypominając sobie momenty, w których widzi, gdy Harry wraz ze Stellą obdarowują się pocałunkami lub innymi czułościami. Przecież nie może być na nią zły, to po prostu on jest imbecylem.
- Mnie też, to chyba nie dla mnie. Za to oni są wszyscy szaleni, więc co się dziwić.
- No tak.. Ty nie jesteś szalona – odpowiedział poważnie, lecz po chwili widząc jej wzrok uśmiechnął się promiennie odsłaniając rząd prostych zębów, na co ona odpowiedziała tym samym.
- Jeszcze mnie nie znasz na tyle, aby ocenić jak bardzo jestem szalona, Malik – odezwała się tracąc go lekko ramieniem. Siedziała opatulona kocem, w idealnym miejscu o idealnej porze, z jednym z najprzystojniejszych facetów jakich widziała w życiu, lecz niestety nie mógł być on dla niej nikim więcej jak przyjacielem. Życie potrafi naprawdę namieszać w naszych głowach. Jeszcze nie dawno po raz pierwszy spotkała go w hipermarkecie, próbując zachować się kulturalnie i oddać mu zgubę, a ten zachował się wobec niej w sposób nie do przyjęcia. Następnie ujrzała go w dyskotece, gdzie już wtedy zauważyła, że coś między nimi jest. Coś czego nie da się opisać. A teraz siedzi z nim na jednej huśtawce, na przepięknym tarasie, w cudownej willi w Liverpool’u, a jej chłopak jest kilka kilometrów dalej w celu kupienia trunków dla zgrai szalonych alkoholików. I co o tym myśleć?
- Stella.. Jak Ci się układa z Harry’m. To znaczy .. Powiedz mi, jesteś szczęśliwa ? – skierował do dziewczyny pytanie, wypowiadając je tak cicho, jakby nie chciał aby było słyszalne, lecz blondynce to nie umknęło. Myślał, że może go wyśmieje i zacznie pytać skąd takie myśli nasuwają mu się do głowy, lecz nic podobnego, w końcu Tanner taka nie jest. Nie jest Perrie.
- Związek z Harry’m sprawia mi naprawdę dużo radości, czuję się 
z nim bezpieczna i wiem, że nigdy mnie nie zrani. Jest świetnym chłopakiem, a zarazem najlepszym przyjacielem. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że tak, jestem szczęśliwa. – odpowiedziała uśmiechając się lekko i patrząc w głęboką taflę jeziora, które w tym momencie oświetlone było dzięki małym lampeczką zamocowanym tuż przy brzegu. – A ty Zayn ? Jesteś szczęśliwy? – zapytała kierując tym razem spojrzenie na chłopaka, który jeszcze przed chwilą obserwował każdy jej ruch, a teraz wzdychając głośno skierował swój smutny wzrok na granatowe, gwieździste niebo.
- Tak. Jestem szczęśliwy. – skłamał, ale po co miała zaprzątać sobie tym głowę i myśleć, że jest przeciwnie. To było mało ważne. Najważniejsze dla niego było to, że ona jest szczęśliwa. I choć nie z nim, to jednak ma to czego pragnie.




***

Nie macie pojęcia jak bardzo was przepraszam, że musieliście czekać tak długo na nowy rozdział, ale kompletnie nie miałam weny i zaczyna mnie to przerażać. Poza tym mam tyle nauki, że ledwo znajduję na to wszystko czas. Mam nadzieję, że się podoba. Będę wdzięczna jeśli wyrazicie swoje opinie, bo jak na razie widzę jest marnie.

Buziaki!:*