piątek, 31 maja 2013

16.Close your eyes and lose the feeling that's been sinking, close your eyes and think of me.



 KONIECZNIE PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!




            Impreza urodzinowa Stelli przebiegła całkowicie bez jakichkolwiek komplikacji i w dobrym humorze. Każdy z zebranych bawił się naprawdę doskonale, a wygłupów nie było końca. Dziewczyna była dozgonnie wdzięczna swoim przyjaciołom za zorganizowanie tak wspaniałej niespodzianki urodzinowej. Żałowała jedynie, że jej rodzice nie mogli się pojawić. Jeśli Margaret ściągnęła znajomych z Polski, to dlaczego mama i tata nie pofatygowali się, żeby wpaść? Trochę intrygowała ją odpowiedź na to pytanie, lecz nie oczekiwała, że rodzice pokonają tysiące kilometrów, tylko na skinienie jej palca. Nie była przyzwyczajona do czegoś takiego, dlatego w pełni ich rozumiała, lecz i tak nie zmienia to faktu, że żałowała i było jej przykro, bowiem nie widziała ich przed długi czas.

Z racji tego, iż jej przyjaciele z kraju spędzają jeszcze jeden ostatni dzień w Anglii, postanowiła spędzić ten czas tylko z nimi i nacieszyć się ich niezapomnianymi twarzami, bowiem ponownie czekała ich zapewne długa rozłąka. Wstała prawie w południe, ponieważ z całej imprezy urodzinowej wróciła wraz z resztą dopiero o szóstej nad ranem, dlatego pragnęła się wyspać choć trochę, żeby być w miarę do życia w ten szczególny dzień. Wiedziała, że czeka ją wspaniała zabawa i masa wspomnień, bowiem jej przyjaciele z dawnego kraju, byli dla niej naprawdę ogromnie ważni, a przed jej wyjazdem, byli niemalże nierozłączni i zawsze wspaniale się dogadywali. W ich gronie nie było czegoś takiego jak odmienne grupki. Wszyscy trzymali się razem i wiedzieli, że mogą powiedzieć sobie absolutnie wszystko. Zaufanie, było zawsze kluczem do sukcesu, również i w tym przypadku. Postanowiła ubrać na siebie coś wygodnego, bowiem z jej przyjaciółmi nigdy nie wiadomo, a że do ich zwariowanych główek często wpada masa szalonych i kontrowersyjnych pomysłów, wolała raczej być przygotowana. Na swoje smukłe ciało założyła uniwersalny bordowy sweterek, do tego czarne rurki oraz jej ulubione vansy w tym samym kolorze.
Uwielbiała ten rodzaj obuwia, bowiem był niezmiernie wygodny i pasował niemalże do wszystkiego. Na głowę założyła również jedną ze swojej czapek, z którymi ostatnio się nie wiedzieć czemu nie rozstawała. Wyszła z łazienki i skierowała się na dół, gdzie o dziwo wszyscy już wstali i siedzieli konsumując obiad. No w końcu dziwne, żeby o godzinie trzynastej w południe jedli śniadanie.
- Cześć kochani – przywitała wszystkich z ogromnym uśmiechem. Usiadła tuż obok swojego chłopaka dając mu przy okazji szybkiego całusa w usta, oraz naprzeciwko Zayn’a. Wspaniały zbieg okoliczności.

- Jak tam? Podobała się niespodzianka? – zapytała Margaret podchodząc do dziewczyny i ściskając ją od tyłu. Blondynka nie była przyzwyczajona, że gdy sypia u Harry’ego, to widzi swoje przyjaciółki w domu chłopaków, ale w tej sytuacji sprawa była usprawiedliwiona, bo ze względu na dużą powierzchnie budynku, każdy mógł się swobodnie pomieścić, a dzisiejszego rana, już nikomu nie chciało się wracać osobno do swoich domów, więc dziewczyny postanowiły, że prześpią się u chłopców.

- Oczywiście, że się podobała. To chyba najlepsza rzecz jaką ktoś dla mnie zrobił. Jesteście naprawdę cudowni – uśmiechnęła się do niej obdarowując ją buziakiem w policzek. Stella miała naprawdę niesamowitych przyjaciół i śmiało zdawała sobie z tego sprawę. Czego jeszcze mogłaby potrzebować do szczęścia skoro ma wszystko?

- Niestety nie zjem z wami, bo muszę się za moment zbierać – odparła po chwili

- Jak to? Chyba nie idziesz dziś do pracy? – zapytał zdezorientowany Styles przysuwając się bliżej dziewczyny, co oczywiście nie uszło uwadze mulatowi.

- Nie, nie. Po prostu ekipa z Polski wraca jutro do domu, więc chciałam z nimi spędzić ten ostatni dzień – westchnęła smutno.

- Nie smuć się skarbie. Jeszcze nie raz Cię odwiedzą, a jeśli nie, to my wpadniemy do nich – pokazał jej rząd swoich piękny zębów oraz dwa dołeczki w policzkach, na co ona oczywiście odwzajemniła gest, bowiem jak można było się nie uśmiechnąć, patrząc na jego cudowną rozpromienioną twarz?

- A gdzie się wybieracie? – zapytała blond włosa siadając właśnie na kolanach Horan’a. Jeśli ktoś się zastanawia czy ta dwójka jest ze sobą, odpowiedź brzmi NIE. Otóż ich relacje wciąż się zbyt nie zmieniały i dalej byli tylko i wyłącznie przyjaciółmi, co oczywiście jak najbardziej im pasowało.

- A no wiesz na razie szykujemy się na obiad do takiej knajpki na przedmieściach, nazywa się Bedford. Kojarzy Ci się coś? – zapytała blondynka marszcząc brwi, chichocząc przy tym cicho.

- No jasne! Nawet chyba tam pracuję! I to z Tobą – zaśmiała się dziewczyna – Świetnie się składa bo mam za pół godziny zmianę, więc jak dobrze pójdzie będę was obsługiwać. No kto to widział? – odpowiedziała dziewczyna wzdychając i przewracając przy tym na żarty oczami, co rozśmieszyło pozostałych domowników.

- W takim razie potrzebujecie podwózki moje drogie kelnereczki? – zapytał tym razem lokowaty ściskając swoją dziewczynę, śmiejąc się przy tym w stronę Charms, bowiem wiedział, że ta nazwa ją denerwowała.

- Hej! Tylko nie kelnereczki – pogroziła mu palcem Margi.

- Tak kochanie, byłoby miło. Dziękuje – odezwała się Tanner dotykając jego malinowych ust swoimi. W tym momencie dało się usłyszeć głośne chrząkniecie, na co Stella oderwała się od Styles’a przełykając ślinę i patrząc zszokowanym wzrokiem na Malik’a.

- Wybaczcie. Chyba się przeziębiłem – westchnął i spojrzał na nią lekko zawiedziony, po czym wstał ze swojego krzesła i skierował się w stronę swojego pokoju. Dziewczyna miała ogromną ochotę z nim porozmawiać i wyjaśnić te śmieszne gesty, ale na ten moment nie miała czasu, bowiem jej celem było spotkanie z przyjaciółmi. Zdawała sobie sprawę, że jest cholerną egoistką, bo niby o co oskarża Zayn’a? Jest w niej zakochany i po prostu nie chcę patrzeć, jak miłość jego życia obściskuje się z chłopakiem, z którym on nigdy nie będzie mógł się zamienić. Chociaż kto wie? Czasami sama siebie nie rozumiała, bowiem obwiniała o wszystko mulata, a tak naprawdę to jedynie ona była sprawcą wszystkich tych konfrontacji i nieporozumień. To ona pocałowała Malik’a, to właśnie ona dawała mu nadzieję każdego dnia, choć robiła to w sumie nieumyślnie, ale jednak. Dziwne, że jeszcze nikt nie kapnął się, że patrzy na chłopaka w inny sposób jak na przykład patrzy na Louis’a czy Liam’a i Niall’a. W końcu on, podobnież był jej przyjacielem takim samym jak pozostała trójka. A jednak nie. To było zupełnie coś innego. To nawet nie była przyjaźń. W sumie ciekawe jest, czy istnieje na świecie ktoś, kto mógłby z łatwością nazwać ten rodzaj zjawiska i ich wspólnych relacji. Obawiała się, że nie, więc jakim cudem ona miała wiedzieć co jest między nią, a Zayn’em? Przecież do cholery ma chłopaka, więc co ona sobie w ogóle wyobraża? Takie właśnie myśli chodziły jej po głowie każdego dnia, gdy w zasięgu jej wzroku pojawił się Harry i Zayn razem wzięci. Na dodatek najlepsze jest to, że minął długi czas, a ona wciąż nie powiedziała chłopakowi o pocałunku z brunetem. Była na siebie tak cholernie zła. Czasami zamykała się w pokoju i siadała w małym kącie, by ponieść się chwili wzruszenia i płakała do poduszki, bo była tak cholernie wielką egoistką. Jeśli rzeczywiście kocha loczka, to dlaczego go okłamywała? Dlaczego robiła niepotrzebną nadzieję jego przyjacielowi i dlaczego do cholery nie mogła ot tak po prostu się odseparować od mulata? No właśnie. Sama nie potrafiła odpowiedzieć na to proste pytanie. Obawiała się tego, co przyniesie jej los i jak potoczy się jej przyszłość, bo w końcu nic nie jest łatwe, a każdemu wiadomo, że kłamstwo ma krótkie nogi, więc Harry prędzej czy później na pewno się dowie, a tego chyba nie przeboleje.

Po kilku minutach znalazły się pod restauracją, w której obie dziewczyny pracowały już dłuższy czas. Grzecznie podziękowały, po czym wyszły z samochodu, kierując się do drzwi budynku.

Stella rozglądając się po całym pomieszczeniu, od razu dostrzegła szóstkę swoich przyjaciół i czym prędzej podeszła do nich witając się z każdym po kolei, natomiast Margaret uśmiechając się na ten widok i widząc, że jej przyjaciółka kipi szczęściem, uśmiechnęła się pod nosem i skierowała w stronę pomieszczenia dla personelu, by ubrać na siebie codzienny fartuszek.

- Jak tam? Podobała wam się impreza? – zapytała blondynka siadając pomiędzy Robertem, przystojnym brunetem, którego znała od dziecka, oraz Alicją, niebieskooką wysoką dziewczyną z burzą blond loków na głowie. Śmiało można powiedzieć, że choć uwielbiała wszystkich z jej grona, to tą dwójkę darzyła podwojoną sympatią. Może główną przyczyną było to, iż znała ich najdłużej i to właśnie oni znali jej najskrytsze sekrety i wiedzieli o niej absolutnie wszystko.

- Oczywiście, że się podobało. – zaśmiała się Alex, drobna szatynka z dużymi brązowymi oczami, z którą Stella chodziła do liceum.

- Twoi przyjaciele stąd są naprawdę cudowni. Zostawiliśmy Cię w dobrych rękach. Są bardzo godnymi zastępcami – uśmiechnął się Robert, przytulając Tanner do swego boku, na co dziewczyna wtuliwszy się w jego klatkę piersiową, delektowała się jego zapachem i bliskością, bowiem tęskniła za nim niemiłosiernie.

- To prawda. A ten Harry, uhu – odezwała się znienacka czarnowłosa dziewczyna machając przy tym ręką jakby zabrakło jej tchu.

- Wiedziałam kochana, że masz gust, ale jak na moje oko to Zayn jest lepszy – odparła tym razem Karolina, niska czarnowłosa piękność z głęboko zielonymi oczami. Stella słysząc te słowa natychmiast odchrząknęła i spojrzała na nią dużymi oczami. Próbowała nie dać nic po sobie poznać, ale średnio jej to wychodziło.

- Nigdy nie zrozumiem kobiet – westchnął drugi z przyjaciół, tym razem płci męskiej.

- Zamówcie coś do jedzenia. Ja muszę iść na chwilę do toalety – odparła blondynka wstając z krzesła, kierując się do wcześniej zaplanowanego miejsca. Musiała trochę odetchnąć i próbować przybrać poważną twarz, bowiem nie chciała, aby wyszło na jaw, że choć ma chłopaka, to czuje coś również do jego przyjaciela. To zdecydowanie nie pokazałoby dziewczyny w pozytywnym świetle.

 Po chwili usłyszała kroki dobiegające ku jej osobie. Spojrzała w lustro i okazało się, iż tuż za nią stoi jej najlepsza przyjaciółka.

- Stella, co się dzieje? – zapytała smutnym wzrokiem wiedząc, że ze Stellą coś się dzieje – Od razu zauważyłam, że coś jest nie tak, kiedy dziewczyny zaczęły gadać o Harry’m i Zayn’ie. Czy jest coś czym powinnam się niepokoić? – zapytała po raz kolejny podchodząc bliżej dziewczyny.

- Alicja, ja nie wiem. Nie wiem co mam robić – odezwała się znienacka, a w jej oczach pojawiało się coraz to więcej łez.

W tym samym momencie Margaret, która zdążyła zebrać zamówienie ze stolika swojej przyjaciółki, postanowiła pójść do toalety, bowiem widziała iż Stella skierowała się wcześniej właśnie w tą stronę. Będąc coraz bliżej usłyszała załamane głosy, a nawet łkanie i płacz, co ogromnie ją zaniepokoiło, i już miała z rozpędem wejść, gdy usłyszała słowa, które niekoniecznie chciała usłyszeć. Słowa, które zdruzgotały i zszokowały ją do tego stopnia, iż sama zadawała sobie pytanie czy czasem się nie przesłyszała.

- Jestem z Harry’m, kocham go. Ale od pewnego czasu… Zayn – próbowała mówić, lecz średnio jej się to udawało bowiem jej głos niemiłosiernie drżał, co nie było dziwne, bowiem w końcu miała okazję wyrzucić z siebie te wszystkie emocje, które ciążyły nad nią od pewnego czasu.

- Stella uspokój się. Mów co się stało. Zawsze będę po Twojej stronie choćby nie wiem co – odparła blondynka przytulając Tanner do klatki piersiowej.

- Alicja, ja. Ja jestem zakochana też w Zayn’ie – wybuchnęła gromkim płaczem, na co jej przyjaciółka przytuliła ją jeszcze mocniej. Tanner wiedziała, że zawsze może na nią liczyć. Zawsze jej wysłucha i nie będzie prawiła kazań, lecz doradzi najlepiej jak potrafi.

- To się całkowicie wymknęło spod kontroli. Wszystko było dobrze, ale w końcu obydwoje się do siebie zbliżyliśmy. Później on powiedział co do mnie czuję, ale go odtrąciłam, bo wiedziałam, że nie mogę zrobić tego Harry’emu, ale kilka tygodni temu, my.. – zastopowała by wciąć głęboki oddech – My się całowaliśmy. Powiedział, że będzie na mnie czekał ile tylko będę chciała. Ja, nie wiem co mam zrobić Alicjo. Po prostu nie wiem – zakryła twarz w dłoniach nie wiedząc co ma w tej sytuacji uczynić. Zapadła gromka cisza, dało się usłyszeć jedynie ciche westchnięcie i krótkie „O mój Boże”, ale po chwili zdały sobie sprawę, że żadna z nich tego nie powiedziała. Popatrzyły na siebie zdezorientowane, po czym Alicja odezwała się kierując się w stronę wyjścia toalety.

- Ktoś tu jest? – lecz zupełnie nikogo nie ujrzała. Po chwili zamknęła drzwi i wróciła do swojej przyjaciółki.

- Masz zamiar powiedzieć Harry’emu? – zapytała załamaną blondynkę

- W końcu będę musiała, ale to złamie mu serce Alicjo – oznajmiła patrząc w dół.

- Wiem. Widziałam jak na Ciebie patrzy. On Cię niewyobrażalnie kocha Stello. I mam nawet wrażenie, że będzie w stanie Ci bez problemu wybaczyć ten pocałunek – uśmiechnęła się lekko dodając dziewczynie otuchy.

- Tak… Tylko, że ja nie wiem czy chcę żeby mi wybaczył.

- Co ty mówisz? – zapytała ponownie przyglądając się brązowookiej.

- On na mnie nie zasługuje. Potraktowałam go okropnie. I do tego wszystkiego dochodzi Zayn. Powiedz mi Alicjo, co byś zrobiła na moim miejscu? – odezwała się zdezorientowana.

- Sama wiesz co musisz zrobić Stello.

- Jeśli wybiorę jednego, to w ten sposób stracę drugiego. Na zawsze. – załkała głośno nie dopuszczając nawet do siebie takiej myśli.

- Kochanie, nie można mieć wszystkiego. Musisz wybrać. I wiem, że przed tobą prawdopodobnie najważniejsza decyzja w życiu, to mam doskonałą świadomość, że postąpisz właściwie – odparła głaszcząc ją po głowie, na co dziewczyna wtuliła się w ciało przyjaciółki i uśmiechnęła lekko.

- Dziękuje. Jesteś najlepsza na świecie. Brakuje mi Ciebie – odparła spoglądając na wyższą od siebie dziewczynę.

- Mnie też kochana. Mnie też. Ale damy radę. Mamy telefony, skype i inne bajery. Będziesz mnie odwiedzała, a ja Ciebie. Zawsze możesz na mnie liczyć – pocałowała ją w czoło, a po kilku chwilach ogarniecie się, bowiem Stella zdecydowanie nie mogła wyjść do reszty przyjaciół zapłakana, skierowały się w stronę reszty, zajadając się po chwili smakołykami, które donosiła im Margaret. 



*






- Wróciłam – krzyknęła blondynka wchodząc do domu swojego chłopaka i reszty przyjaciół.

- Nie ma ich. Pojechali na próbę, a Mia jest w pracy – rzekła blond włosa dziewczyna siedząc na kanapie i wpatrując się nieobecnym wzrokiem w ekran telewizora.

- No tak zapomniałam. Harry wspominał coś rano – odezwała się siadając koło dziewczyny.

- I jak? Pożegnałaś przyjaciół? – zapytała Margi nie patrząc nawet na brązowooką.

- Tak. Strasznie mi smutno, ale takie są uroki pożegnań, cóż zrobić. Jeszcze raz Ci bardzo dziękuje za zorganizowanie całej tej niespodzianki. Bez Ciebie nie byłaby tak wyjątkowa – odezwała się Tanner przytulając do siebie blondynkę, na co ona jedynie uśmiechnęła się chwilowo i znów powróciła do oglądania pierwszego lepszego serialu, który aktualnie puszczali w stacji.

- Margaret, coś się stało? – zapytała zdezorientowana blondynka wpatrując się w przyjaciółkę.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?

- O czym?

- Stella, proszę Cię, nie jesteś głupią osobą. Chyba, że się mylę co do Ciebie. Już sama nie wiem czy Cię znam tak dobrze jak myślałam – odpowiedziała kierując wzrok tym razem na dziewczynę, która była w ogromnym szoku słysząc słowa przyjaciółki. Dopiero po chwili zorientowała się o co może chodzić. Toaleta, rozmowa, nieznane westchniecie, Margaret. Ona wie.

- Margaret pozwól mi wyjaśnić – odezwała się po chwili.

- Tu nie ma co wyjaśniać Stella – powiedziała wstając z kanapy – Jesteś moją przyjaciółką! Moją i Mii, a nie powiedziałaś nam o tak ważnej rzeczy, która widzę, że dzieję się już jakiś czas w Twoim życiu. O co chodzi? Nie ufasz nam, czy boisz się, że Cię oskarżymy o to, że robisz Harry’ego w konia, miziając się po boku z jego przyjacielem? – podniosła ton, a zdesperowana blondynka nie wiedziała kompletnie co powiedzieć. Jak takie słowa mogły w ogóle wyjść z ust Margi? Najgorsze jest to, że Stella wiedziała, iż dziewczyna ma absolutną rację.

- Jak możesz? Zrozum w końcu, że nie możesz mieć ich obydwóch! Całując się z Zayn’em i nawet nie mówiąc o tym swojemu chłopakowi, ranisz przy tym Harry’ego, a będąc cały czas ze Styles’em, robisz niepotrzebną nadzieję Malikowi! Nie zdajesz sobie z powagi sytuacji Stello? – zapytała patrząc na dziewczynę z niemałą wściekłością.

- Masz rację. Masz całkowitą rację Margaret – odparła wstając i podchodząc do dziewczyny – Ale czy w tym momencie pomyślałaś o tym jak ja się czuję? Pomyślałaś jak bardzo jestem zdesperowana i zrozpaczona nie wiedząc kompletnie co robić? Myślisz, że jest mi łatwo kochać dwóch mężczyzn? Nie planowałam tego, zrozum! To po prostu samo przyszło i uwierz mi, że zrobiłabym dosłownie wszystko, żeby tego uniknąć, ale nie mogę! – odpowiedziała łkając siadając po chwili z bezsilności na kanapie – Po prostu nie mogę. – Margaret widząc całą tą sytuację, zdała sobie sprawę, iż rzeczywiście zareagowała chyba zbyt pochopnie i gwałtownie, bowiem kompletnie nie przejmowała się Stellą. Nie miała pojęcia co dziewczyna czuje i jak faktycznie musi być załamana całą tą sytuacja. Charms nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji jak jej przyjaciółka. Nigdy nie kochała dwóch mężczyzn jednocześnie, więc może dlatego łatwo było jej mówić i bezpodstawnie osądzać. Westchnęła głęboko i klęknęła obok Stelli.

- Przepraszam. To nie miało tak wyglądać. Nie chciałam, żeby tak właśnie wyglądało. Po prostu zbyt dużo emocji i świadomość, że nam o tym nie powiedziałaś wzięła górę – oznajmiła kładąc swoje ręce na jej dłoniach.

- To ja przepraszam. Powinnam wam powiedzieć, jesteście mi najbliższe, ale zwyczajnie się bałam. Wiem, że to co robię Harry’emu jest złe i chcę to w końcu skończyć. Może powinnam wyjechać i odseparować się od nich wszystkich? Nie chcę, żeby reszta zespołu cierpiała tylko przez moje głupie zakochanie. Nie chcę żeby cierpieli ONI.

- Nawet nie próbuj mi mówić takich rzeczy, bo zamknę Cię w pokoju na klucz i nie będziesz się mogła nigdzie ruszyć. To nie jest rozwiązanie Stello. Tak po prostu wyjechać i zostawić wszystko. To ucieczka od problemów. A ty nie uciekasz od problemów. Jesteś dojrzałą i odważną kobietą. Tak naprawdę to w głębi duszy doskonale wiesz co masz zrobić. – odezwała się siadając obok niej na kanapie.

- Przypominasz mi Alicje – zaśmiała się blondynka – Ona też daję mi najlepsze rady na świecie. Stawia mnie na duchu i pokazuje, że każdy jest Panem swojego losu. – odparła patrząc w jakiś nieznany punkt w oddali.

- Po prostu Cię kochamy i wiemy, że masz w sobie dość siły, aby stawić temu czoło. Musisz tylko w to uwierzyć.

***

Hej moi kochani!
Na samym początku chciałam strasznie podziękować za wszystkie komentarze, które niezmiernie mnie motywują do dalszego pisania. Najbardziej za te długie i pełne emocji, które czytam i sama się śmieje lub płaczę ze szczęścia, że na prawdę tak bardzo mnie doceniacie!
Chciałabym podziękować każdemu z osobna, ale boję się, że kogoś ominę, ale chcę żebyście wiedzieli, że czytam wszystkie komentarze i kocham was bardzo mocno! I najchętniej wdałabym się z wami w rozmowy na milion komentarzy, ale sami wiecie, że te rozmowy nie miałyby końca:d
dziękuje z całego serca za wszystkie życzenie i za Harry'ego <3 kocham kocham! Dużo z was pytało jak poszły maturki, otóż przekazuję, że poszły w miarę okej, wszystko zdane mam nadzieję, więc wakacje! Dużo z was również dziwi się, że mam dziewiętnaście lat i czujecie się zaszczycone, że czytam wasze blogi itp,m otóż kochane moje! Nie czuję się ani trochę starsza od was, traktuje was na równi nie ważne czy macie lat dwadzieścia czy może trzynaście. Jesteście niesamowitymi i utalentowanymi dziewczynami z cudownymi marzeniami i pamiętajcie, żeby nigdy tego nie tracić.
A i najważniejsze o czym chciałam powiedzieć to jest to, iż mam już całą koncepcję na to opowiadania i za ileś tam rozdziałów zakończy się pierwszy tom, by mógł nastąpić drugi. O wiele bardziej kontrowersyjny i na swój sposób dziwny i nie wiem czy nie trochę "patologiczny" :d sama nie wiem jak to nazwać, ale wiem, że nastąpi maksymalnie dużo zmian i nie wiem, czy dalej będziecie chciały czytać tą opowieść, ale mam taką nadzieję. Po zakończeniu tego tomu pojawi się na pewno zwiastun kolejnego, tak więc czekajcie cierpliwie. Zobaczymy czy moja koncepcja się okaże dobra. Kocham was bardzoooo!

+dodałam nowe opisy do bohaterów, które niesamowicie mnie wzruszają i odzwierciedlają uczucia wszystkich naszych postaci, tak więc zapraszam do przeglądnięcia!

buzibuzi :*

niedziela, 19 maja 2013

15.If I lose myself tonight it'll be by your side, If I lose myself tonight it'll be you and I...



Dziewiętnasty maj. W dzisiejszym dniu, Stella obchodziła swoje dwudzieste urodziny. Sama nie wiedziała, kiedy ostatnie lata minęły tak szybko i stała się dorosłą, odpowiedzialną za siebie młodą kobietą. Jeszcze wczoraj była nastolatką, a dziś? Kim teraz była ta zagubiona niegdyś blondynka? Ktoś kto patrzył z zewnątrz, określiłby ją jako silną, dążącą do celu i zdecydowaną dziewczynę, w dodatku szalenie zakochaną w jednym z członków najsławniejszego boysbandu na świecie. Lecz czy rzeczywiście tak było? Można by rzec, iż brązowooka z łatwością zgodziłaby się z taką opinią. Bardzo dojrzała, odkąd przyjechała do Londynu. Na swoje utrzymanie zarabiała zupełnie dzięki własnym siłom i nie musiała prosić rodziców, aby jej w tym pomogli. Jak na swój wiek była rzeczywiście niesamowicie silna i zdeterminowana. Tylko jak było z tym zakochaniem? Oczywiście, że w tym również nie widziała jakichkolwiek przeciwwskazań, bowiem kochała Harry’ego naprawdę mocno i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Nawet nie chciałaby wiedzieć jakby to było, gdyby ten słodki szatyn nie pojawił się na jej drodze. Zapewne życie byłoby o wiele smutniejsze i zdecydowanie bardziej monotonne. Można by powiedzieć, że wszystko układało się jak w bajce, nie licząc tylko jednej przeszkody, którą był nie kto inny jak czarujący brunet o ciemnej karnacji z milionem tatuaży na idealnie wyrzeźbionym ciele. Ich pocałunek miał miejsce niecały miesiąc temu. Stella bała się, iż mulat wyjawi jej chłopakowi co się stało i nie da jej spokoju, lecz ku jej zaskoczeniu, było zupełnie inaczej. Malik absolutnie nie wtrącał się w jej sprawy ze Styles’em, a gdy tylko zostawali sami, utwierdzał ją w fakcie, iż nie będzie jej przeszkadzał, ani nieproszony wdrażał w jej życie, bowiem nie chciał przy tym skrzywdzić swojego przyjaciela. Postanowił, że zaczeka tak długo, jak tylko będzie miała ochotę, bo w końcu prawdziwa miłość nigdy nie ustaje, nieprawdaż? O dziwo w swoim towarzystwie zachowywali się w miarę naturalnie i nikt nie miał zielonego pojęcia o zaistniałej, między tą dwójką, intymnej sytuacji. Nawet Zayn z Harry’m ostatnio się dość dobrze dogadywali, co było dość dziwnym zjawiskiem. Gdyby lokowaty tylko wiedział, do czego doprowadził i zmierza jego przyjaciel, zapewne jego stosunek do niego diametralnie uległby zmianie. Wiadome było również, iż brunetowi, który patrzył na kochającą parę, krajało się serce, bowiem miał świadomość, że to właśnie on mógłby być na miejscu Harry’ego. Widocznie tak na razie musiało być. By dojść do szczęścia, trzeba przejść wiele zgubnych dróg i przeszkód, a on wiedział, że w końcu i na niego nadejdzie pora i będzie mógł cieszyć się z niekończącej się miłości.
            Blondynka obudziła się przed południem, bowiem wczoraj musiała zostać dłużej w pracy, co sprawiło, że zasnęła dopiero późną nocą. Otworzyła zaspane oczy i od razu na co zwróciła uwagę to idealne rysy twarzy i brązowe, lekko podkręcane włosy, które dzisiejszego dnia były ułożone w nieładzie. Uśmiechnęła się na widok jego pięknej twarzy i bez słowa przyciągnęła do swojego ciała.
- Wszystkiego najlepszego – odezwał się z uśmiechem na twarzy, dając jej przy tym soczystego buziaka w usta.
- Wiedziałeś, że mam dziś urodziny?- zapytała lekko zaskoczona, bowiem raczej nie obnosiła się z tą nowiną z zespołem.
- Twoje przyjaciółki mają długi język – zaśmiał się – Ale dzięki temu się o tym dowiedziałem, bo od Ciebie nic bym nie wyciągnął.
- Oj nie gniewaj się. Po prostu nigdy nie obchodziłam jakoś hucznie urodzin – westchnęła, mierzwiąc kosmyki jego włosów.
- Ale od dziś zaczniesz – odezwał się ponownie z satysfakcjonującą miną
- Co masz na myśli?- zapytała marszcząc brwi
- To, że ubierzesz się, następnie zjesz śniadanie, które specjalnie dla Ciebie przygotowałem, później zabiorę Cię na zakupy, a na koniec na wyśmienitą kolację – zagryzł jej dolną wargę
- Jesteś szalony. Wiesz, że równie dobrze bym się bawiła siedząc z Tobą przed telewizorem, oglądając jakąś komedię romantyczną i zajadając się popcornem – podniosła się lekko i oparła na łokciach
- Wiem, ale ten dzień jest wyjątkowy, więc nie możemy go spędzać tak jak zwykle. A teraz zbieraj się i czekam na Ciebie na dole – powiedział ponownie, dając jej szybkiego całusa w czoło. Dziewczynę westchnęła i stanęła na równe nogi, po czym zaglądnęła do szafy w zamiarze ubrania czegoś wygodnego, ale i ładnego. Wybrała pudrową koszulę w czarne kropki, do tego jasne jeansy oraz kremowe szpilki. A co, przecież może zaszaleć. W końcu nie będzie chodzić jak maszkara w swoje własne urodziny. Już zamierzała się przebrać, gdy dostrzegła, iż Harry wciąż stoi przy framudze drzwi.
- Miałeś czekać na dole. – zmarszczyła czoło
- Wiem, ale nie mogę się na Ciebie napatrzeć – zagryzł górną wargę i uśmiechnął się szeroko.
- Wariat – odezwała się ściągając bluzkę od piżamy, pod którą nie miała zupełnie nic, ale nie krępowała się. W końcu Harry był jej chłopakiem i widział ją tyle razy nago, że zupełnie jej, a tym bardziej jemu to nie przeszkadzało. Sięgnęła po biały stanik i już miała go zakładać, kiedy poczuła ciepłe, duże dłonie, obejmujące ją w talii.
- Dlaczego za każdym razem jak widzę Cię w takim wydaniu, nie mogę się powstrzymać, aby zerwać z Ciebie resztę tych ciuszków? – zapytał, obdarowując jej szyje pojedynczymi muśnięciami.
- W sumie zdziwiłabym się jakby było inaczej, więc traktuj to jako naturalny odruch skarbie. Ale jeśli chcemy się pośpieszyć, musimy iść- zaśmiała się.
- Nawet poranny, szybki numerek nie wchodzi w grę? – zapytał ze smutną minką. Spojrzała na niego i po raz kolejny zachichotała. Miała teraz ochotę kochać się z nim nieustannie, ale wiedziała, że jeśli teraz by zaczęli, na pewno nie skończyliby tak szybko, więc nie wchodziło to w grę.
- Wiesz, że zupełnie inaczej by się to potoczyło i z pokoju wyszlibyśmy dopiero wieczorem jakby dobrze poszło. – położyła delikatne dłonie na jego karku łaskocząc go przy tym opuszkami palców. – Ale zapewniam Cię, że jak już wszystkie atrakcję, które planujesz na dzisiejszy dzień się skończą, to na pewno Ci to wynagrodzę – zagryzła wargę i ostatni raz musnęła jego malinowe usta.
- Obiecujesz? – zapytał patrząc z nadzieją na jej brązowe oczy
- Obiecuje. – stwierdziła i wyswobodziła się z jego ramion. Chłopak wzdychając szybko, skierował się w stronę drzwi i już po chwili zostawił ją samą w pomieszczeniu. Ubrała na siebie wcześniej przygotowany zestaw, po czym weszła do toalety i szybko odświeżyła twarz, a następnie nałożyła codzienny makijaż. Przeczesała ostatni raz proste włosy szczotką i skierowała się na dół.
W kuchni zastała Niall’a, Louis’a oraz Liam’a, którzy zajadali się śniadaniem przyszykowanym przez loczka.
- Stella! Ty stara dupko! Wszystkiego najlepszego! – krzyknął Tomlinson, a już po chwili każdy z chłopców rzucił się w jej ramiona, obdarzając długimi, czasami sprośnymi, ale najlepszymi życzeniami, jakie miała kiedykolwiek okazję usłyszeć.
- Dziękuje wam kochani – powiedziała, przytulając się do Liam’a, który stanął w kolejce jako ostatni. – Jesteście cudowni. A gdzie Zayn? – zapytała zdezorientowana uświadamiając sobie, że Malik nie uczestniczył w składaniu życzeń.
- Musiał jechać gdzieś z samego rana. Kazał Ci przekazać, że złoży Ci życzenia wieczorem, o ile wróci – oznajmił pasiasty, wracając do konsumowania posiłku. Dziewczyna wydała z siebie krótkie ‘Ah’ i również usiadła z przyjaciółmi przy stole, delektując się po chwili pięknie udekorowanymi naleśnikami z owocami.
- Jesteś mistrzem kuchni, skarbie – odezwała się do siedzącego obok Harry’ego, całując go przy tym w usta.
- Któreś z nas musi – oznajmił ukazując szereg białych ząbków.
- Normalnie bym się kłóciła, ale jeśli chodzi o tą sprawę, to nie przeczę – zaśmiała się, a już po chwili byli w drodze do największego Centrum Handlowego w Londynie.

Dwa dni wcześniej

- A więc Margaret, po co nas tu wszystkich zwołałaś? I gdzie jest Stella? – zapytał zdezorientowany Harry, siedzący na kanapie w salonie chłopaków
- Stella jest w pracy i nie wie, że się tu dziś spotykamy.- oznajmiła blondynka, stojąc po środku całej zgrai.
- Czuję jakiś przekręt – oznajmił Horan, konsumując kolejnego już hot doga.
- To dziwne, bo zazwyczaj jedyne co czujesz to żarcie – zaśmiała się.
- Słuszna uwaga Margi! – odparł Louis, przybijając dziewczynie piątkę.
- Dobra, ogarnijcie się chłopcy i dajcie jej w końcu powiedzieć – odezwała się znienacka Calder uspakajając towarzystwo
- Otóż wraz z Mią, postanowiłyśmy, że zorganizujemy imprezę urodzinową dla Stelli, oczywiście z waszą pomocą.
- Co? A kiedy mój skarb w ogóle ma urodziny? – zapytał zdezorientowany Harry, wstając z kanapy
- Usiądź gołąbeczku, to jeszcze trochę potrwa – zaśmiała się Jones.
- Stella ma urodziny w tą niedzielę. Widzę, że dużo wiesz o swojej przyszedłeś wybrance – stanęła podpierając ręce o biodra.
- Macie już jakiś plan? – wtrącił się mulat
- Chcemy wynająć jakąś niedużą knajpkę. Wiecie, typowa kameralną imprezka. Nie dużo osób. Pojawimy się my i ściągniemy kilka jej przyjaciół z Polski. Na pewno się ucieszy.
- To świetny pomysł – zachwyciła się Eleanor. – Zwłaszcza, że przez długi czas nie widziała się z nikim ze swojego tamtejszego otoczenia.
- Dokładnie. To jak, wchodzicie w to? – zapytała uśmiechając się do każdego z osobna, na co oczywiście każdy bez większego zastanowienia przytaknął. – Dobrze, więc ja z Mią i El zajmiemy się sprawami organizacyjnymi związanymi z klubem. Udekorujemy go i załatwimy odpowiednią atrakcję – dokończyła uśmiechając się w znaczący sposób.
- Jaką atrakcję masz na myśli? – wtrącił się tym razem zdezorientowany Styles.
- No wiesz, striptizerzy i te sprawy, trzeba dać dziewczynie trochę rozrywki – odpowiedziała całkiem poważnie, na co pozostałe dziewczyny wybuchnęły śmiechem.
- Oczywiście żartujesz? – zapytał z lekkim przerażeniem i wściekłością w oczach. Ah ten Styles.
- Dobra, masz mnie. Ale to byłby całkiem dobry pomysł – zaśmiała się.
- Spokojnie, ja już jej zapewnię w tym dniu tego typu atrakcję, nie masz się o co martwić – odezwał się tym razem z wielką ulgą, lecz nie wszystkim jego słowa były na rękę, bowiem Malik siedział lekko zirytowany całą sytuacją, ale starał się tego nie okazywać w znaczący sposób. Przecież obiecał.
- Dobrze, dalej. Liam i Lou skombinują alkohol, Niall jedzenie, co nie powinno nikogo dziwić, Zayn zajmie się odebraniem gości z lotniska, a ty Harry masz nie dawać nic po sobie poznać i strzelić jej jakąś bajeczkę, że weźmiesz ją wieczorem na kolację, a przed tym idź na zakupy, albo nie wiem uprawiajcie seks, co tylko chcesz, tylko zrób tak, żeby się niczego nie spodziewała. – dokończyła swój monolog blondynka, a wszyscy wsłuchując się w polecenia, przytaknęli tylko i byli gotowi do działania.
- To będzie najlepsza impreza ever! – klasnęła w dłonie Margaret, na co wszyscy przybili piątkę, bowiem wydawało im się, że wpadli na naprawdę dobry plan. Oby tylko wypalił.

            Po trzygodzinnych zakupach, w końcu Tanner wraz ze swoim chłopakiem ponownie dotarli do domu One Direction. Ostatnio Stella często tam przebywała, bowiem chciała być jak najbliżej Harry’ego, a że bardzo często miał na nią duży wpływ, toteż zawsze dała się namówić na kolejną i kolejną noc.
- Jestem padnięta – odezwała się dziewczyna opadając na wygodną kanapę.
- Nawet nie próbuj o tym wspominać, bo przypominam Ci, że to nie koniec atrakcji na dzisiaj – zaśmiał się, usadawiając się tam gdzie ona, kładąc jej nogi na swoich kolanach.
- Myśl, że wszystko to będzie związane z Tobą od razu mnie stawia na nogi – podniosła się całując delikatnie jego usta.  – A gdzie reszta? – zapytała rozglądając się po pomieszczeniu.
- Lou pojechał gdzieś z El a reszta chłopaków miała coś do załatwienia, ale nie mówili mi co.
- Hm dziwne, Margaret i Mia też tylko do mnie zadzwoniły, myślałam, że wpadną – odezwała się zasmucona.
- Może wpadną jutro. Wspominałem im, że mam dla Ciebie parę niespodzianek, więc może nie chciały przeszkadzać – odpowiedział zmieszany wymyślając pierwszą lepszą wymówkę. Widać ta nie była najgorsza, bowiem dziewczyna bez problemu się nabrała.
- Harry Styles, jesteś takim romantykiem – westchnęła przybliżając się do jego twarzy i miziając nosem o jego, uśmiechnęła się lekko.
- To miał być komplement?
- Zdecydowanie – oznajmiła i przytuliła się do jego klatki piersiowej. Po paru minutach pobiegła na górę, bowiem chłopak poinformował ją, że już czas by się przygotowała na kolację. Prosił, by założyła coś eleganckiego i ekstrawaganckiego, więc nie czekając dłużej, wzięła potrzebne rzeczy z szafy, po czym wykonała wszystkie odświeżające czynności. Po około godzinie była już całkowicie gotowa. Dziewczyna popsikała się swoimi ulubionymi perfumami i w pełni przyszykowana zeszła na dół, gdzie czekał na nią Harry. Ubrany w białą koszulę, czarne rurki i granatową marynarkę, prezentował się jak zwykle oszałamiająco cudownie. Z wielką satysfakcją mogła przyznać, że ten oto bożyszcz nastolatek, należy tylko i wyłącznie do niej. Do tego te słodkie loki, które tak bardzo dodawały mu urody i które uwielbiała w nim najbardziej. Czy był na świecie ktoś bardziej perfekcyjny? Dla niej nie. Czy był na świecie ktoś bardziej intrygujący, lub przykuwający jej uwagę? I tu z łatwością można byłoby się w to zagłębić o wiele bardziej. Ale będąc z Harry’m, odganiała od siebie myśli, w których uczestniczył Malik. Zwłaszcza dziś. W końcu mulat nawet w minimalnym stopniu nie postarał się, by te urodziny były czymś innym niż zawsze. Nie złożył jej tych cholernie głupich życzeń, które były daremne, lecz tak bardzo cieszyły. Zupełnie żadnego znaku życia. Była o to bardzo zła, ale postanowiła, że nie będzie się tym przejmować, bowiem u swego boku ma chłopaka, który starał się z całych sił, by zapamiętała ten dzień na długo.
- Wow. W tym momencie zastanawiam się, czy w całym wszechświecie istnieje ktokolwiek piękniejszy od Ciebie – uśmiechnął się widząc swoją wyparkę, która tego wieczoru założyła czarną, koronkową, dopasowaną sukienkę na jedno ramię, do tego szpilki w tym samym kolorze i potrzebne dodatki. Idealny makijaż jeszcze bardziej podkreślał jej piękno,
a blond falowane kosmyki, opadały na jej plecy i smukłe ramiona. Wyglądała tak seksownie, że Harry był niemalże zdziwiony, bowiem na co dzień, w zwykłych ciuchach, wyglądała dość zachęcająco i kokietująco, lecz dziś pobiła wszelkie oczekiwania. Nie mógł uwierzyć, że spotkało go w życiu tak wielkie szczęście. Lecz czy potrwa ono jeszcze długo?
- Przestań, bo sprawiasz, że się rumienię – zaśmiała się podchodząc do chłopaka, chwytając go za rękę.
- Lubię gdy się rumienisz – oznajmił spoglądając na jej twarz. Ta nie mówiąc nic zagryzła wargę i pocałowała go w nosek. – Gotowała ? –zapytał otwierając przed  nią drzwi. Kiwnęła głową i czym prędzej znaleźli się w samochodzie chłopaka.
- Zanim ruszymy, mam coś jeszcze dla Ciebie – zaczął wyjmując z marynarki nieduże pudełeczko.
- Harry. Nie musiałeś! Już dość dla mnie zrobiłeś – uśmiechnęła się łapiąc go za rękę.
- Proszę Cię. Jakim byłby chłopakiem, gdybym nie dał mojej dziewczynie oficjalnego prezentu?
- Wciąż najlepszym na świecie – zaśmiała się, po czym wzięła od niego swój podarunek. Otwarła wierzch pudełeczka i dostrzegła przepiękną, srebrną bransoletkę, przy której widniała mała zawieszka.
- To podkowa – oznajmił chłopak – Noszę podobną przy łańcuszku i dzięki niej wierzę, że spotyka mnie w życiu szczęście. Miałem ją wtedy, gdy poznałem Ciebie. Wiem, że dla Ciebie też będzie szczęśliwa.
- Ty jesteś moim szczęściem. Niczego więcej mi nie potrzeba. Ale dziękuje Ci, jest przepiękna – oznajmiła i pocałowała go w usta. Chłopak po chwili zapiął blondynce ową bransoletkę na ręce i zadowoleni ruszyli do miejsca, o którym Stella nie miała jakiegokolwiek pojęcia.


Po niecałych piętnastu minutach, znajdowali się przed budynkiem, który od zewnątrz wyglądał bardzo zachęcająco. Bardziej przedstawiał wejście do klubu niż restauracji, ale dziewczyna się w to nie zagłębiała.
- Studio Valbonne? Nie słyszałam jeszcze o tej restauracji – odezwała się wychodząc z auta i patrząc znacząco na swojego chłopaka.
- Bo jeszcze Cię do niego nie zabrałem. Spodoba Ci się. – uśmiechnął się i złapał za jej rękę, po czym wprowadził do środka. Po ich wejściu, można było dostrzec, że było dość cicho i pusto? Rozejrzała się i dostrzegła pojedyncze, duże kanapy oraz widniejący po lewej stronie bar. Cały wystrój był niesamowicie klimatyczny i przyjemny.
- Harry, dlaczego tutaj nikogo nie ma? – zapytała lekko zdezorientowana całą sytuacją. Do głowy wpadło jej nagle, że może chłopak tak się wysilił, iż wynajął cały klub specjalnie dla ich dwójki.
- Jak to nie? Spójrz tam – oznajmił pokazując przed siebie. Nawet się nie obejrzała, a tuż przed jej oczami wyskoczyli wszyscy jej przyjaciele i chłopcy z zespołu, krzycząc krótkie „Niespodzianka!”. Zatkała dłonią usta spoglądając na wszystkich zebranych, lecz gdy dostrzegła znajomych i najbliższych przyjaciół z Polski, nie wiedziała zupełnie co powiedzieć. Łzy wzruszenia napłynęły jej do oczu, bowiem jeszcze nikt nie zrobił dla niej coś równie pięknego.
- Dziękuje! Dziękuje! – powiedziała do Harry’ego, po czym najmocniej jak tylko umiała, wtuliła się w jego ciało, całując na koniec w usta.
- To nie mnie dziękuj, tylko Margaret i Mii, one to wszystko wymyśliły – zaśmiał się kierując dziewczynę w stronę tłumu. Radości i łez nie było końca. Dziewczyna poczuła się niesamowicie kochana i wiedziała, że ma przy sobie ludzi, którym na niej zależy i miała świadomość, że bez wahania zrobiłaby to samo również i dla nich. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak tak naprawdę cenni są przyjaciele w jej życiu. Na samym początku przywitała się z ludźmi, którzy przelecieli kilka tysięcy kilometrów, specjalnie, aby zawitać na jej przyjęciu. Wśród nich były cztery dziewczyny i dwóch chłopaków, z którymi blondynka trzymała się bardzo blisko, gdy jeszcze mieszkała w swoim kraju. Następnie podeszła do Louis’a, Liam’a, Horana i Eleanor, chwaląc za to, że żaden z nich nie puścił pary i starał się trzymać całą niespodziankę w tajemnicy. Po chwili do dziewczyny podeszły dwie najbliższe przyjaciółki, rzucając się jej na szyję.
- Przepraszamy, że tylko zadzwoniłyśmy, ale musiałyśmy to jakoś zorganizować i utrzymać w sekrecie – zaśmiała się Margaret.
- Nie szkodzi. Jestem wam ogromnie wdzięczna, bo jeszcze nikt nie przygotował mi tak wielkiej niespodzianki! Kocham was! – oznajmiła przytulając każdą z nich, a pojedyncze kropelki łez, znów spływały po jej twarzy.
- My Ciebie też, ale nie płacz już więcej! To Twoje urodziny, a ty musisz wyglądać najpiękniej z nas wszystkich – oznajmiła Mia, przytulając do siebie Tanner po raz kolejny. – Ale spokojnie, wzięłam ze sobą całą kosmetyczkę – dokończyła ukazując rząd białych zębów.
- Dziękuje. – zachichotała, a po chwili dalej w tłumie dostrzegła Zayn’a, który w tym momencie stał sam na końcu sali i przyglądał jej się z ogromną uwagą. – Przepraszam was na chwilę, zaraz wrócę. Zróbcie mi jakiegoś dobrego drinka! – odezwała się ponownie, a po chwili zniknęła w tłumie, by znaleźć się przy Maliku.
- Cześć – zaczęła nieśmiało
- Cześć.- uśmiechnął się – Wyglądasz oszałamiająco. – dziewczyna powtórzyła gest chłopaka i uśmiechnęła się nieśmiało spuszczając wzrok na dół. Po chwili jednak znów spojrzała w jego oczy, w których zadłużyła się całkowicie.
- Więc ty też maczałeś w tym wszystkim palce – odparła z zadowoleniem, rozglądając się po całym pomieszczeniu.
- Jak widzisz. W sumie moim głównym zadaniem było odebranie z lotniska Twoich przyjaciół – oznajmił wpatrując się bez końca w jej twarz.
- Naprawdę to dla mnie zrobiłeś? Teraz czuję się winna, za to, że byłam na Ciebie zła przez cały dzień.
- Dlaczego byłaś zła? – zapytał zdezorientowany
- Bo od samego rana się nawet nie pokazałeś.
- Ale teraz jestem – zaczął, zbliżając się do niej na niebezpieczną odległość – Wszystkiego najlepszego – zaśmiał się, całując ją w policzek, co trwało dość długo, jak na zwykły buziak, lecz nie przejmowała się tym zbytnio. W końcu z każdym się dzisiaj witała i obściskiwała, więc ta sytuacja powinna być dość normalna. Chłopak po chwili wyjął zza pleców małą, czekoladową babeczkę z jedną świeczką. Co prawda nie był to jakiś wygórowany prezent, ale całkowicie od serca i niesamowicie wzruszający, może dlatego dziewczyna cieszyła się z niego najbardziej? Popatrzyła na zapaloną świeczkę i zaśmiała się lekko.
- Pomyśl życzenie – oznajmił uśmiechając się serdecznie. Cieszyło go jej szczęście. Był zadowolony, że choć naprawdę ją kochał, a ona nie przyjmowała otwarcie jego zalotów i jest z innym, to jednak miał świadomość, że jest z nim naprawdę blisko i mogą zachowywać się jak najlepsi przyjaciele. W głębi duszy jednak wiedział, że nie jest dla niej obojętny, bo gdy zostawał z nią sam na sam, wyraźnie to wykazywała, poza tym widział to w jej oczach, które cieszyły się za każdym razem, gdy pojawił się w ich zasięgu.
- Nie wiem czego mogłabym sobie życzyć. Mam wszystko – zastanowiła się i niepewnie na niego spojrzała. Chłopak wydawał się zamyślony, ale i nie ukazywał jakiegokolwiek smutku, na wypowiedziane przez nią słowa, choć miała wrażenie, że jednak mogły go zranić.
- Pomyśl. Czy na pewno jesteś prawdziwie szczęśliwa? Jeśli tak, to zdmuchnij świeczkę, nie wypowiadając w myślach żadnych konkretnych próśb, jeśli jednak nie, będziesz wiedziała o czym pomyśleć – uśmiechnął się nieśmiało. Blondynka po raz kolejny spojrzała w jego czekoladowe oczy i cicho westchnęła. Przełknęła ślinę i zrobiła to. Zdmuchnęła świeczkę i zadowolona spojrzała na mulata. W głębi duszy miał nadzieję, że jej życzenie, jeśli o takowym pomyślała, miało z nim wiele wspólnego. Lecz miał jednak świadomość, że nigdy się o tym nie dowie.

***
Jeeeej! Dziś są nie tylko urodziny Stelli, ale i moje! W końcu oficjalnie jestem w tym samym wieku co Harry! Chociaż on i tak preferuje starsze, więc nic mi po tym. Dobra, żartuję! Prooszę, życzcie mi go z całego serca! Będę wam wdzięczna! Boże, serio jestem głupia, ale cóż poradzić. A jak wam się podoba rozdział? Mam nadzieję, że was nie zanudziłam i jesteście choć trochę zadowoleni. Muszę powiedzieć, że ostatnia scena mnie urzekła. Sama jestem ciekawa jak to dalej między nimi będzie :D Koniecznie wyrażajcie swoje opinie!
Kocham was !
Buzi buzi :*