wtorek, 25 czerwca 2013

19.It's maturity that I'm lacking so don't let me go just let me know, that to grow up.




Nie wiedzieć czemu, dwójka zakochanych ludzi szła przez cały ten czas w absolutnej ciszy. Nie była ona niezręczna. Znali się już tak długo, że nie było między nimi uczucia niezręczności. Ten rodzaj ciszy, bez wątpienia dawał im czas do przemyśleń i refleksji. Harry był bardzo zdziwiony zachowaniem blondynki. Miał tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Absolutnie nie miał pojęcia o co dziewczynie może chodzić i dlaczego zaciąga go do miejsca dalekiego od domu. Może chciała powspominać? Może chciała wyznać jak bardzo tęskniła i go kocha? Sam już gubił się w tych przekonaniach. Znienacka obudził się z transu i zauważył, że idą wzdłuż mostu Tower Bridge. Nie byli tu od dawna. Dokładnie pamiętał jak na ich pierwszym spotkaniu we dwójkę, nogi poprowadziły ich prosto w to samo miejsce. Mogli wtedy porozmawiać naprawdę szczerze, kompletnie bez jakiejkolwiek krępacji.

Retrospekcja

Harry podążył wzrokiem za dziewczyną i sam wciągnął się w trans patrzenia w otchłań koloru ciemnego atramentu.
- O czym myślisz? – zapytał, gdy doszli do środka Tower Bridge. Widok był wręcz zjawiskowy, multum ludzi oddałoby wiele, żeby ujrzeć ten wspaniały krajobraz pod gołym niebem.
- O rodzicach. Jestem ciekawa jak sobie radzą kiedy mnie z nimi nie ma – westchnęła, kierując swój wzrok na Tamizę.
- Oni zapewne zastanawiają się jak ty sobie radzisz bez nich, w końcu jesteś ich córką. Sama, w Londynie.
- Przyjechałam tu z zamiarem poznania wrażeń, zawarcia nowych znajomości, a przede wszystkim usamodzielnienia się – odezwała się, patrząc tym razem na Niego, bowiem wiedziała, że od pewnego czasu ją obserwuje.
- Niewątpliwe czują strach, bo wiele rzeczy dzieje się na świecie, ale jestem pewien, że są z Ciebie bardzo dumni – powiedział z chrypką w głosie, która tak bardzo dodawała mu męskości. Dziewczyna uśmiechnęła się do Niego i podziękowała. Po chwili szeptem wypowiedziała tylko krótkie – Wracajmy. – chłopak nie sprzeciwiając się, podążył za dziewczyną w celu odprowadzeniu jej bezpiecznie do domu.

Można by rzec, że w tamtej chwili, zachowywali się o wiele bardziej swobodnie niż teraz. Od pewnego czasu, zauważył, że już nie jest tak jak na początku ich relacji. Wiadomo, że rzadko kiedy w związkach jest kolorowo, a on w prawdzie naprawdę nie mógł narzekać. Rzadko się kłócili, nawet bardzo. Akceptowali swoje wady, mieli do siebie zaufanie, rozumieli się bez słów. Po prostu się kochali. Ktoś z zewnątrz mógłby rzecz, że jest to naprawdę wyjątkowy rodzaj uczucia, którym się darzą i na pewno multum innych par okropnie im tego zazdrościło. Ale on nie chciał niczego zmieniać. Planował z nią przyszłość. Wiedział, że jest osobą, która wzniosła do jego życia wiele szczęścia i nadziei. Tak bardzo się cieszył, że padło akurat na niego. Nie chciał, żeby odeszła. Pragnął, by była z nim już na zawsze. Lecz czy ona pragnęła tego samego?
- Pamiętasz jak byliśmy tu pierwszy raz?- zaśmiała się i zamknęła oczy. Chłopak spojrzał na jej perfekcyjną twarz, która odbijała się w świetle kolejnych latarni.
- Pamiętam – odparł bez ogródek, po raz kolejny przypominając sobie ową sytuacją.
- Czułam się wtedy samotna i zagubiona. Nie wiedziałam co dalej będzie z moim życiem i czy wytrwam – odezwała się, przystając tuż koło mostu, wpatrując się w rzekę.
- Ale wytrwałaś. I nawet nieźle sobie poradziłaś – zaśmiał się, patrząc na jej profil.
- Tak.. – zawahała się – Ty mi w tym pomogłeś. Zawsze byłeś dla mnie oparciem i pomocną dłonią. Kiedy Cię potrzebowałam, byłeś i chroniłeś mnie przed całym złem i ludźmi, którzy chcieli nas zniszczyć. Nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak ty – mówiła, a w jego oczach pojawiły się iskierki radości, lecz i niepewności.
- Dlaczego mi to teraz mówisz Stello? – zapytał zdezorientowany, nie spuszczając z niej oczu.
- Ponieważ chcę, żebyś wiedział, że jesteś najcudowniejszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek spotkałam. Zrobisz wszystko dla kogoś kogo kochasz, nie ważne jakie byłyby tego skutki. Nigdy mnie nie okłamałeś, nigdy nie zraniłeś i zapewne nigdy byś tego nie zrobił. – w jej oczach pojawiły się nagle łzy – Boże, pamiętam naszą randkę, kiedy zorganizowałeś dla nas kolacje w tym wspaniałym domku. – zaśmiała się – Powiedziałam wtedy, że jest cudownie, ale nie jestem gotowa by przeżyć z Tobą coś więcej. Pamiętasz co mi wtedy powiedziałeś ? – zapytała, wpatrując się w jego zielone oczy.
- Że nie przyprowadziłem Cię tam dla jednego – uśmiechnął się na wspomnienie o tej chwili.
- Nie tylko to. Powiedziałeś coś, co na zawsze utkwi mi w pamięci.
„Przyprowadziłem Cię, bo chciałem Ci sprawić choć trochę radości i wynagrodzić to, ile dla mnie robisz i że sprawiasz, iż każdy mój kolejny dzień jest przyjemnością, gdy tylko wiem, że ze mną jesteś. Jeśli chodzi o to o czym myślisz, poczekam ile tylko będziesz chciała. Najważniejsze jest dla mnie to, że jesteś tu dziś ze mną właśnie Ty i sprawi mi ogromną radość fakt, że po prostu zaśniesz u mojego boku.” – odparła, powtarzając jego wcześniejsze słowa. Pamiętała je tak dokładnie, jakby wymówił owe zdania przynajmniej parę minut temu. – Wydaję mi się, że właśnie wtedy się w Tobie zakochałam – dokończyła i popatrzyła po raz kolejny na jego twarz, na której było widać dziesiątki różnych emocji jednocześnie. Nie wiedziała czy jest szczęśliwy, czy może smutny. Nie miała też pojęcia, czy wie w jakim celu mu to wszystko mówi.
- Chciałam, żebyś to wiedział – odparła po chwili ciszy. – Chcę, żebyś miał świadomość, że nigdy niczemu nie zawiniłeś i nie zrobiłeś nic złego, że to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej.
- O czym mówisz? – zapytał, spoglądając po raz kolejny na dziewczynę z lekką niepewnością.
- Harry, ja.. – zawahała się, lecz wiedziała, że nie może tak nagle odpuścić. Musi znaleźć w sobie odwagę i wyjawić mu wszystko, bowiem wszystkie te kłamstwa zabijały ją od środka – Nie wiem kiedy to się stało. To uczucie przyszło samo, bez mojej zgody. Ale przecież uczucia nie mogą przyjść za naszą zgoda. To byłoby głupie – zakpiła – Wiem, że możesz mnie zaraz spostrzegać za najgorszą dziewczynę na świecie i nie dziwię się, tylko proszę, żebyś obwiniał tylko i wyłącznie mnie za to co zaraz powiem. Nikogo więcej – przełknęła ślinę, a on spojrzał na nią zdenerwowany i zagubiony – Zakochałam się w Zayn’ie, Harry. – dokończyła, sprawiając, że w klatce piersiowej poczuł ogromny ucisk, tak, jakby ktoś wbijał mu tysiące szpilek w sam środek serca.
- Co? – zapytał marząc brwi, niedowierzając w wypowiedziane przez blondynkę słowa. Stella była jego największą, pierwszą miłością. Nigdy nie dawała po sobie poznać, że jest coś nie tak. Pamiętał różne zagrywki Zayn’a, lecz ona zawsze mówiła, że są tylko przyjaciółmi. Wierzył jej, więc co nagle musiało się stać, że się w nim zakochała?
- To stało się tak po prostu. Nie planowałam tego Harry, przecież chyba zdajesz sobie z tego sprawę!
- Jak to się stało? – zapytał z niemałą wściekłością w oczach, nawet na nią nie spoglądając.
- W tę noc, kiedy pokłócił się z Perrie, a my spaliśmy w pokoju, usłyszałam jakieś dźwięki na dole. Zeszłam i zobaczyłam, że Zayn siedział przed domem. Wyszłam do niego. Wiem, że Cię wtedy uderzył, ale było mi go po prostu żal. Chwilę rozmawialiśmy i wtedy – zacięła się, a jej łzy swobodnie spływały po bladych policzkach.
- Wtedy co! Wtedy co Stello!? – krzyknął lokowaty chłopak, co przeraziło lekko dziewczynę, bowiem nigdy nie zachowywał się w tej sposób. Nigdy nie podniósł na nią głosu, lecz czemu się dziwi, skoro mówi mu te wszystkie straszne rzeczy?
- Pocałowałam go. – odparła, a jego oczy były ogromnej wielkości. Można było w nim odczuć szok, zdenerwowanie, wściekłość i to, że go zawiodła. Cholernie zawiodła.
- Tak Harry! Byłam z Tobą, ale go pocałowałam do cholery! Zrobiłam to! Ja! Nie on, tylko ja. Wiem, że jestem cholerną egoistką i możesz mi to wykrzyczeć, ale nic na to nie poradzę, nie cofnę czasu!- tym razem ona podniosła ton, wybuchając niekontrolowanym płaczem.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś od początku, dlaczego robiłaś ze mnie idiotę? Podobały Ci się te wszystkie gierki? Lubiłaś patrzeć na mój widok, kiedy kochałem Cię do szaleństwa, a o niczym nie wiedziałem? Do jasnej cholery, dlaczego to zrobiłaś?! Nie cofniesz czasu bo nie chcesz go cofnąć! Spójrz w końcu prawdzie w oczy i nie rób z siebie cholernej zagubionej dziewczynki! – krzyknął, podchodząc do niej coraz bliżej, a ona z każdym jego kolejnym krokiem, cofała się do tyłu.
- Harry, proszę Cię – załkała.
- Żałujesz tego, że się w nim zakochałaś? Powiedz. Żałujesz, że go pocałowałaś? – zapytał, spoglądając na nią takim wzrokiem, jakim jeszcze nigdy nie spoglądał. Można było powiedzieć, że dziewczyna przeraziła się widząc ten widok. Nie miała pojęcia, że Harry może się zmienić w takiego tyrana.
- Żałujesz, czy nie do cholery!?
- Nie! – krzyknęła mu prosto w twarz, a on automatycznie się od niej odsunął. Zamurowany kompletnie jej słowami, spojrzał na nią oblizując wargi. Prychnął tylko i odwrócił się do niej plecami, by iść w zupełnie przeciwnym kierunku niż ich dom.
- Harry, poczekaj! – zatrzymała go ciągnąc za ramię.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj. Nigdy więcej do mnie nie mów. To koniec, rozumiesz? Jesteś najgorszą rzeczą jaka mi się przytrafiła. Ty nie żałujesz, że się zakochałaś w Zayn’ie, lecz ja żałuję, że zakochałem się w Tobie – odparł po raz ostatni, po czym wyrwał swoje ramię z jej dłoni i poszedł nieznaną drogą. Jego słowa zabolały ją jak jeszcze nic innego. Sama była sobie winna i wiedziała, że Harry się na nią wścieknie, ale nie przypuszczała, że nagle wszystkie te chwile, które przeżyli razem i cała ich miłość wyparuje ot tak. Powiedział jej, że żałuje zakochania, z czego wynikało, że żałował wszystkie co było z nią związane. Ona nigdy nie powiedziałaby mu czegoś podobnego, bo prawdą było, że uwielbiała wszystkie momenty, które z nim spędzała. Nie żałowała, że to właśnie z nim się kochała, a nie z Zayn’em. Nie żałowała tego, że to on był przy niej w tych przykrych chwilach, a nie na przykład mulat. Zdawała sobie sprawę, ze swoich czynów i było jej wstyd, lecz czy wszystkie słowa, wypowiedziane przez lokowatego musiały być tak drastyczne? Wiedziała, co musi teraz zrobić. Wyciągnęła z kieszeni jeansów telefon i wybrała odpowiedni numer, a już po dwóch sygnałach odezwał się znany głos.
- Halo?
- Liam? Podaj mi tymczasowy adres Zayn’a.

*


            Czarnowłosy chłopak leżał na białej sofie, w obszernym salonie swojego nowego apartamentu. Wynajął go na parę kolejnych dni, bowiem potrzebował odpocząć od całego tego gwaru i zamieszania. Nie miał ochoty patrzeć na widok dwóch zakochanych. Stella pewnie przyjedzie z odpoczynku i wpadnie w ramiona Harry’ego, a tego widoku na pewno nie zniósłby po raz kolejny. Sam już nie wiedział co ma robić ze swoim życie. Dlaczego musiał zakochać się akurat w niej? Przecież pokochać dziewczynę przyjaciela, to jak wbić sobie nóż w plecy, a on wbił sobie go zupełnie osobiście. To wszystko nie miało najmniejszego sensu, a Zayn dobrze o tym wiedział, lecz dalej tkwił w tym niczym wariat. Niestety nie mógł poradzić zupełnie nic, gdy na jej widok czuł ogromną radość i zachwyt całą jej osobą. Kiedy go pocałowała, czuł się jak dziecko, które dostało upragnioną zabawkę, lub nawet lepiej, co w sumie było mało możliwe, a jednak. Wiedział, iż jeśli żywi do Stelli jakiekolwiek silniejsze uczucie poza przyjaźnią, to rani nie tylko Harry’ego i ją samą, lecz także siebie. Bo to właśnie on cierpiał najbardziej. Gdy dziewczyna spoglądała na niego z ukrycia, lub obdarowywała go skrytym uśmiechem, w jego sercu pojawiała się iskierka nadziei, że może jednak coś się zmieni. Może będzie lepiej, ale czy lepiej dla niego?
Z rozmyśleń wyrwał go dźwięk dzwonka do drzwi apartamentu. Był lekko zdziwiony, tudzież nikogo się nie spodziewał, a jego tymczasowy adres zamieszkania, znał jedynie Liam i Niall.
Podszedł do drzwi w samych jeansach, bowiem skoro był sam w domu, swobodnie mógł chodzić lekko roznegliżowany, a że było dość ciepło, to absolutnie się tego nie krępował.
Na parę chwil znieruchomiał, gdy w drzwiach zobaczył tą uroczą blondynkę, za którą oddałby niemalże wszystko. Jej oczy były lekko podpuchnięte i widać było, że parę chwil temu płakała, lecz wciąż wyglądała nadzwyczaj pięknie. Ubrana w zwykłe jeansy i bordową bluzkę z rękawem 3/4 , eksponowała się bez żadnego wyróżnienia, ale dla niego wyglądała nieziemsko.
- Co ty tu robisz? – zapytał, stojąc dalej w szoku.
- Miłe powitanie Zayn. U mnie średnio, a u Ciebie? – zapytała, uśmiechając się lekko, na co odwzajemnił gest. W tym momencie zupełnie nie wiedział co ma zrobić, a jej towarzystwo absolutnie mu tego nie ułatwiało.
- Przepraszam – ocknął się z transu – Wejdź. – odezwał się ponownie, po czym wpuścił ją do pomieszczenia. Niepewnie zrobiła parę kroków, by po chwili dostrzec piękno i luksus apartamentu, który wynajmował aktualnie mulat.
- Ładnie tu – odparła, na co on ponownie się zaśmiał. To było w tym wszystkim najpiękniejsze. Ich uczucia szalały do granic możliwości, a sytuacja w której się znajdowali, nie była za ciekawa, a ona tak po prostu komentuje wystrój jego apartamentu. To właśnie było w niej tak bardzo niezwykłe.
- Chciałem się trochę odizolować – odparł, idąc w jej stronę.
- Dlaczego? – zapytała, odwracając się do chłopaka, który wyglądał naprawdę niesamowicie. Jego tatuaże, dodawały mu jeszcze bardziej uroku. Nie był tak umięśniony jak Harry, ale i tak prezentował się bardzo apetycznie. Jeszcze nigdy nie widziała go bez koszulki, więc to była dla niej całkowita nowość.
- Chyba powinnaś znać odpowiedź na to pytanie.
- No tak.. – zawahała się – Opowiedziałam o wszystkim Harry’emu – odezwała się, by po chwili móc dostrzec kompletną zmianę emocji w jego tęczówkach. Były prawie tak samo mocno brązowe jak jej.
- Co? – zapytał zdezorientowany i zaskoczony zarazem.
- Jesteś tym faktem zdziwiony? – zmarszczyła brwi.
- Szczerze mówiąc tak. Myślałem, że jak przyjedziesz to nic się nie zmieni.
- Musiałam przemyśleć kilka spraw. Nie mogłam tego dalej ciągnąc. On zasługuje na prawdę. – odezwała się podchodząc do kuchennego blatu.
- Napijesz się czegoś? – zaproponował, podchodząc do lodówki, która znajdowała się niedaleko blondynki.
- Wody. Od tego wszystkiego zaschło mi w gardle – odparła, uśmiechając się lekko w jego stronę. Po chwili wyjął dwie szklanki, które były zapełnione zimną wodą z cytryną. Podał  jej jedną, a ona wzięła głębokiego łyka napoju.
- Co dokładnie mu powiedziałaś? – odezwał się znów po chwili.
- O moim roztargnieniu w uczuciach; o tym, że parę rzeczy się pozmieniało; o tym, że Cię pocałowałam – zaczęła wyliczać.
- Prosiłem Cię o ten pocałunek – przerwał jej.
- To nie ma znaczenia. Gdybym tego nie chciała, to bym tego nie zrobiła – odezwała się, rozchylając automatycznie wargi, na wspomnienie o tej chwili.
- Czyli chciałaś? – zapytał wzdychając.
- Tak – nastała chwila ciszy, która absolutnie nie była dla nich krępująca, co zaskoczyło ją dość pozytywnie – Nigdy o tym wcześniej nie rozmawialiśmy – powiedziała po cichu, patrząc na kafelki podłogowe.
- A chcesz? – zapytał
- W końcu mamy na to czas – odparła odstawiając szklankę na stół.
- Co na to wszystko Harry? – zapytał ponownie zaciekawiony.
- Zdenerwował się. Powiedział, iż żałuje, że pojawiłam się w jego życiu- westchnęła.
- Tylko dlatego, że powiedziałaś mu, że się całowaliśmy? – zapytał zdezorientowany, kierując wzrok w dół.
- Nie – odparła – Dlatego, że powiedziałam mu, iż się w Tobie zakochałam – przełknęła ślinę i spojrzała na jego oczy, które w ekspresowym tempie spoczęły na niej. Jego szczęka była widocznie zarysowana. W wyrazie jego twarzy przez chwilę można było dostrzec niepewne szczęście.
- Dlaczego mu to powiedziałaś? – powiedział po chwili.
- Ponieważ to prawda Zayn. – odezwała się podchodząc do chłopaka – Zakochałam się w Tobie. Od chwili, gdy Cię pocałowałam, zająłeś w moim sercu szczególne miejsce. Nie potrafiłam przestać o Tobie myśleć, a najgorsze jest to, że choć miałam chłopaka, to właśnie nie chciałam przestać o Tobie myśleć. –podeszła do niego na niebezpieczną odległość. – W końcu wszystko sobie przemyślałam i może to wszystko było egoistyczne, ale w końcu wiem czego chcę.
- Czego chcesz? – przybliżył się do niej tak, że ich nosy swobodnie się o siebie stykały, a oczy patrzyły smutnym spojrzeniem.
- Chcę Ciebie Zayn.

***

Cześć kochani! W końcu akcja ruszyła i toczy się jak się toczy. Miałam dopisać pewną scenę do tego rozdziału, ale już nie mam siły, więc pojawi się ona w następnym. Nie wiem jak wam, ale mnie ten rozdział naprawdę satysfakcjonuję! Lekko mnie to smuci, bo mam wrażenie, że już was trochę męczę tą historią, bo niestety komentarzy jest coraz mniej i trochę mnie to martwi. Zobaczymy jak dalej będzie, bo to od was zależy czy druga część się pojawi czy też nie.
Tymczasem chcę was zaprosić na nowy blog z opowiadaniem <KLIK>, który założyłam z moją ukochaną czytelniczką, a teraz już siostrą <3 haha. Serdecznie was zapraszam do czytania, na razie pojawił się prolog, ale postaramy się dodać coś w najbliższym czasie.
Zapraszam was również do obejrzenia trailera owego opowiadania:



Kocham was!
Buziaki :*

poniedziałek, 17 czerwca 2013

18.I wanna cry and I wannna love but all my tears have been used up.





Wilgotne powietrze, deszcz i jej ulubiony zapach jeziora. Pogoda może nie zaliczała się do najlepszych, ale na pewno do tych bardziej relaksujących i zmuszających do wielu życiowych refleksji. Stella siedziała na bujanym fotelu w domowej werandzie, znajdującej się tuż przed wejściem do domu. Dach był zakryty, więc swobodnie mogła spędzić tam czas, mając pewność, że absolutnie nie zmoknie. Widok przed jej oczyma, ukajał ją. Patrzyła wprost na duże jezioro, w którym odbijały się krople spadającego deszczu. W końcu była sama. Mogła pomyśleć. Dookoła niej absolutna cisza i spokój. Właśnie tego potrzebowała od kilku ostatnich dni. Całe szczęście, że zdecydowały się na ten wyjazd, bowiem blondynka miała okazję przemyśleć wszystko na nowo, od samego początku. Przypominała sobie wszystkie spędzone chwile z obydwoma chłopakami. Z łatwością mogła powiedzieć, że wszystkie sprawiały jej nie lada przyjemność. Nie potrafiła określić, która była najlepsza, bowiem wszystkie znaczyły dla niej tyle samo.

Retrospekcja

- To chyba kolejny przypadek, bo ostatnio często na siebie wpadamy – uśmiechnął się pod nosem, na co ta podniosła swój wzrok tuż spod długich, gęstych rzęs wprost na niego.

- Pominąłeś fakt, że każde spotkanie nie kończy się zbyt dobrze – odezwała się, odbierając od cholernie przystojnego barmana swoje malibu.

- No tak, chyba w końcu powinienem cię przeprosić za sytuację wynikłą w sklepie – powiedział spuszczając nieśmiało głowę, bowiem nigdy nie lubił przepraszać, w sumie rzadko to w ogóle robił, a jeśli już to najczęściej przepraszał właśnie Perrie, bo nie miał ochoty się z nią sprzeczać, dlatego zazwyczaj zwykłe ‘przepraszam’, które i tak nigdy nie wychodziło prosto z jego serca, zazwyczaj ją uciszało, chociaż na chwilę.

- I nie prościej było tak od razu ?- zapytała z lekką ironią w głosie, lecz po chwili obdarzając go czarującym uśmiechem odwróciła się, by skierować się w miejsce gdzie zostawiła przyjaciółkę.

- Zaczekaj ! – usłyszała tuż za plecami – Jak masz na imię ? – zapytał ten sam głos co wcześniej, na co ta odwróciła tylko głowę w jego kierunku.

- Stella – odpowiedziała subtelnie, podnosząc kąciki swoich pełnych, czerwonych ust do góry.

- Jestem Zayn – rzekł brunet, poprawiając przy tym nerwowo swoją grzywkę.

- Miło Cię poznać Zayn.



Ten moment pamiętała jak dzisiaj. Tak samo jak ich pierwsze spotkanie, gdy zachował się w stosunku do niej wręcz karygodnie, ale to akurat nie miało zbytnio znaczenia. Ważne było to, że z kolejnym dniem coraz bardziej się do niego zbliżała. Na początku byli świetnymi przyjaciółmi. Ale czy tylko przyjaciółmi? Może od samego początku łączyło ich coś o wiele większego?



Retrospekcja



- Jesteś naprawdę zabawny, lubię to w Tobie – powiedziała chichocząc z jego ostatniej opowieści o tym, gdy on i chłopaki z zespołu robili sobie zawody w jedzeniu ciastek, nakładali je na czoło, po czym musieli wykonywać poszczególne ruchy twarzy, żeby ciastko wpadło im do ust, co loczkowi akurat szło dość opornie

- Tylko to ? – zapytał mijając ją, by po chwili obrócić się do niej przodem i iść tyłem do drogi.

- Może nie – powiedziała tajemniczo – A może tak – dodała po chwili klepiąc go w klatkę piersiową – Nie znam Cię jeszcze na tyle, by stwierdzić ile rzeczy w Tobie lubię.

- W sumie ja Ciebie też nie, ale mogę stwierdzić, że chyba nie ma rzeczy, której w Tobie nie lubię – odezwał się, by po chwili idąc z nią już ramię w ramię.

- No już nie podlizuj się tak.



Dzisiaj, znała go o tysiąckroć bardziej niż owego dnia. Na samo wspomnienie, na jej pełnych ustach pojawił się szeroki uśmiech. Wtedy było zupełnie inaczej. Tak beztrosko. Tak inaczej. Zachowywali się jak szczęśliwe dzieci, które nie mają na głowie żadnych problemów. Coś zupełnie odrębnego w porównaniu do dnia dzisiejszego, kiedy to dziewczyna jest roztargniona pomiędzy dwoma mężczyznami, których kocha prawdziwą miłością. Tak przynajmniej myślała, ale czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie?



Retrospekcja



- Stella.. Jak Ci się układa z Harry’m. To znaczy .. Powiedz mi, jesteś szczęśliwa ? – skierował do dziewczyny pytanie, wypowiadając je tak cicho, jakby nie chciał aby było słyszalne, lecz blondynce to nie umknęło. Myślał, że może go wyśmieje i zacznie pytać skąd takie myśli nasuwają mu się do głowy, lecz nic podobnego, w końcu Tanner taka nie jest. Nie jest Perrie.

- Związek z Harry’m sprawia mi naprawdę dużo radości, czuję się z nim bezpieczna i wiem, że nigdy mnie nie zrani. Jest świetnym chłopakiem, a zarazem najlepszym przyjacielem. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że tak, jestem szczęśliwa. – odpowiedziała uśmiechając się lekko i patrząc w głęboką taflę jeziora, które w tym momencie oświetlone było dzięki małym lampeczką zamocowanym tuż przy brzegu. – A ty Zayn ? Jesteś szczęśliwy? – zapytała, kierując tym razem spojrzenie na chłopaka, który jeszcze przed chwilą obserwował każdy jej ruch, a teraz wzdychając głośno skierował swój smutny wzrok na granatowe, gwieździste niebo.

- Tak. Jestem szczęśliwy.



Wtedy jeszcze było wszystko takie proste. Takie nowe. W dzień ich rozmowy, nie przyszłoby jej do głowy, że za parę miesięcy mogą wszyscy znajdować się w takiej sytuacji jak teraz. Nie zastanawiała się nad tym, kogo wybrać, czy z którym z chłopaków czuję się lepiej. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że tego właśnie dnia, Zayn po raz pierwszy ją okłamał. Już wtedy czuł do niej coś o wiele więcej, a i tak powiedział coś zupełnie na przekór. Nie miała mu tego za złe, bowiem przeczuwała, że po prostu nie chciał namieszać w jej życiu, lecz niestety i tak się od tego nie obeszło.



Retrospekcja



- Jesteś niesamowity – odezwała się chwytając Jego rękę i zerkając na niego z naprzeciwka. Chłopak wciąż wpatrując w Jej czekoladowe tęczówki rozpływał się. Była taka perfekcyjna, zupełnie niezastąpiona. Dziękował Bogu, że pojawiła się w Jego życiu, bo zmieniła go nie do poznania.

-  Nie… To ty jesteś niesamowita. Nie masz nawet pojęcia jak jestem wdzięczny, że na Ciebie trafiłem. Co więcej, że zwróciłaś na mnie uwagę. Na MNIE. Mam wrażenie, że nie zasługuję na taką kobietę jak ty. Bo nie dajesz mi szczęścia, lecz jesteś moim szczęściem. I choć nie znamy się bardzo długo, czuję, że się w Tobie zakochałem – powiedział, a w Jego oczach można było dostrzec iskierki zachwytu jak i wzruszenia. Dziewczyna nie czekając długo, odeszła od stolika, po czym podeszła do szatyna siadając mu na kolanach.

- I jest tak idealnie, że boję się, iż mogę Cię stracić – odezwał się ponownie przytulając głowę do jej klatki piersiowej.

- Nie stracisz. Będę przy tobie zawsze



Ona również nie była lepsza. Okłamała. Zrobiła to osobie, która wtedy była najważniejsza w jej życiu. Oddałaby za niego wszystko. Był podporą, kiedy tego potrzebowała i opiekunem, gdy zmuszała go na to sytuacja. Zawsze po prostu BYŁ. Wtedy powiadał, że nie zasługuje na kogoś takiego jak ona. Blondynka prychnęła pod nosem z łzami w oczach, bowiem zrozumiała, że to właśnie ona nie zasługiwała na kogoś takiego
jak Harry. Był taki dobry, taki doskonały. Kochał ją tak bardzo, że nie liczyło się dla niego nic innego w świecie. A ona? Okazała się wielką egoistką, która wykorzystała jego moment nieuwagi. Kochając jego, zakochała się w tym samym czasie w innym. Ale czy rzeczywiście była temu wszystkiemu winna? Przecież nie mamy wpływu na nasze uczucia. One przychodzą same. Wystrzelają jak z procy, nie wiedzieć kiedy strzała dotknie akurat nas. Przychodzi niespodziewanie i choćbyśmy bardzo chcieli nad tym zapanować, nie potrafimy. Nie mamy możliwości wyboru lub zastanowienia się nad naszą przyszłością i miłością. To wszystko jest nieoczekiwane. Nawet nie wiemy kiedy, a zakochujemy się w drugiej osobie i nie mamy absolutnie nic do gadania. Jedynie na sam koniec, zostaje nam zgubna decyzja, czy właśnie tego chcemy? Czy tak wyobrażamy sobie dalsze życie? I pozostają wtedy dwie opcje. Możemy podjąć najlepszą decyzję w całym swoim życiu, która sprawi, że już do końca swoich dni będziemy szczęśliwi, albo najgorszą.
Stella nie chciała podjąć tej złej decyzji. Miała nadzieję, że jeśli już wybierze, będzie to najlepszy wybór jakiego może dokonać, ale czy rzeczywiście tak będzie?








Dziewczyna znienacka wyciągnęła z kieszeni telefon i wybrała jeden z numerów na swojej liście kontaktów. Miała nadzieję, iż owa osoba odbierze, bo w tym momencie nie trzeba było jej nic więcej, jak usłyszeć jej głos.

- Halo? – odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki. Blondynka odczekała chwilę i zatkała dłonią usta. Z jej brązowych oczu, wyłoniło się parę kropli łez, które po chwili spłynęły po jej porcelanowych policzkach.

- Cześć mamo – powiedziała drżącym głosem, a na parę sekund po drugiej stronie nastała głęboka cisza.

- Córeczko! To ty. Tak się cieszę, że Cię słyszę!

- Ja też się cieszę mamusiu. – zaśmiała się delikatnie, by usłyszeć po chwili cichy szloch matki.

- Co u Ciebie? Długo się nie odzywałaś. Wszystko w porządku?- zapytała kobieta.

- Tak mamo.. wszystko okej – odchrząknęła mając nadzieję, że brzmi w miarę prawdziwie, lecz po chwili się rozmyśliła. Zadzwoniła do matki w paru celach, więc teraz nie może się od tak wykręcić. - Nie, mamo.. Tak naprawdę jest fatalnie. Wkopałam się w wielki dołek, a teraz nie wiem jak z niego wyjść- westchnęła, podpierając brodę na kolanach.

- Kochanie, czyżby chodziło o tego chłopaka z którym się spotykasz? – zapytała po raz kolejny zdezorientowana.

- Tak. To znaczy… po części. To długa historia mamo, ale chodzi o to, że zakochałam się. – odparła w końcu marząc brwi, co na szczęście było dla jej matki niezauważalne, bowiem zawsze karciła ją za tego typu gesty.

- To chyba dobrze, prawda?

- Byłoby świetnie. Lecz ja kocham ich obojga. Zakochałam się też w jego przyjacielu, a teraz nie wiem co mam dalej począć. Mamo, proszę pomóż mi. Nie mogę ich stracić. – przełknęła ślinę i po raz kolejny po jej policzkach poleciały strumienie łez, na co jej matka zwróciła szczególną uwagę.

- Nie płacz córciu. Nic nie jest warte Twoich łez. Nie znam dokładnie Twojej sytuacji, więc nie mogę Ci zbyt dużo doradzić, ale jak to kiedyś ktoś mądry powiedział, że jeśli naprawdę wydaje Ci się, że jeśli kochasz dwóch facetów naraz, to wybierz tego drugiego, bowiem jakbyś kochała tego pierwszego, nie zakochałabyś się w drugim.  

- To prawda mamo. Ale wydaję Ci się, że ta teoria naprawdę jest słuszna i powinnam się nią kierować? – zapytała tym razem blondynka.

- Nie wiem. To ty musisz się o tym przekonać, lecz jak na mój gust, na świecie nie ma nic bardziej prawdziwego niż te słowa – odezwała się uśmiechając pod nosem, co nie było zauważalne dla Stelli, lecz mogła poczuć ten wyjątkowy uśmiech swojej jedynej matki. Matki, którą kochała bezgranicznie, i choć czasem ją zaniedbywała, niestety ze wzajemnością, to wiedziały, że są dla siebie wszystkim i mogą na sobie polegać. Choćby nie wiem co.

- Dziękuje Ci.

- Zawsze możesz na mnie liczyć. Kocham Cię Stello. – odparła po chwili blond włosa kobieta, która jak na swój wiek, była naprawdę przepięknej urody.

- Ja Ciebie też mamo. – uśmiechnęła się pod nosem i rozłączyła rozmowę. Konwersacja z matką, dała jej kolejno wiele powodów do nowych rozmyśleń. ‘jeśli kochasz dwóch facetów naraz, to wybierz tego drugiego, bo jakbyś kochała tego pierwszego, nie zakochałabyś się w drugim.  ‘ – słowa te cały czas chodziły po jej głowie. Tylko jak teraz to wszystko zinterpretować? Pierwszym, którego poznała był Zayn, a dopiero później Harry. I jeśli biorąco pod uwagę to, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, powinna wybrać właśnie loczka, lecz jeśli patrząc z drugiej strony i widzą to, że tak naprawdę dopiero przy Styles’ie zaczęła czuć tę miłość, a nagle na horyzoncie pojawił się Malik i sytuacja się powtórzyła, to jednak brunet był jej prawdziwą miłością. Cholera. To wszystko było tak  bardzo chore i skomplikowane. W tym momencie czuła się jak jakaś zauroczona gówniara, która ma ciężkie dni i sama nie wie kogo wybrać, bo jest tak bardzo kochana, że dysponuje aż nadmiarem tej cholernej miłości. Brała pod uwagę jakieś zdanie, które niby miało jej pomóc, a tak naprawdę jeszcze bardziej wszystko pogorszyło. Co do cholery miała zrobić?

Przetarła dłońmi zaspane oczy i spojrzała w niebo. Deszcz w końcu ustał, a na granatowym niebie pokazał się wielki, srebrzysty księżyc, a wokół niego, miliony jaskrawych gwiazd, które oświetlały miasta jeszcze bardziej. Po chwili usłyszała ciche kroki, skierowane w jej stronę. Po obu jej stronach usiadły dwie dziewczyny, zachowując kompletną ciszę, aby nie psuć tej szczególnej atmosfery. Spojrzały po sobie i uśmiechnęły się lekko. Stella przegryzła dolna wargę i spojrzała na Mię, której wzrok wbity był w drewnianą podłogę.

- Jak się trzymasz? – zapytała zwracając jej uwagę.

- Nie najgorzej – westchnęła – Wiem tyle, że muszę walczyć. Jeśli tego nie wygram, już nigdy nie spotkam takiego mężczyznę jak Liam – odparła, spoglądając na swoje przyjaciółki. One wszystkie były zupełnie inne, a jednocześnie tak bardzo podobne. Pod względem charakteru, każda z nich miała do zaoferowania coś innego, ale jedno łączyło ich na pewno. Chęć walki i zdeterminowanie, czego inni mogli im jedynie pozazdrościć.

- Margaret? – odezwała się Jones do uśmiechniętej blondynki, na co ta się zaśmiała.

- A ty jak zawsze oficjalnie – zachichotała – Nie miałam nad czym się zastanowić. Wiem, że rolę mężczyzny w moim życiu odgrywa Niall, lecz nie wiem czy jest to na tyle poważne, żebym mogła stwierdzić, że to coś więcej.

- Jesteście nierozłączni Margaret! Najwięcej uśmiechu przynosi Ci właśnie przebywanie w jego towarzystwie. Sprawia, że jesteś szczęśliwa. Jesteście do siebie tacy podobni. Zresztą co ja gadam, przecież wy jesteście tacy sami Margaret. Tyle, że on jest męską wersją Ciebie – odparła Tanner –Wy się kochacie! A ty musisz to w końcu zauważyć, bo może być za późno. Uwierz mi. Wiem coś o tym – dokończyła, spoglądając na przyjaciółkę.

- A ty podjęłaś decyzję? – zapytała ją tym razem Charms.

- Tak – westchnęła – Wiem co mam zrobić. I choć wiem, że każdy z naszej trójki, w jakiś sposób ucierpi. To wiem, że tak będzie lepiej.



*



- Cześć wszystkim! – krzyknęła brązowooka blondynka, otwierając drzwi frontowe domu chłopaków.

Na wstępie przywitał ją jak na razie Liam i Niall.

- Stella! Tęskniliśmy – odparł blondynek, przytulając do siebie drobną dziewczynę – Margaret u siebie? – zapytał po chwili uśmiechając się szeroko

- Tak! Czeka na Ciebie głodomorku, więc leć do niej – zaśmiała się, na co chłopak zakładając tylko swoje białe conversy, wyszedł szybko z domu, kierując się do przyjaciółki.

- Jak było? – zapytał Payn’e, obdarowując dziewczynę uściskiem, po chwili jednak się odsuwając i patrząc na jej niezrozumiałą twarz.

- Liam. Musisz do niej jechać. Ona Cię potrzebuje. Należy Ci się wyjaśnienie i ona o tym wie. Proszę daj jej choć na to szansę – odezwała się, patrząc na jego przepełnione bólem oczy. W ich głębi, dało się dostrzec świecące iskierki, które sprawiały, że tak naprawdę istnieje nadzieja. Nadzieja na lepszą przyszłość.

- Dobrze, pojadę do niej. Dziękuje Ci Stello. Jesteś wspaniałą przyjaciółką – uśmiechnął się, całując ją przy tym w policzek.

- Wiem, że zrobiłbyś to samo na moim miejscu Liam. – zaśmiała się – A gdzie Harry i Zayn?

- Harry, na górze, pewnie Cię nie słyszał, a Zayn.. – zawahał się na chwilę.

- Co się stało ? – zapytała zdezorientowana

- On się wyprowadził na kilka dni. Stwierdził, że jest mu potrzebny odpoczynek. I.. Ja chyba wiem o co chodzi – dokończył, patrząc na nią znacząco.

- Wiesz? – zapytała przełykając ślinę

- Tak Stello. Inni możliwe, że są ślepi, bo są zajęci wyłącznie sobą i swoim szczęściem i choć wydaję się, że ja też taki byłem, to zawsze obserwuje moich przyjaciół i wiem co się dzieję. A ty.. musisz im powiedzieć. Musisz wybrać któregoś z nich, bo jeśli to dalej będzie się ciągnęło w ten sposób, to nie wiem czy dasz radę później z tego wybrnąć – dokończył, a na jej twarzy pojawił się ogromny szok. Liam wiedział. Jedyny z chłopaków, który wiedział o wszystkim i to pewnie od dłuższego czasu i nie pisnął ani słowa.

- Dziękuje Ci Liam, że nikomu nie powiedziałeś. Wyjechałyśmy, by przemyśleć kilka rzeczy. I tak też się stało. Wiem co mam zrobić, więc o nic się nie martw – odezwała się, uśmiechając lekko.

- Nie martwię się Stello. Wiem, że jesteś inteligentną dziewczyną i postąpisz słusznie. Jak zawsze. – odezwał się, a po chwili wyszedł z posiadłości, by tym razem skierować się w stronę Mii. Miał nadzieję, że wszystko się w końcu wyjaśni, a on przestanie czuć w sercu pustkę, która doskwierała mu przez parę ostatnich dni.

Blondynka zostając w przedpokoju zupełnie sama, skierowała się na górę do pokoju swojego chłopaka. Szatyn leżał spokojnie na łóżku, pogrążony w głębokim śnie. No tak. Harry miał bardzo twardy sen i żeby go obudzić, była potrzebna naprawdę masa wysiłku. Stella uwielbiała ten widok. Najbardziej z rana, gdy to ona otwierała oczy i pierwszą osobą, którą miała okazję widzieć prawie każdego dnia, był zaspany Harry. Mogła wtedy przyjrzeć mu się jeszcze bardziej, a wtedy z łatwością upewniała się w fakcie, że jest niesamowicie przystojny i słodki. Styles miał tą właśnie przewagę nad Zayn’em, że był on facetem, z którym sypiała i naprawdę wiele przeżyła, natomiast z Malikiem nie miała tego typu sytuacji, a i tak obdarzyła go tym niezrozumiałym dla niej uczuciem.

Podeszła do łóżka chłopaka i lekko pocałowała jego rozchylone usta. Tak bardzo uwielbiała ich smakować. Pocałowała go tak, jakby już nigdy miała tego nie zrobić.

- Harry – szepnęła do jego ucha, na co on jęknął i otworzył jedno oko. Dziewczyna zaśmiała się i przytuliła do jego ciepłego ciała.

- Wróciłaś – odezwał się zaspanym i nadzwyczaj seksownym ochrypłym głosem.

- Tak – westchnęła – Chciałabym, żebyś się ubrał i poszedł ze mną w jedno miejsce. Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.– dokończyła z nadzwyczajnym spokojem. Tak jakby rozmowa, którą miała w planach, nie wnosiła niczego dziwnego ani nadzwyczajnego do ich życia. A w końcu było zupełnie inaczej. Ta rozmowa miała zmienić ich życie już na zawsze.

- Ale teraz? Dopiero wstałem, chcę się Tobą nacieszyć – odpowiedział, całując jej malinowe usta – Najlepiej tu, w łóżku – zaśmiał się pociągając za rękę by znalazła się bliżej niego.

- Proszę Harry. Zrób o co Cię proszę. Będę czekała na dole – powiedziała stanowczo i zostawiła zdezorientowanego chłopaka w pokoju samego, by dać mu czas na podstawowe przygotowania. Zeszła na dół i spoglądając w lustro na przedpokoju, westchnęła głośno lustrując swoją zaniepokojoną twarz, odzywając się do siebie po cichu.

- Dasz radę.



***

Hej kochani! :*

Nie wiem czy wam się podoba czy nie, ale średnio mam pomysły jak to dalej ciągnąć.

To znaczy wiem co ma być w zakończeniu, ale trudno mi do niego dojść, więc trochę flaki z olejem, ale nic na to nie poradzę. Mam wizję na drugą częśc i tym zyję. Zrobiłam już nawet trailer, ale niestety nie mogę wam go pokazać, bo byłoby wiadomo jak zakończy się pierwsza seria, a nie możecie jeszcze tego wiedzieć. Wszystko w swoim czasie. J Ogólnie to zostało mi jeszcze jakieś pięć rozdziałów do zakończenia tej części, więc mam nadzieję, że wytrwacie!

Kocham was wszystkich!

Buziaki :*