niedziela, 21 lipca 2013

EPILOGUE



UWAGA: Zmiana czasu akcji. Rzecz dzieję się, dwa lata później, a nie trzy. Musiałam zmienić, by choć trochę ułatwić sobie wątek w drugiej części opowiadania. Miłego czytania!


Retrospekcja

Tej zimy, Londyn był wyjątkowo piękny. Rzędy latarni oświetlały twarze przechodniów, którzy z pośpiechem dążyli do swoich wyznaczonych celów. Temperatura była wyjątkowo niska,  ale to nie przeszkadzało Brytyjczykom, którzy z radością szykowali się do nocy sylwestrowej, która miała nastąpić już za trzy dni. Tego wieczora śnieg przestał w końcu prószyć, co sprawiało, że krajobraz był jeszcze piękniejszy, bowiem puchy białego wytworu lśniły, niczym kawałki diamentów na ulicach całego miasta.
W jednym z częściej odwiedzanych, londyńskich pubów, pewna brązowooka blondynka, wykonując ostatnie czynności, które należały do jej obowiązków dzisiejszego dnia w pracy, spojrzała znienacka w okno, za którym widać było po drugiej stronie ulicy, bruneta, średniego wzrostu, ubranego w szary płaszcz. Z pozoru wydaję się, że niemożliwe byłoby odgadnięcie kimże jest obserwująca ją osoba, ale ona poznałaby go w najciemniejszych zaułkach, nawet bez poczucia Jego zapachu, od którego była tak bardzo uzależniona. Uśmiechnęła się pod nosem patrząc na zegarek, by po chwili zniknąć za drzwiami prowadzących do pomieszczenia należącego do pracowników.
Czekając na dziewczynę, pocierał nerwowo ręce, aby chodź przez chwile doznać ciepła, które było mało prawdopodobne zważając na stan pogody tego dnia. Zaraz miała dołączyć do niego blondynka, która jak zwykle zwróciłaby mu uwagę na temat jego zbyt letniego ubioru. Wyobrażając sobie tę sytuację, uśmiechnął się pod nosem bowiem był szczęśliwy, że miał obok siebie osobę, która martwi się o Niego czasami bardziej niż jego własna mama. Osobę, która jest troskliwa i niezwykle kochająca. Czasami nie mógł uwierzyć w ilość szczęścia jakie go spotkało w dotychczasowym życiu, ale nie chciał nic zmienić. Miał wszystko to, czego potrzebował. Dziś był to dla nich niezwykle wyjątkowy dzień, bowiem mieli świętować swoją pierwszą rocznicę bycia parą. Wiedział, że była dla Niego kobietą idealną, dlatego właśnie dziś, chciał poprosić blondynkę o rękę. Rozważał to przez jakiś czas, tudzież nie wiedział, jak dziewczyna zareaguje na ową propozycję, ale teraz nie liczyło się nic, bo wiedział, że blondynka jest Jego najukochańszą kobietą i chciał zostać z Nią przez resztę swojego życia.
                Minęło pięć minut, gdy zobaczył wychodzącą z pubu dziewczynę ubraną w ciepłą, puchową kurtkę i wszystkie inne akcesoria niezbędne do wyjścia w tak chłodny dzień. Jak zwykle poruszała się z wielką gracją i gdy tylko zobaczył uśmiech na Jej ustach, który pojawił się pod wpływem Jego widoku miał ochotę podbiec i wziąć ją w ramiona.
- Przepraszam, ale od pewnego czasu zauważyłam, że bacznie mi się Pan przygląda, czyż powinnam się bać ? – zapytała złotowłosa piękność stojąc po drugiej stronie ulicy patrząc z zaciekawieniem na bruneta
- Jestem tajemniczym nieznajomym, który ma wobec Pani wielkie plany dzisiejszego wieczoru – rzekł brązowooki ujawniając ogromną tajemnicę, która kryła się w Jego uśmiechu
- W takim razie nie mam wyjścia i chyba muszę do Pana zmierzyć – odpowiedziała wykonując  pierwszy krok w stronę chłopaka. Później były już tylko kolejne, gdy znienacka usłyszeć można było tylko pisk hamujących opon i słowa mulata wykrzykujące krótkie – Stella uważaj ! – i ciemność.

*

Biel. Wszędzie tylko biel oraz irytujący dźwięk maszyn. Czy jest na świecie choć jedna osoba, która lubi szpitale? Wątpliwe. Piękna blondynka leżała nieruchomo na łóżku w tym okropnym pomieszczeniu. Nie otwierała oczu. Została potrącona przez kierowcę, na szczęście nie tak mocno, jakby mogło się wydawać. Przy jej łóżku, z prawej strony widniała sylwetka Zayn’a, a zaś po lewej siedziała Mia wraz z Liam’em. Naprzeciwko usadowiła się cała reszta. Louis z Eleanor, Niall wraz z Margaret oraz Harry. Nawet on zdołał przyjechać, gdy tylko dowiedział się o wypadku byłej ukochanej. I choć minęło bardzo dużo czasu, odkąd widzieli się po raz ostatni, musiał to zrobić. Czuł taką potrzebę. Uważał, że to jego obowiązek.
- Kiedy ona się obudzi? – zapytała zdenerwowana Charms, przytulając się do ramienia swojego chłopaka.
- A od kiedy zaczęło się interesować życie MOJEJ przyjaciółki, co? – odezwała się wściekła Mia, wycierając mokre łzy ze swojej twarzy.
- Mia, daj spokój! – odezwał się blondyn.
- Nie będziesz mnie pouczał Niall. Jesteś bardziej naiwny niż myślałam! Nagle znaleźli się wielcy przyjaciele. Jestem pewna, że byłoby lepiej, gdyby was tu nie było.
- Skarbie, spokojnie – przytulił ją Liam, powodując tym samym, że jej gniew stopniowo ustępował.
- Jak to możliwe, że zdarzył się ten wypadek? Nie widziałeś nadjeżdżającego samochodu, czy jak!? – skierował się tym razem do mulata, lokowaty chłopak, podchodząc jeszcze bliżej łóżka. Gdy spojrzał na blondynkę, wydawała się taka piękna i bezbronna zarazem. Lecz już nie jego.
- Wypierdalaj stąd Harry! Nie wiem po gówno tu przyszedłeś! Żeby mnie obwiniać? – chłopak wstał, zbliżając się do niego na niebezpieczną odległość.
- Daję Ci do zrozumienia, że odkąd jesteście razem, są tylko same kłopoty – warknął zielonooki, patrząc złowrogo na bruneta.
- No pewnie! Bo przecież jak ty z nią byłeś, to było wszystko pięknie!
- Dość! – krzyknęła w pewnym momencie Calder – Mam was dość! Miłość waszego życia leży tu nieprzytomna, zupełnie bezbronna, a wy się kłócicie!? Obydwoje jesteście jak dzieci! Zachowajcie trochę dumy i szacunku!
- Hej! Budzi się! – wyskoczyła znienacka Mia – Stella!
- Stella! – zawołał po chwili brunet, doskakując do swojej dziewczyny.
- Zawołam lekarza! – odezwał się Tomlinson, wybiegając szybo z sali.
- Dobrze się czujesz? – Zayn złapał dłoń dziewczyny, upewniając się, że to nie sen. Że naprawdę się obudziła.
- Głowa mi pęka – odpowiedziała marszcząc czoło. Jej oczy wciąż nie były do końca otwarte, jakby raziło ją światło, które wpadało do pokoju. Wcześniej była tylko ciemność.
- Spokojnie, lekarz zaraz przyjdzie – powiedziała Mia, głaszcząc przyjaciółkę po głowie.
- Boże, tak bardzo się martwiłem – szepnął mulat, gdy pojedyncze łzy wylewały się z jego ciemnych tęczówek.
- Już dobrze. Żyję – powiedziała z lekkim uśmiechem. Po chwili rozejrzała się po Sali, by dostrzec, kto pofatygował się ją odwiedzić i okazało się, że byli to wszyscy, których szczególnie kochała, czy darzyła sympatią. Co prawda nie spodziewała się w żadnym wypadku, ani Margaret, ani Nialla, który również się do niej nie odzywał oraz Harry’ego. Nie widziała go tak długo. Zmienił się. Jego włosy nie były już tak podkręcane jak kiedyś, a dziecięce rysy powoli znikały, lecz najważniejsze na czym teraz chciała się skupić to jednak jej najbliżsi. Eleanor spoglądała na nią z uśmiechem, ciesząc się, że wszystko w porządku. Zaraz obok Mia i Liam, którzy patrzyli z troską i radością. No i Zayn. Chłopak, z którym przeżyła najpiękniejsze chwile w życiu. Chłopak, którego kochała zdecydowanie najbardziej na świecie. Nie mogła do siebie dopuścić myśli, że mogło jej się coś stać i widok tych wyjątkowych ludzi już nigdy nie ukazałby się jej oczom.
- Witam, nazywam się doktor Morgan. Jestem pani lekarzem – dobiegają głos starszego mężczyzny, który pojawił się u jej boku. Spostrzegła również Lou, który pomachał jej i uśmiechnął się lekko. Dobrze, że z nim również była już w dość normalnych stosunkach. Zresztą od ostatniego roku zmieniło się naprawdę wiele. – Poświecę teraz Pani po oczach. Proszę sięgać wzrokiem tam gdzie każę. – powiedział, na co Stella zrobiła tak jak jej kazał. – Wszystko w porządku. Była pani w śpiączce sześć godzin. Pamięta Pani jaki dziś dzień?
- Em.. dwudziesty ósmy grudzień. No chyba, że jest już po północy – zawahał się, spoglądając na swojego chłopaka, który uśmiechał się z troską – Wtedy dwudziesty dziewiąty – westchnęła, podnosząc się z łóżka, by usadowić się w pozycji siedzącej.
- Dokładnie. Miała Pani szczęście. Kierowca nie uderzył mocno. Po prostu był to szok, i może to spowodowało też obrażenia, na szczęście to nic poważnego. Ani pani, ani dziecku nic nie jest.
- Słucham? – zapytała przełykając ślinę, a wszyscy zaraz po niej, spojrzeli ze zdziwieniem na lekarza.
 - Nie wiedziała Pani o ciąży? To dokładnie trzeci tydzień. – odparł z radością. Dziewczyna otworzyła lekko buzię ze zdziwienia, bowiem nie wiedziała, co teraz zrobić.
- Proszę odpoczywać. To będzie teraz potrzebne. – odezwał się po raz ostatni Doktor Morgan i wyszedł z Sali, zostawiając zaskoczony tłum samych.
- To.. My… Wyjdziemy. Chyba musicie porozmawiać – powiedziała po paru chwilach Mia, spoglądając na resztę. W odpowiedzi dostała tylko pozytywne kiwnięcia głową, a także zszokowane, wściekłe spojrzenia, które wyciekały tym razem od Harry’ego, ale teraz już nie mógł nic poradzić. Było za późno, a że rozstali się rok temu, a ona jest dopiero w trzecim tygodniu ciąży, to nawet jakby chciał, nie mógł wkręcić nikomu kitu, że dziecko jest jego.
            W pokoju nastała chwila ciszy. Żadne z nich nie wiedziało co ma kompletnie powiedzieć. Nie wiedzieli, czy nawzajem się cieszą, czy może są niewiarygodnie źli.
- Więc.. – westchnęła blondynka, pocierając dłonią po ręce chłopaka.
- Nie mogę uwierzyć – spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale i lekkim uśmiechem.
- Będziemy mieli dziecko. (…)

***

Witajcie kochani! Koniec epilogu pierwszej części, jest początkiem prologu drugiej!
Tzn, może nie w tym sensie, bo druga część będzie się działa już po urodzeniu dziecka. I to dużo później, ale więcej nie mówię, musicie zobaczyć zwiastun!
Chciałam podziękować wszystkim i każdemu z osobna ! Jesteście niesamowicie.
To był mój pierwszy blog z opowiadaniem o chłopakiem i tak bardzo się cieszę, że przyjęliście mnie tak ciepło!
Wiem, że pod koniec było już dziwnie. Zresztą ta historia nie była opracowana tak, jak miała być i to mnie po części trochę zgubiło. Mam jednak nadzieję, że nie opuścicie mnie i druga część wam się spodoba. Wydaję mi się, że fanki Harry’ego mogą powrócić, bo zaczyna się nowa ERA!

Kolejna część powija się za jakiś czas! Na pewno was powiadomię!
Zapraszam na pozostałe blogi!
LOVEISPLEASURE
BADDIRECTION
FAMEMISTAKEN

Oraz do obejrzenia trailera !
KOCHAM WAAAS !<3