UWAGA:
Zmiana czasu akcji. Rzecz dzieję się, dwa lata później, a nie trzy. Musiałam
zmienić, by choć trochę ułatwić sobie wątek w drugiej części opowiadania.
Miłego czytania!
Retrospekcja
Tej zimy,
Londyn był wyjątkowo piękny. Rzędy latarni oświetlały twarze przechodniów,
którzy z pośpiechem dążyli do swoich wyznaczonych celów. Temperatura była
wyjątkowo niska, ale to nie przeszkadzało Brytyjczykom, którzy z radością
szykowali się do nocy sylwestrowej, która miała nastąpić już za trzy dni. Tego
wieczora śnieg przestał w końcu prószyć, co sprawiało, że krajobraz był jeszcze
piękniejszy, bowiem puchy białego wytworu lśniły, niczym kawałki diamentów na
ulicach całego miasta.
W jednym z
częściej odwiedzanych, londyńskich pubów, pewna brązowooka blondynka, wykonując
ostatnie czynności, które należały do jej obowiązków dzisiejszego dnia w pracy,
spojrzała znienacka w okno, za którym widać było po drugiej stronie ulicy,
bruneta, średniego wzrostu, ubranego w szary płaszcz. Z pozoru wydaję się, że
niemożliwe byłoby odgadnięcie kimże jest obserwująca ją osoba, ale ona
poznałaby go w najciemniejszych zaułkach, nawet bez poczucia Jego zapachu, od
którego była tak bardzo uzależniona. Uśmiechnęła się pod nosem patrząc na
zegarek, by po chwili zniknąć za drzwiami prowadzących do pomieszczenia
należącego do pracowników.
Czekając na
dziewczynę, pocierał nerwowo ręce, aby chodź przez chwile doznać ciepła, które
było mało prawdopodobne zważając na stan pogody tego dnia. Zaraz miała dołączyć
do niego blondynka, która jak zwykle zwróciłaby mu uwagę na temat jego zbyt
letniego ubioru. Wyobrażając sobie tę sytuację, uśmiechnął się pod nosem bowiem
był szczęśliwy, że miał obok siebie osobę, która martwi się o Niego czasami
bardziej niż jego własna mama. Osobę, która jest troskliwa i niezwykle
kochająca. Czasami nie mógł uwierzyć w ilość szczęścia jakie go spotkało w
dotychczasowym życiu, ale nie chciał nic zmienić. Miał wszystko to, czego
potrzebował. Dziś był to dla nich niezwykle wyjątkowy dzień, bowiem mieli
świętować swoją pierwszą rocznicę bycia parą. Wiedział, że była dla Niego
kobietą idealną, dlatego właśnie dziś, chciał poprosić blondynkę o rękę.
Rozważał to przez jakiś czas, tudzież nie wiedział, jak dziewczyna zareaguje na
ową propozycję, ale teraz nie liczyło się nic, bo wiedział, że blondynka jest
Jego najukochańszą kobietą i chciał zostać z Nią przez resztę swojego życia.
Minęło pięć minut, gdy zobaczył wychodzącą z pubu dziewczynę ubraną w ciepłą,
puchową kurtkę i wszystkie inne akcesoria niezbędne do wyjścia w tak chłodny
dzień. Jak zwykle poruszała się z wielką gracją i gdy tylko zobaczył uśmiech na
Jej ustach, który pojawił się pod wpływem Jego widoku miał ochotę podbiec i
wziąć ją w ramiona.
- Przepraszam, ale od pewnego czasu
zauważyłam, że bacznie mi się Pan przygląda, czyż powinnam się bać ? – zapytała
złotowłosa piękność stojąc po drugiej stronie ulicy patrząc z zaciekawieniem na
bruneta
- Jestem tajemniczym nieznajomym,
który ma wobec Pani wielkie plany dzisiejszego wieczoru – rzekł brązowooki
ujawniając ogromną tajemnicę, która kryła się w Jego uśmiechu
- W takim razie nie mam wyjścia i
chyba muszę do Pana zmierzyć – odpowiedziała wykonując pierwszy krok w
stronę chłopaka. Później były już tylko kolejne, gdy znienacka usłyszeć można
było tylko pisk hamujących opon i słowa mulata wykrzykujące krótkie – Stella uważaj
! – i ciemność.
*
Biel.
Wszędzie tylko biel oraz irytujący dźwięk maszyn. Czy jest na świecie choć
jedna osoba, która lubi szpitale? Wątpliwe. Piękna blondynka leżała nieruchomo
na łóżku w tym okropnym pomieszczeniu. Nie otwierała oczu. Została potrącona
przez kierowcę, na szczęście nie tak mocno, jakby mogło się wydawać. Przy jej
łóżku, z prawej strony widniała sylwetka Zayn’a, a zaś po lewej siedziała Mia
wraz z Liam’em. Naprzeciwko usadowiła się cała reszta. Louis z Eleanor, Niall
wraz z Margaret oraz Harry. Nawet on zdołał przyjechać, gdy tylko dowiedział
się o wypadku byłej ukochanej. I choć minęło bardzo dużo czasu, odkąd widzieli
się po raz ostatni, musiał to zrobić. Czuł taką potrzebę. Uważał, że to jego
obowiązek.
-
Kiedy ona się obudzi? – zapytała zdenerwowana Charms, przytulając się do
ramienia swojego chłopaka.
- A
od kiedy zaczęło się interesować życie MOJEJ przyjaciółki, co? – odezwała się wściekła
Mia, wycierając mokre łzy ze swojej twarzy.
- Mia,
daj spokój! – odezwał się blondyn.
- Nie
będziesz mnie pouczał Niall. Jesteś bardziej naiwny niż myślałam! Nagle znaleźli
się wielcy przyjaciele. Jestem pewna, że byłoby lepiej, gdyby was tu nie było.
-
Skarbie, spokojnie – przytulił ją Liam, powodując tym samym, że jej gniew
stopniowo ustępował.
- Jak
to możliwe, że zdarzył się ten wypadek? Nie widziałeś nadjeżdżającego
samochodu, czy jak!? – skierował się tym razem do mulata, lokowaty chłopak,
podchodząc jeszcze bliżej łóżka. Gdy spojrzał na blondynkę, wydawała się taka
piękna i bezbronna zarazem. Lecz już nie jego.
-
Wypierdalaj stąd Harry! Nie wiem po gówno tu przyszedłeś! Żeby mnie obwiniać? –
chłopak wstał, zbliżając się do niego na niebezpieczną odległość.
-
Daję Ci do zrozumienia, że odkąd jesteście razem, są tylko same kłopoty –
warknął zielonooki, patrząc złowrogo na bruneta.
- No
pewnie! Bo przecież jak ty z nią byłeś, to było wszystko pięknie!
-
Dość! – krzyknęła w pewnym momencie Calder – Mam was dość! Miłość waszego życia
leży tu nieprzytomna, zupełnie bezbronna, a wy się kłócicie!? Obydwoje
jesteście jak dzieci! Zachowajcie trochę dumy i szacunku!
-
Hej! Budzi się! – wyskoczyła znienacka Mia – Stella!
-
Stella! – zawołał po chwili brunet, doskakując do swojej dziewczyny.
- Zawołam
lekarza! – odezwał się Tomlinson, wybiegając szybo z sali.
-
Dobrze się czujesz? – Zayn złapał dłoń dziewczyny, upewniając się, że to nie
sen. Że naprawdę się obudziła.
-
Głowa mi pęka – odpowiedziała marszcząc czoło. Jej oczy wciąż nie były do końca
otwarte, jakby raziło ją światło, które wpadało do pokoju. Wcześniej była tylko
ciemność.
-
Spokojnie, lekarz zaraz przyjdzie – powiedziała Mia, głaszcząc przyjaciółkę po
głowie.
-
Boże, tak bardzo się martwiłem – szepnął mulat, gdy pojedyncze łzy wylewały się
z jego ciemnych tęczówek.
- Już
dobrze. Żyję – powiedziała z lekkim uśmiechem. Po chwili rozejrzała się po Sali,
by dostrzec, kto pofatygował się ją odwiedzić i okazało się, że byli to
wszyscy, których szczególnie kochała, czy darzyła sympatią. Co prawda nie
spodziewała się w żadnym wypadku, ani Margaret, ani Nialla, który również się
do niej nie odzywał oraz Harry’ego. Nie widziała go tak długo. Zmienił się.
Jego włosy nie były już tak podkręcane jak kiedyś, a dziecięce rysy powoli
znikały, lecz najważniejsze na czym teraz chciała się skupić to jednak jej najbliżsi.
Eleanor spoglądała na nią z uśmiechem, ciesząc się, że wszystko w porządku.
Zaraz obok Mia i Liam, którzy patrzyli z troską i radością. No i Zayn. Chłopak,
z którym przeżyła najpiękniejsze chwile w życiu. Chłopak, którego kochała
zdecydowanie najbardziej na świecie. Nie mogła do siebie dopuścić myśli, że mogło
jej się coś stać i widok tych wyjątkowych ludzi już nigdy nie ukazałby się jej
oczom.
- Witam,
nazywam się doktor Morgan. Jestem pani lekarzem – dobiegają głos starszego
mężczyzny, który pojawił się u jej boku. Spostrzegła również Lou, który
pomachał jej i uśmiechnął się lekko. Dobrze, że z nim również była już w dość
normalnych stosunkach. Zresztą od ostatniego roku zmieniło się naprawdę wiele. –
Poświecę teraz Pani po oczach. Proszę sięgać wzrokiem tam gdzie każę. –
powiedział, na co Stella zrobiła tak jak jej kazał. – Wszystko w porządku. Była
pani w śpiączce sześć godzin. Pamięta Pani jaki dziś dzień?
-
Em.. dwudziesty ósmy grudzień. No chyba, że jest już po północy – zawahał się,
spoglądając na swojego chłopaka, który uśmiechał się z troską – Wtedy dwudziesty
dziewiąty – westchnęła, podnosząc się z łóżka, by usadowić się w pozycji siedzącej.
-
Dokładnie. Miała Pani szczęście. Kierowca nie uderzył mocno. Po prostu był to
szok, i może to spowodowało też obrażenia, na szczęście to nic poważnego. Ani
pani, ani dziecku nic nie jest.
-
Słucham? – zapytała przełykając ślinę, a wszyscy zaraz po niej, spojrzeli ze
zdziwieniem na lekarza.
- Nie wiedziała Pani o ciąży? To dokładnie
trzeci tydzień. – odparł z radością. Dziewczyna otworzyła lekko buzię ze
zdziwienia, bowiem nie wiedziała, co teraz zrobić.
-
Proszę odpoczywać. To będzie teraz potrzebne. – odezwał się po raz ostatni
Doktor Morgan i wyszedł z Sali, zostawiając zaskoczony tłum samych.
-
To.. My… Wyjdziemy. Chyba musicie porozmawiać – powiedziała po paru chwilach
Mia, spoglądając na resztę. W odpowiedzi dostała tylko pozytywne kiwnięcia
głową, a także zszokowane, wściekłe spojrzenia, które wyciekały tym razem od
Harry’ego, ale teraz już nie mógł nic poradzić. Było za późno, a że rozstali
się rok temu, a ona jest dopiero w trzecim tygodniu ciąży, to nawet jakby
chciał, nie mógł wkręcić nikomu kitu, że dziecko jest jego.
W pokoju nastała chwila ciszy. Żadne
z nich nie wiedziało co ma kompletnie powiedzieć. Nie wiedzieli, czy nawzajem
się cieszą, czy może są niewiarygodnie źli.
-
Więc.. – westchnęła blondynka, pocierając dłonią po ręce chłopaka.
- Nie
mogę uwierzyć – spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale i lekkim uśmiechem.
-
Będziemy mieli dziecko. (…)
***
Witajcie
kochani! Koniec epilogu pierwszej części, jest początkiem prologu drugiej!
Tzn,
może nie w tym sensie, bo druga część będzie się działa już po urodzeniu
dziecka. I to dużo później, ale więcej nie mówię, musicie zobaczyć zwiastun!
Chciałam
podziękować wszystkim i każdemu z osobna ! Jesteście niesamowicie.
To
był mój pierwszy blog z opowiadaniem o chłopakiem i tak bardzo się cieszę, że
przyjęliście mnie tak ciepło!
Wiem,
że pod koniec było już dziwnie. Zresztą ta historia nie była opracowana tak,
jak miała być i to mnie po części trochę zgubiło. Mam jednak nadzieję, że nie
opuścicie mnie i druga część wam się spodoba. Wydaję mi się, że fanki Harry’ego
mogą powrócić, bo zaczyna się nowa ERA!
Kolejna część powija się za jakiś czas! Na pewno was powiadomię!
Zapraszam na pozostałe blogi!
LOVEISPLEASURE
BADDIRECTION
FAMEMISTAKEN
Oraz do obejrzenia trailera !
KOCHAM WAAAS !<3