poniedziałek, 29 kwietnia 2013

12.I wanna sing, I wanna shout I wanna scream till the words dry out.



 Kolejne trzy dni minęły dość szybko. Atmosfera była niezręczna i przyklapnięta. Nikt nie miał na nic ochoty i mało kto się do siebie odzywał. Z Perrie rozmawiał jedynie Zayn, ze względu na oczywiste okoliczności, które miały miejsce przez ten cały czas. Stella nawet nie patrzyła na Edwards, bo nie chciała mieć z nią absolutnie nic wspólnego i była naprawdę zła na Malika, że chłopak broni tlenioną, choć tylko głupi by się nie domyślał, że to właśnie ona jest sprawcą wszystkich kłótni. Absolutnie tego nie rozumiała, bo w końcu była przyjaciółką mulata. Doskonale się z nim rozumiała i wiedziała, że może przyjść do niego ze wszystkim, a on oczywiście nie był jej dłużny. Można powiedzieć, że w ciągu tych ostatnich dni wiele się zmieniło. Z jednej strony na lepsze, zaś z drugiej na gorsze. Tanner była zachwycona, że wraz z Harry’m układa im się naprawdę dobrze. Mieli swoje wzloty i upadki, ale wiedzieli, że zawsze mogą na siebie liczyć i żaden z nich nie zrobiłby nic, co mogłoby zranić drugiego. Najważniejsze było jednak to, że posiadali do siebie bezgraniczne zaufanie, które mogło im pozazdrościć wiele zazdrosnych par. Harry zawsze powiadał, że zaufanie jest receptą na dobry związek, bo gdy nie ma zaufania, cała miłosna relacja potrafi się zburzyć w mgnieniu oka. Dlatego też byli tak bardzo udaną parą. Stella często zastanawiała się, czy Zayn wraz z Perrie mogą stworzyć taki sam związek jak jej i Styles’a. Odpowiedź była zresztą oczywista. Zdecydowanie NIE. W tym związku nie było miłości, nie było zaufania ani szacunku do drugiej osoby. Jedynie co się odczuwało to ogromna zazdrość ze strony dziewczyny, która była w stanie zrobić krzywdę komukolwiek, kto stanie na jej drodze, natomiast ze strony chłopaka można było zobaczyć bezsilność i wielką naiwność, która była spowodowana ślepym zapatrzeniem w dziewczynę, której tak naprawdę nawet nie kochał. Blondynka zupełnie nie rozumiała przyjaciela i nie raz chciała mu wytłumaczyć te głupie posunięcia i zbędne nadzieję na zmianę jego partnerki, ale uwagi te do niczego nie dążyły, dlatego Tanner stwierdziła, że lepiej będzie jeśli nie będzie się wtrącała do ich znajomości, zwłaszcza po tym, jak chłopak odwrócił się do niej i wciąż był po stronie Perrie. Stracił w jej oczach naprawdę wiele i nie miała zamiaru odezwać się do niego ani jednym słowem.
Cała grupa po kolejnych dniach męczarni, postanowiła, że lepiej będzie jednak wrócić do domu i nie ciągnąć dalej tej bezsensownej wycieczki, która miała na celu przede wszystkim odpoczynek i poprawienie relacji, a nie wręcz na odwrót. Nawet Mia z Liam’em nie poszli na swoją pierwszą randkę, bowiem nie mieli na to absolutnie nastroju, lecz wiedzieli, że jak tylko dotrą do swoich domów i w spokoju się zrelaksują, przyjdzie również i na nich czas.
Margaret każdą wolną chwilę spędzała z Horanem i wiadomo było, że ta oto dwójka ma się ku sobie, ale nie wiedzieć czemu, nic nie robili w kierunku, aby zbliżyć się do siebie w innym znaczeniu. Stwierdzili, że na razie będzie lepiej tak jak jest i obydwoje zobaczą do czego ich to zaprowadzi. Na razie nie chcieli psuć przyjaźni, która tak bardzo zaowocowała ich relacje.


Stella po raz ostatni poszła na tyły domu i stanęła tuż obok poręczy, która oddzielała przejście do ślicznego jeziorka, który znajdował się tuż obok posesji. Wpatrywała się w znakomity widok delektując się przy tym świeżym powietrzem. Było tu tak pięknie. Ogromnie cieszyła się, że spędziła tu naprawdę dobre chwile wraz z grupą przyjaciół, do których strasznie się zbliżyła przez ten czas. Nie miała pojęcia, że tak to się potoczy. Przyjechała tu zupełnie sama, a teraz? Miała przy sobie ludzi, którym zawsze mogła się zwierzyć i z którymi rozumiała się zupełnie bez słów. A przede wszystkim, przy swoim boku miała wymarzonego chłopaka, który był dla niej naprawdę ważny. Okazał się podporą i lekarstwem na wszystko co złe. Zdumiona mogła przyznać, że naprawdę go kochała.
Dziewczyna poczuła nagle dobiegające kroki osoby, która z każdym kolejnym była coraz bliżej niej. Będąc niemal pewna, że to Harry uśmiechnęła się sama do siebie nie odwracając nawet głowy. Gdy owa osoba stanęła tuż obok niej, na jej twarzy zagościło ogromne zdziwienie, kiedy okazało się, że był to jednak nie kto inny jak Malik. Obdarowując go smutnym, ale i lekko wściekłym spojrzeniem westchnęła głośno i wróciła do oglądania widoków.
- Stella… - zaczął, ale nie dane mu było dokończyć, bowiem od razu mu przerwano
- Nic nie mów Zayn, naprawdę nie mam ochotę na tą rozmowę. – chłopak spojrzał na nią zawiedzionym wzrokiem, ale wiedział, że nie odpuści tak łatwo.
- Proszę Cię, daj mi wytłumaczyć  - zaczął ponownie
- Co tu jest do tłumaczenia? Jesteś ślepo zapatrzony w swoją dziewczynę, która robi rzeczy, które nawet nie mieszczą mi się w głowie i dalej ją bronisz! Nie chcę robić z siebie ofiary, bo nią nie jestem, ale naprawdę nie widzisz tego co się dzieje? Naprawdę jesteś aż tak naiwny?- zapytała z kpiną w głosie. Wiedziała, że nie powinna aż tak wybuchać, ale nie chciała się z nim obchodzić jak z porcelanową lalką, która z łatwością można potłuc. Zabolały go jej słowa, ale miał świadomość, że dziewczyna mówi rację. Nie potrafił się sobie przyznać, jak bardzo jest głupi i wiedział, że blondynka chce tylko jego dobra.
- Ja po prostu mam wrażenie, że… sam nie wiem. To wszystko działo się za szybko. Ten cały stres, sława i związek doprowadzają mnie do szaleństwa. Robię rzeczy, na które nie mam ochoty. Czuje, że nie jestem wolny, że nie jestem sobą… -
odezwał się patrząc gdzieś daleko przed siebie, a w jego pięknych czekoladowych  oczach można było dostrzec minimalne iskierki spowodowane lekkim załamaniem i wzruszeniem. Dziewczyna spojrzała na niego smutnym i współczującym wzrokiem. Nie mogła już tak dłużej. Kiedy jej wzrok lądował na jego osobie, jedyne na co miała ochotę to przytulić go i nigdy już nie wypuszczać z ramion. Był taki bezbronny, a z jednej strony silny i stanowczy. Zdecydowanie nie był typem bad boy’a o którym piszą media. Był po prostu chłopakiem, który nie do końca radzi sobie ze wszystkim co ma mu do zaoferowania los. Kiedy była przy Maliku, nagle zapominała o Harry’m, co naprawdę ją przerażało, bo w końcu nigdy czegoś takiego nie doświadczyła. To Styles był jej chłopakiem i człowiekiem płci męskiej, którego darzyła tym wyjątkowym uczuciem. Tym jedynym, gorącym uczuciem, którego nie powinna obdarzać nikogo innego. Dlaczego więc czasami przychodziły chwile, kiedy chciała zamknąć się z Malikiem w ich własnym świecie już na zawsze. Może to ona była kluczem do wszystkiego? Może to faktycznie ona była problem? Gdyby nie jej osoba, byłoby inaczej?
- You’re just… lost.– odpowiedziała patrząc z żalem na jego czekoladowe tęczówki. Miała ochotę usiąść na zimnej podłodze i płakać jak małe dziecko. Ta chwila należała do najbardziej intymnych, jakie mieli kiedykolwiek okazję doświadczyć i nie chodziło tu o przytulanie, całowanie czy coś w tym stylu. Chodziło tu o to, jak bardzo się otwarli. Ich spojrzenia były jednoznaczne i wpatrując się w swoje idealne twarze mieli poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia. Mogliby tak pozostać już na zawsze.
- Nie chcę tego wszystkiego. Chcę uciec i nigdy nie wracać do tego świata. – zaczął – Jesteś osobą, przy której czuję, że żyje. Sprawiasz, że jestem innym człowiekiem, właśnie przy tobie mogę być prawdziwym sobą. To ty dajesz mi tą radość z życia i poczucie, że wcale nie muszę być od nikogo zależny. – dokończył, po czym złapał za jej delikatną dłoń i splótł swoje palce z jej.
Dziewczyna nic nie mówiła. Wiedziała, że mulat musi się wygadać. Miała wrażenie, że ma jej naprawdę wiele do powiedzenia i  jak najprędzej musi to z siebie wydusić, bowiem myśli te, męczyły go już od dłuższego czasu. Spojrzała na ich splecione ręce i nie obchodziło ją, że ktoś może ich nakryć. Nie robili nic złego. Tak przynajmniej myślała.
- Może to co mówię nie jest stosowne, bo obydwoje znamy swoje sytuację, ale czy ty naprawdę nie czujesz tego samego? Nie czujesz tej wolności, kiedy jesteśmy razem? Muszę znać Twoje zdanie, bo nie wytrzymam dłużej w niewiedzy. – dziewczyna spuściła głowę i zmarszczyło czoło z bólu. Miała ochotę mu tyle powiedzieć. Chciała wyznać, że również nie jest jej obojętny i powiedzieć jak ogromnie lubi spędzać z nim czas. Jak bardzo jest podekscytowana kiedy zauważy, że patrzy na nią ukrycie. Miała ochotę powiedzieć, że ma motyle w brzuchu kiedy wypowiada jej imię i, że zawsze będzie dla niej wiele znaczył. Ale nie mogła. Wiedziała, że tak nie można. Była z Harry’m. Nie mogła tak po prostu zniszczyć tego, w co loczek się zaangażował. Zresztą ona również, co jeszcze bardziej stawało się skomplikowane, bo przecież nie można kochać dwóch facetów. Zawsze o tym wiedziała i dziwiła się, że można postępować w taki sposób i tak po prostu kpić i robić w konia mężczyzn, którzy coś do niej czują, a ona do nich. Nie dopuszczała do siebie sytuacji, że miałaby wybrać pomiędzy ich dwójką, bo przecież tak miało być. Choć to Zayn pierwszy stanął na jej drodze to i tak los przyniósł jej Harry’go. Takie było ich przeznaczenie, z którym nie miała siły dalej walczyć.


- Zayn… Jesteś moim przyjacielem. Zawsze nim byłeś. – odpowiedziała podnosząc wzrok na wyższego od niej chłopaka. – Jesteś naprawdę ważną osobą w moim życiu i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, ale to Harry’go kocham. To on jest moim chłopakiem i to on zawsze jest przy mnie kiedy coś się stanie. To on mnie broni i dba o mnie. Nie chcę, żebyś czuł się odrzucony, ale nie mogę tego tak po prostu zniszczyć. Nie mam takiego prawa. – westchnęła i puściła jego dłoń. Chłopak pokiwał głową i uśmiechnął się smutno, bowiem wiedział, że mylił się co do uczuć dziewczyny i tak naprawdę jest tylko jej przyjacielem. Niczym więcej. Niestety nie mógł z tym nic zrobić, bo przecież nie można nikogo zmusić do miłości. To Harry’go darzyła tym wyjątkowym uczuciem. Zawsze był tylko Harry.
- Nie chcę Cię stracić – odezwała się kładąc dłoń na jego ramieniu, a po chwili przemieszczając ją na jego policzek. Ręka chłopaka powędrowała za dziewczyną, co spowodowało czuły dotyk pomiędzy dwoma oddzielnymi dłońmi.
- Ja Ciebie też nie – zamknął oczy i zmarszczył brwi, by po chwili odsunąć się od niej na bezpieczną odległość. Chwila upojenia nie trwała dłużej, bowiem przerwał im oddalony głos Margaret.
- Chodźcie już, bo wszyscy już są gotowi! – krzyknęła, a oni jak na zawołanie spojrzeli na siebie po raz ostatni z czułym uśmiechem i podążyli za dziewczyną.

*


            Blondynka wraz z Mią leżały na obszernej kanapie w ich wspólnym salonie, a tuż obok nich po prawej stronie na bujanym, białym fotelu siedziała Charms. Wykończone podróżą stwierdziły, że się rozluźnią i obejrzą jakiś film, bowiem należy im się godny odpoczynek. Po tych wszystkich sprzeczkach miały serdecznie dość, więc definitywnie musiały się rozluźnić. Najbardziej cieszyły się z tego, że pozostały wierne sobie. Nikt nie był w stanie ich skłócić i choć myślały, że nie będzie to łatwe, naprawdę świetnie się dogadywały i łączyła ich znakomita więź, która była nie do pokonania.
- Stella…  - zaczęła blondynka sięgająca po popcorn – Co jest między Tobą, a Zayn’em ?- dziewczyna na słowa przyjaciółki lekko oniemiała, bowiem nigdy nie mówiła im o relacji między nią, a chłopakiem. Oczywiście wiedziały, że łączy ich naprawdę wielka przyjaźń, lecz to co tak naprawdę brązowooka czuła do mulata, wiedziała tylko i wyłącznie ona. I może było to egoistyczne z jej strony, bo wiedziała, iż nie mają przed sobą tajemnic i nie bała się o to, że jeśli się dowiedzą, mogą komuś o tym powiedzieć, lecz po prostu skarcą ją o to i dadzą do porozumienia, że nie jest to właściwe, a ona przecież i tak już o tym wiedziała.
- Co masz na myśli? – zapytała dziewczyna nie odrywając wzroku od ekranu telewizora, na którym leciał właśnie jeden z ich ulubionych filmów, mianowicie „Pamiętnik”.
- Po prostu takie retoryczne pytanie. No bo, co robiliście wtedy przy jeziorze kiedy po was przyszłam?
- Rozmawialiśmy. Musieliśmy obgadać to co się ostatnio działo. Widziałyście, że byłam na niego zła przez to, że bronił Perrie. Na szczęście wszystko zostało wyjaśnione – wytłumaczyła blondynka
- To dobrze – odpowiedziała Margaret uśmiechając się wdzięcznie, na co Tanner odwzajemniła gest, bowiem miała nadzieję, że rozmowa na ten temat została zakończona, jednakże grubo się myliła.
- No tak, ale zauważyłam, że patrzycie na siebie inaczej niż dwójka przyjaciół. Co ty na to Margi? – odezwała się Mia spoglądając na towarzyszkę obok
- Jak to inaczej? Po prostu dużo razem przeszliśmy i tyle. Nie zapominajcie, że przecież jestem z Harry’m. – odezwała się patrząc na obie przyjaciółki marszcząc przy tym brwi – A ty Mia jak z Liam’em? – zapytała Stella zmieniając całkowicie temat, co było naprawdę dobrym ruchem, bowiem dziewczyny już nic nie wspominały o niej i Zayn’ie. Punkt dla niej.
- Wychodzimy gdzieś jutro. Naprawdę jestem podekscytowana. Nie wiem co się ze mną dzieje – potrząsnęła głową zdezorientowana, bowiem rzeczywiście nigdy nie czuła się przy facecie tak jak przy Payn’e.
- Miłość!- krzyknęła Charms chichocząc
- Wcale nie!- odpowiedziała brunetka rzucając przy tym poduszką w przyjaciółkę
- Miłość miłością, ale rozmawiałaś z Peter’em? – skierowała pytanie do dziewczyny Tanner
- Nie. Ostatnio miało rozmawiamy - westchnęła mówiąc przy tym zupełnie od niechcenia
- Ale dalej jesteście w związku. – ciągnęła dalej
- Tak i co z tego? Jakoś się z tego wywinę nie martw się – uspokoiła ją piękność
- Tylko, żeby nie było za późno – zakończyła konwersację, po czym wróciła do oglądania ukochanego filmu.

*

            Chłopcy po przekroczeniu progu drzwi wejściowych skierowali się do swoich pokoi nie rozmawiając przy tym zupełnie nic. Panowała niezręczna cisza, co było dla nich dość dziwną sytuacją, ale zdawali sobie sprawę, że na razie będzie to dobre wyjście, ponieważ muszą sobie przemyśleć całkiem sporo spraw i odetchnąć od ostatnich okoliczności. Dziewczyna Malika wpływała na pozostałą czwórkę w strasznie negatywny sposób. Na początku ich znajomości, wszyscy z wyjątkiem Styles’a naprawdę lubili dziewczynę, lecz po ich rozstaniu, a następnie - ponownym powrocie stwierdzili, że jest coś nie tak. Blondynka była zupełnie inna i uważali, że sława naprawdę uderzyła jej do głowy, a co najgorsze, chciała wykorzystać mulata do własnych zysków. Często rozmawiali z nim na ten temat, ale on ich zbywał mówiąc, żeby zajęli się własnymi sprawami. To nie był już ten sam Zayn, którego poznali na samym początku. Wesoły, radosny i szczęśliwy. Teraz chodził smutny, nerwowy i niezdecydowany, co wpływało również na pozostałych i dlatego też atmosfera była niezbyt przyjemna. W niektórych momentach naprawdę chcieli pomóc mu z całych sił, ale nie wiedzieli w jaki sposób mają do tego dążyć, dlatego po jakimś czasie dali spokój, mając nadzieję, że chłopak w końcu zrozumie swój błąd, lecz jak na razie nic z tego.
- Zayn, przyjdziesz na chwilę do mojego pokoju? – skierował swoje pytanie Harry do bruneta. Chłopak bez słowa zostawił swoją walizkę w swoim pomieszczeniu, po czym skierował się do przyjaciela.
- Co jest? – zapytał siadając na łóżku loczka
- Wiem, że jesteście ze Stellą naprawdę blisko, nie jestem ślepy, ale mam nadzieję, że nic poza przyjaźnią was nie łączy. Nie chciałbym dodatkowych sprzeczek – odparł na jednym tchu patrząc z zaciekawieniem na reakcje mulata. Chłopak absolutnie zaskoczony słowami chłopaka, odchrząknął głośno i wstał z wcześniej zajmowanego łóżka.
- Nie, Harry. Jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi. I tak już pozostanie – odpowiedział przypominając sobie wcześniejszą konwersację z blondynką – Nie masz się o co martwić – dokończył kierując się do wyjścia
- Nie martwię się – zatrzymał go szatyn łapiąc za prawe ramię  – Chcę po prostu żebyś wiedział, że Stella jest moja. Kochamy się i nie chcę, żeby ktoś wchodził nam w drogę.
- Jasne – odezwał się Malik oswobadzając się z uścisku przyjaciela – A teraz wybacz, ale muszę się rozpakować – powiedział zakłopotany opuszczając nieduże pomieszczenie zamykając przy tym drzwi. Oparł się o ścianę i spojrzał z bólem w sufit. Dlaczego to musiało tak bardzo boleć? Dlaczego to zawsze Harry był tym jedynym? To zawsze jego wybierały dziewczyny, to zawsze on był najbardziej rozpoznawalny i doceniany. Dlaczego tym razem również musiało mu się poszczęścić? Poprawił kosmyk czarnych włosów i wrócił do swojego pokoju i z kłębiącymi się w jego głowie myślami położył się spać, nie mając pojęcia, jakie niespodzianki ma jeszcze mu do zaoferowania los.

***

Witajcie moje skarbki kochane! Jak się podoba? Proszę tylko nie piszcie, że za krótki, bo pisałam go naprawdę długo i już sama nie wiedziałam o czym mam wspomnieć, bo dopiero od kolejnego rozdziału mam naprawdę dobry pomysł i będzie się sporo działo. Tak jak chciałyście jest tu więcej Malika i Stelli. Mam nadzieję, że to docenicie! Płakałam pisząc scenę tej dwójki. Sama nie wiem czemu, może ta piosenka tak na mnie wpłynęła? Nie mam pojęcia.
Zapraszam was na ask’a, gdzie możecie zadawać bohaterom pytania, oraz na zwiastun, jeśli ktoś jeszcze nie widział!

Kocham was !

30 komentarzy = kolejny rozdział!

Buzibuzi :*

niedziela, 21 kwietnia 2013

11.Suffered and cried, strife made me tougher, never mothered or shy to trouble I rise above all.



Ważna notka pod rozdziałem!


Oba zespoły zebrały się w dwóch osobnych kółkach, po obu stronach boiska, które dzieliła szeroka siatka. W skład grupy Eleanor wchodzili: Louis, Perrie, Margaret oraz Harry, natomiast do składu drużyny Zayn’a zaliczali się: Liam, Mia, Niall oraz Stella. Każdy z nich uwielbiał  tego typu gry. Mogli się zabawić, pomagać nawzajem oraz nauczyć się współpracować drużynowo. Tutaj nie miało znaczenia, kto z kim trzyma się najbardziej, bo i tak grupy były wybierane losowo, co sprawiało, że wszyscy byli pomieszani.
- Dobra, strategia jest prosta. Ja pójdę na rozgrywającego – zaczął mulat stojąc blisko twarzami ze swoimi partnerami – Liam idziesz na atak – oznajmił patrząc pewnie na przyjaciela, na co ten kiwnął głową – Stella, staniesz przy siatce i pamiętaj, że gramy na trzy. Wszystkie ruchy są dozwolone, więc nie przejmuj się i ścinaj ile się tylko da – powiedział kierując hipnotyzujący wzrok na blondynkę. Była to tylko gra i zabawa, ale nie mógł przestać myśleć o jej perfekcyjnej twarzy oraz brązie dużych tęczówek. – Mia, kierujesz się na lewe skrzydło i zostajesz przyjmującym, natomiast Niall będzie na obronie i stanie za Mią. Zgadzacie się ? – zapytał po raz kolejny, by upewnić się, że wszystkim pasuje taki, a nie inny układ.
- Tak – odpowiedzieli wszyscy chórem, by po chwili skierować się na zajmowane pozycje.

*

- Nie wydaję mi się żebym była dobrym kapitanem jeśli chodzi o siatkówkę. Czemu nie mogliśmy zagrać w kosza?- zapytała Calder patrząc z żalem na resztę przyjaciół, których rozbawiło słodkie narzekanie szatynki
- Skarbie wierzę w Ciebie i wiem, że dasz sobie radę. Dla ułatwienia, niech po prostu każdy wybierze sobie miejsce – oznajmił Tomlinson patrząc na wszystkich uczestników drużyny
- W takim razie ja pójdę na zagrywkę – zaczęła Margaret – Jestem dobra w serwie, a to nam pomoże na początek
- Okej. Ja pójdę na lewy atak, a Eleanor stanie za mną na obronie. – rzekł niebieskooki szatyn wskazując palcem na siebie, jak i swoją dziewczynę
- Ja pójdę na atak przy siatce!- wyrwała się szybko Perrie, spoglądając przed tym na ustawienie przeciwnej drużyny. Nie wiedzieć czemu, koniecznie chciała zająć miejsce naprzeciwko Tanner. W końcu gra miała być ostra, prawda? Wszyscy spojrzeli na blondynkę z zaskoczeniem, zważając na jej szybki wyrw, ale po chwili przekazali ostatnie wolne miejsce Harry’emu, do którego należał obowiązek ataku na prawym skrzydle. Po niespełna minucie każdy z zebranych stał już na właściwie zajmowanej pozycji. Mia uśmiechała się do stojącego po prawej stronie Liam’a, Harry nie potrafił odwrócić wzroku od Stelli wraz z wzajemnością, choć niestety siatka, która wisiała tuż przed nimi, trochę im w tym przeszkadzała. Perrie skrycie przyglądała się Tanner z obrzydzeniem i zawiścią, a gdy tylko ktoś spojrzał na nią znienacka, na jej zakłamanej twarzy pojawiał się w szybkim tempie szeroki uśmiech. Louis w tym czasie posyłał w powietrzu słodkie buziaczki, skierowane oczywiście do nikogo innego jak Eleanor. Nieśmiały wzrok Horana’a zwrócony był ku stojącej kilka metrów dalej Charms, natomiast skupiony Zayn odbijał piłkę szykując się do gry.
- Walka o serwy! – krzyknął rzucając ją mocno o podłogę, by ta z łatwością mogła się podrzucić i znaleźć na drugiej stronie boiska. Po chwili jednak została odbita przez Louisa, by wylądować ponownie na przeciwnej połowie.
- Stary, mieliśmy grać na trzy! – krzyknął loczek nie odrywając wzroku od piłki
- Sory, ale w stresie nie myślę czy odbijać na trzy, tylko o tym, żeby odbić tą cholerną piłkę – odpysknął się chłopak, na co Harry nie zwracając na to zbytnio uwagi, machnął jedynie ręką, by czasem się tylko nie pokłócić z przyjacielem. Po chwili piłka wylądowała w rękach Stelli, która odbiła ją do Mii
- Wystaw mi! – krzyknęła Tanner do brunetki, na co ta posłusznie wykonała dany ruch, by blondynka z łatwością mogła idealnie ściąć gumową kulę, zdobywając tym samym pierwszeństwo serwu dla swojej drużyny. Z satysfakcją przybiła piątkę stojącej obok przyjaciółce i popatrzyła na swojego chłopaka wystawiając mu język.
- Zuch dziewczynka! – odezwał się rozbawiony reakcją dziewczyny.
            Gra trwała dalej. Jak na razie wygrywała drużyna Zayn’a z wynikiem 10:7. Stella stała w tym czasie na pozycji ataku w lewym skrzydle. Gdy piłka fruwała nad ich głowami, jej sylwetka na parę sekund obróciła się do tyłu, reagując na głos Jones, wołającej jej imię. W tym samym czasie poczuła silny ból w tyle głowy, na co odruchowo ją spuściła zaciskając przy tym oczy.
- Nic Ci nie jest?- zapytał Niall podchodząc szybko do blondynki. Dziewczyna złapała się za tył próbując dojść do siebie, lecz po chwili było już na szczęście lepiej
- Tak, tak jest okej – odpowiedziała otrząsając się z chwilowego transu odwracając się tym razem przodem do siatki
- Perrie, może na drugi raz uważałabyś bardziej?- zapytała Margaret trzymając dłonie na biodrach
- Przepraszam, ale to chyba nie była moja wina – odpowiedziała dziewczyna marszcząc przy tym czoło
- Ma rację, to ja się zagadałam. Grajmy dalej – odezwała się szybko Stella kontynuując zawody. Zayn w tym momencie popatrzył zmartwiony na Tanner, chcąc upewnić się czy z dziewczyną na pewno wszystko w porządku, na co ta tylko spojrzała na niego i pokiwała z lekkim uśmiechem głową. Naprawdę się o nią troszczył. Był w stanie zrobić wszystko, żeby nie zdarzyła jej się najmniejsza krzywda, ale oczywiście jego wspaniała i pomysłowa dziewczyna przeszkadzała mu w tych planach jak tylko się dało. Harry patrząc na Edwards z pogardą miał ochotę walnąć ją w ten tleniony łeb. Co prawda była to tylko aluzja, bo nigdy nie uderzyłby kobiety, ale dziewczyna wpływała na niego w tak negatywny sposób, że czasami już nie mógł wytrzymać. Najbardziej denerwowało go jej niemiłosiernie głupie gadanie oraz dogryzanie jego dziewczynie, która zupełnie nic złego jej nie zrobiła. Perrie, która stała już teraz z wielką satysfakcją, uśmiechała się sama do siebie pod nosem, nie zwracając większej uwagi na denne opinie przyjaciół. Chwila, jakich przyjaciół? Byli dla niej jedynie nędznymi osobnikami, z którymi niestety musiała spędzać swój jakże cenny czas. Chętnie znalazłaby się teraz na przykład w gorącej Hiszpanii leżąc na plaży i popijając drinki z parasolką, niż grać w bezsensowną siatkówkę na jakimś cholernym zadupiu. Wymyśliwszy dalszy plan swoich działań, zagryzła ponętnie wargę. Sama by sobie pogratulowała, jeśli tylko miała by taką możliwość, lecz stwierdziła, że o dziwo nie będzie odprawiać żadnych cyrków.
Gra toczyła się przez kolejny dwadzieścia minut, na szczęście bez jakichkolwiek zakłóceń.  Jedyną zmianą był wynik drużyny Eleanor, która zdobywała kolejne punkty sprawiając tym samym, że byli w końcu na prowadzeniu.
Piłka była w tym momencie w rękach drużyny Calder. Louis odebrał kulę i odbił ją do Margaret
- Moja! – krzyknęła Perrie, która w tym momencie znajdowała się na miejscu przy siatce. Blondynka odbijając do dziewczyny, zupełnie nie była świadoma, że kolejne poczynania przyniosą tak wiele szkód. Niebieskooka, która czekała na ten moment przez ostatnie minuty, dostała w końcu upragnioną piłkę i uznała, że będzie to najlepszy moment by w końcu trochę namieszać.


Gotowa do mocnego uderzenia, przerzuciła z dużą siłą piłkę, lecz zamiast trafiając nią w podłogę, trafiła ponownie w jak zwykle nie winną niczemu twarz Stelli. Niestety tym razem, obrażenia były o wiele poważniejsze niż za pierwszym razem, bowiem dziewczyna z bólu złapała się szybko za miejsce łączące lewą część warg z policzkiem. Opadła bezsilnie na kolana, marszcząc przy tym z bólu czoło. Obok blondynki natychmiastowo znaleźli się wszyscy zebrani. Harry podnosząc dziewczynę i usadawiając ją na boiskowej ławce, spojrzał przenikliwie na bolesne miejsce blondynki i śmiało mógł stwierdzić, że doznał przerażenia, bowiem lewa część twarzy dziewczyny stawała się sina, natomiast z napuchniętych warg zaczęła lecieć krew.
- Cholera jasna co to miało być!? – krzyknął Harry podchodząc wściekły do jak zwykle przestraszonej i z pozoru niczemu niewinnej Edwards
- Ja… nie chciałam! To przecież gra, skąd miałam wiedzieć, że tak ją uderzę? – zapytała marszcząc brwi
- Kurwa mać, dziewczyno! Naucz się do cholery zasad. Ścina się w ziemię, a nie w ludzi! Ja pierdole – oznajmij loczek wciąż patrząc z wściekłością na dziewczynę
- Styles opanuj się! Przecież nie zrobiła tego specjalnie!- krzyknął w tym momencie Zayn podchodząc do skłóconej dwójki. Rzeczywiście szkoda było mu Stelli i niemal był pewny, że blondynka to zaplanowała, ale i tak ją bronił. Gdzie tu w tym wszystkim sens?
- Tak! Jak zwykle. Ona nigdy nic nie robi specjalnie! Szkoda, że jej kolejny zamach był znowu na mnie! – zaczęła Tanner stając w tej chwili z drewnianej ławki – Nie chodzi mi o całą grę, bo to głupota, ale o to, że to nie pierwszy raz kiedy ona się tak zachowuje!
- Dziewczyno opanuj się, chyba Cię przeprosiłam za tamto, o co Ci jeszcze chodzi? – zapytała Edwards stając twarzą w twarz z brązowooką
- O to mi chodzi, że nic z tego co wtedy powiedziałaś nie było prawdą! Ciekawi mnie tylko, kto wrzucił do sieci zdjęcie z plaży, na którym przytulam Zayn’a , choć wszyscy wiedzą, że jedynie po przyjacielsku! Może odpowiesz mi na to pytanie?
- Nie wiem zupełnie o czym mówisz! Na pewno nie miałabym co robić, tylko zwiększyć zamieszanie wokół mojego chłopaka! – odburknęła tleniona patrząc w tym momencie na zdezorientowanego mulata
- O czym wy mówicie? – zapytał po chwili Malik
- Chcesz powiedzieć, że nic nie wiesz o zdjęciu, które jest teraz wszędzie i które sprawia, że jestem oczerniana przez każdą z waszych fanek i te cholerne brukowce? – chłopak na słowa dziewczyny nie odpowiedział zupełnie nic, bowiem rzeczywiście nie miał o tym zielonego pojęcia. Ostatnio w ogóle nie wchodził na internet i nie był świadomy tego, co się wokół niego dzieje.  – W takim razie zapytaj swoją dziewczynę. Na pewno Ci opowie – prychnęła pod nosem mijając w tym czasie Edwards. Po chwili po jej twarzy można było dostrzec pojedyncze łzy.
- I nie udawaj głupiej – przystanęła nagle odwracając się znowu do dziewczyny, lecz w tej chwili będąc już w większej odległości od niej – Wiem o tym, że mnie nienawidzisz, a to była najlepsza okazja do tego, aby pokazać światu jaka to jestem zła, bym mogła Ci zejść z drogi, ale nic z tego! Nie opuszczę osób, które kocham, przez wymysły jakiejś egoistycznej gwiazdeczki! – dokończyła i odwracając się ponownie w kierunku domu, opuściła wszystkich zebranych zostawiając ich w niezręcznej ciszy. Harry nie czekając dłużej pobiegł tuż za swoją dziewczyną, a reszta patrząc na Perrie ze złością i pogardą również zaczęła się pojedynczo rozchodzić. Blondynka została jedynie z zaskoczonym całą sytuacją Malikiem. Widać było, że chłopak był zmęczony wszystkimi okolicznościami, które miały miejsce przez ostatnie dni.
- Zayn, nie możesz jej wierzyć! To nie ja wrzuciłam to zdjęcie do sieci! Przecież wiesz, że Cię kocham i nigdy nie zaszkodziłabym Ci świadomie!- powiedziała zrozpaczona dziewczyna łapiąc go przy tym za ręce i patrząc w idealną twarz, która w tym momencie nie wyrażała żadnych uczyć.
- Czasami już nie wiem w co mam wierzyć. Co raz częściej dajesz po sobie poznać, że wdrażasz nas wszystkich w swoje bezsensowne gierki, które mają na celu pogrążenie Stelli – odpowiedział oswobadzając się z jej uścisku.
- Co? Oczywiście, ty też jej broń i odwróć się ode mnie jak pozostali. Nie widzisz tego, że ta cholerna zdzira chce was wszystkich sobie podporządkować? Gra poszkodowaną, a tak naprawdę cieszy się w duchu, że wszyscy są przeciwko mnie! – krzyknęła zdesperowana parząc w jego hipnotyzujące oczy
- Co ty mówisz?
- To co słyszysz! Ona ma wszystko! Przyszła i ot tak oplotła sobie każdego wokół palca. Myślisz, że nie widzę jak na nią patrzysz? Zrozum w końcu, że ona już ma chłopaka, a ty nie musisz być jej pieprzonym przyjacielem na zawołanie! Ona was wszystkich skłóci! Wspomnisz moje słowa – rzekła i ominęła chłopaka potrącając go lekko ramieniem. Nieświadomy niczego brunet westchnął ciężko i skrył swoją twarz w dłoniach. Czasami już nie wiedział w co wierzyć. Może Perrie rzeczywiście ma rację? Może powinien całkowicie zmienić swój stosunek do Tanner? Dla dobra zespołu, Harry’ego i przede wszystkim dla swojego. Z łatwością mógł stwierdzić, że jego życie nie było nigdy tak bardzo zagmatwane jak w tej chwili. Tylko co z tym dalej zrobić?

*

Blondynka zajmowała właśnie miejsce na kuchennym blacie i opatrywana przez swojego chłopaka, co chwilę pojękiwała, bowiem nie było to jednak najprzyjemniejsze uczucie.
- Przepraszam skarbie, ale muszę to jakoś zrobić – oznajmił loczek podając jej lód, by mogła go podłożyć do sinego policzka, a sam przyłożył gazę do napuchniętej wargi.
- Nie przejmuj się. Bożę, jestem taka wściekła – westchnęła
- Jesteś pewna, że to ona wrzuciła to zdjęcie? – zapytał oszołomiony całą sytuacją
- A kto inny? Sam widziałeś jak traktowała mnie od samego początku, kiedy tylko się pojawiłam. Na dodatek tylko ona nagle zniknęła, kiedy przebywaliśmy w tym momencie na plaży. Nie lubię mówić czegoś, kiedy nie mam stuprocentowej pewności, ale Harry – zmarszczyła brwi – to musiała być ona – dokończyła przymykając na chwile oczy
- Zawsze wiedziałem, że jest z nią coś nie tak. Nigdy jej nie lubiłem i zapewne nie polubię. Najchętniej wysłałabym ją na inną planetę, by więcej na nią nie patrzeć – zachichotał
- Dziękuje Ci – odezwała się nagle patrząc w zielone tęczówki, które były skupione na oczyszczaniu jej ust
- Za co?
- Za to, że jesteś taki opiekuńczy… Za to, że zawsze się za mną wstawisz – zeszła z blatu stając naprzeciwko niego – Za to, że jestem dla Ciebie ważna – wtuliła się w jego szyję – Za to, że mnie kochasz – odsunęła się i jej wzrok znów wylądował na jego twarzy
- Robię to wszystko, bo na to zasługujesz. Nigdy nie przestanę Cię kochać – odpowiedział całując lekko jej obolałe wargi – Dalej boli? – zapytał patrząc na dziewczynę ze współczuciem
- Już nie – uśmiechnęła się i ponownie wtuliła w jego tors. Odczuwała wtedy ciepło, jakiego nigdy
wcześniej nie zaznała. Był jej podporą i nadzieją na lepsze jutro. Kochała go, naprawdę go kochała.

***

Cześć skarby! Jestem pod wrażeniem jak szybko osiągnęłam warunkowaną liczbę komentarzy pod ostatnim postem! Jak chcecie to potraficie! Byłabym wdzięczna jakbyście zaskakiwali mnie tak częściej. Zrobiłam dla was zwiastun bloga! Jestem podekscytowana, bo ciekawi mnie jak zareagujecie. Zdradza on wiele sytuacji, które będą miały miejsce w opowiadaniu, ale pamiętajcie, że nic nie jest pewne! Będę wdzięczna, jeśli zajrzycie i wyrazicie opinie pod tym rozdziałem!  A co do głównej bohaterki, to mam nadzieję, że przypadła wam do gustu tak samo jak nowy szablon.
Postaram się szybko pisać kolejny!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
PAMIĘTAJ!
Buziaki! :*