Music on
Stella
stała właśnie przy wejściu wraz z całą resztą swoich znajomych/przyjaciół,
którzy ostatnie czasy zrobili się dla niej naprawdę bliscy. Oczywiście
pomijając jeden wyjątek, którym jest nie kto inny jak dziewczyna Malika, z
którą wciąż nie potrafiła znaleźć wspólnego języka. Na zewnątrz robiło się
coraz cieplej i zastała ich wiosna, postanowili wyjechać na parę dni do domku
nad jeziorem niedaleko Liveropool’u, który należał do rodziców Liam’a.
Wszystkim podobał się ten pomysł, bo wiadomo, że należał się im w końcu
zasłużony odpoczynek. Natomiast Stella, z racji tego, że nie chciała na te parę
dni opuszczać Mii oraz Margaret, postanowiła, że zabiorą się wraz z całą resztą,
na co wszyscy zareagowali z entuzjazmem, bo w końcu im więcej ludzi, tym
lepiej. Każdy był podekscytowany tym, że może poznać obydwie przyjaciółki
blondynki, bowiem od samego początku opisywała je w samych superlatywach, co
później okazywało się całkowitą prawdą. Dziewczyny były również ogromnie zachwycone
całym zespołem, jak i Eleanor. Potrafili znaleźć wspólny język i świetnie się
razem bawić.
Kiedy
cała ekipa wyszła z dużego autokaru, wszyscy byli niezmiernie poruszeni widokiem,
który widniał tuż przed ich oczyma. Każdy się zastanawiał, kto śmiał nazwać
zwykłym domkiem letniskowym, tą przepiękną wille, tuż obok której znajdowało
się duże, nieskazitelnie czyste jezioro oraz nieduża, przybrzeżna łódka. Widok
niczym z najpiękniejszej bajki, która nie mogła się szybko skończyć.
- O
cholera – wymsknęło się Mii, na co pozostali zareagowali śmiechem – Jeśli to
jest najzwyklejszy, mały domek to chyba mieszkamy w śmietniku, Stell –
powiedziała, ostatnie zdanie kierując do brązowookiej stojącej wraz z Harry’m,
który opatulał dłońmi jej smukłe ramiona.
-
Chłopaki, na pewno nie będziemy sprawiały wam kłopotu ?
-
Błagam Cię Tanner, przestań się w końcu o wszystko martwić, wiesz o tym, że
naprawdę miło mi was gościć – odpowiedział Liam otwierając drzwi frontowe tego
przepięknego budynku, po czym wchodząc do środka, gestem ręki zaprosił
pozostałą dziewiątkę do środka
- To
będzie niezapomniany czas, obiecuję Ci –
odezwał się loczek trzymając twarz blondynki w swoich silnych rękach, po czym
delikatnie ją całując oparł głowę o jej czoło.
-
Chodźmy wybrać pokój – powiedziała odrywając się od bruneta, by po
chwili wziąć go za rękę i móc podziwiać ten przepięknie urządzony dom.
Przedstawienie czas zacząć.
*
- To
są chyba jakieś jaja, nie wierzę, że tu jesteśmy ! – krzyknęła Margaret
opadając na białą, satynową pościel dużego, drewnianego łóżka. Ubrane w krótkie szorty i luźne bluzki, mogły swobodnie odetchnąć i ponieść się przyjemności.
- Uwierz, że też jestem pod wrażeniem, ale
należy nam się wszystkim odrobina odpoczynku. – odpowiedziała brunetka
układając w szafie rozpakowane już z walizki rzeczy
- Kto
by pomyślał, że będziemy przebywać z takimi sławami ? – zapytała blond włosa
piękność patrząc na krajobraz za oknem
-
Pomyśl sobie ile nastolatek dałoby się zabić, żeby być na naszym miejscu, a
szczerze mówiąc, mnie zbytnio to nie jara, po prostu są w porządku więc mogę
spędzić z nimi czas, na dodatek wszystko mamy za darmo więc kolejny plus
- W
sumie masz rację, lecz ja pojechałabym nawet jeśli wymyśliliby jakiś camping
pod namiotami, gdzie warunki nie byłyby tak idealne jak tu, po prostu ich lubię
– powiedziała Charms logując się na twittera, gdzie po chwili można było
dostrzec jej nowododany post ‘Gotowa na
najlepszy tydzień życia’.
-
Chodźmy na dół marzycielko – zachichotała brunetka, po czym biorąc przyjaciółkę
pod rękę skierowały się w stronę schodów.
*
Wszyscy
siedzieli już w ogromnym salonie popijając piwa lub własnoręcznie robione
różnego rodzaju drinki. Dzisiejszego wieczoru wyjątkowo dopisywał humor każdej
zebranej osobie. Brakowało tylko Perrie, która znów przeholowała i niestety, a
może i stety, poszła wcześniej do łóżka, zmuszona oczywiście przez Malika,
bowiem miał nadzieję, że dziewczyna choć trochę poczuje się lepiej, no i przy
okazji da mu trochę wytchnienia. Panująca atmosfera była niezwykle przyjemna i
lekka. Chłopcy od dawna się tak dobrze razem nie bawili, nie brali nawet do
wiadomości, że jeszcze dwa miesiące temu cały czas się tylko kłócili, a czasem
mało brakowało by doszło do rękoczynów. Teraz jest zupełnie tak jak na samym
początku ich niesamowitej przygody, która trwa już dobre dwa lata, a oni wciąż
nie mają siebie dość. Tylko ciekawe, kogo to zasługa?
-A
pamiętacie nasze pierwsze castingi ? – zapytał podekscytowany Louis. Na samo
wspomnienie każdy z chłopaków zaczął się śmiać, wracając do chwil, kiedy byli
jeszcze beztroscy i nie mieli pojęcia co się z nimi dalej stanie
- Wyglądałem
wtedy jak gremlin, do dziś pamiętam tą śmieszną fryzurkę, zabiłbym tego, kto
mnie tak urządził – odezwał się mulat wywracając przy tym oczami, na co jedna z
blondynek zareagowała wyjątkowo charakterystycznie, bo jej piękne brązowe oczy
całkowicie pochłonęły sylwetkę Malika. Dlaczego tak na nią działał ?
-
Wszyscy się zdziwili kiedy powiedziałem, że pracowałem w piekarni. Naprawdę
lubiłem tą pracę! – zaśmiał się loczek, trzymając przy tym Stelle za prawą nogę
zarzuconą na jego kolanach.
- Mój
robotny chłopiec, jestem z Ciebie dumna!- powiedziała dziewczyna cmokając go w
malinowe usta, na co mulat, widząc ten widok, nie zareagował zbyt
entuzjastycznie, ale nie mógł tego po sobie poznać, dlatego zagłębił się w
rozmowę z siedzącym tuż obok niego Horanem.
-
Chodźmy na górę – odezwał się szeptem zielonooki kierując swe słowa do
blondynki
-
Teraz? – odpowiedziała muskając ustami jego uszy
- Yhym
– zdążył odpowiedzieć, by po chwili wstać i skierować się do przytulnego pokoju
na poddaszu, który dzielił wraz ze swoją pierwszą, prawdziwą miłością.
*
-Hej!
Zagrajmy w coś ! – krzyknęła Margaret, gdy cała reszta dalej przesiadywała w
salonie już niestety w średnio trzeźwym stanie
- Ma
ktoś karty? Zagrajmy w pokera ! – zakomunikowała Mia wstając z wrażenia z
czteroosobowej sofy pokrytej jasną skórą
- Ja
mam, ale serio ? Chcecie grać w pokera ? – zapytał Liam mało zachwycony ową
propozycją
- No
właśnie, to nie jest interesująca gra – dokończył Louis zarzucając ramię za
głowę swojej dziewczyny siedzącą tuż obok niego
- Jest,
jeśli oczywiście jest to ROZBIERANY POKER – odezwała się po chwili podnosząc
przy tym jedną brew i zagryzając seksownie wargę
- To
ja pójdę po te karty – odezwał się Liam patrząc hipnotyzująco na brunetkę. Zna
ją dwa dni, a już nie jest się w stanie oprzeć jej idealnemu urokowi
osobistego.
- Ja
odpadam, bawcie się dobrze – powiedział nagle mulat opuszczając całą gromadę, by
po chwili znaleźć się na ogromnym tarasie, który ze względu, że mieścił się na
pierwszym piętrze, ukazywał jedne z najpiękniejszych widoków jakie było mu dane
ujrzeć. Wyjmując z czarnych, lekko opadających jeansów paczkę czerwonych
malboro, wziął papierosa do ust, by za chwilę móc delektować się słodkim dymem,
od którego był tak bardzo uzależniony.
*
Leżąc
na dwuosobowym łóżku wykonanym z litowego drewna, na które narzucona była
czerwona, aksamitna pościel patrzyli sobie w oczy nie odzywając się ani jednym
słowem. Zahipnotyzowani swoimi nieskazitelnymi twarzami nie potrzebowali
zbędnych rozmów lub śmiesznych gestów. Nienasyceni swoim towarzystwem mogliby
tak leżeć w nieskończoność, bo wiedzieli, że ich szczęście może kiedyś nadejść
końca.
-
Jesteś najcudowniejszą osobą, jaką udało mi się kiedykolwiek poznać –
powiedział nagle brunet nie spuszczając swojego wzroku z blondynki
- A
ty najsłodszym facetem, jakiego spotkałam, ale nie słódź już mi tak bo dostanę
rumieńców. – odpowiedziała chłopakowi pokazując przy tym rząd swoich idealnie
białych zębów
- No
i oto chodzi! Wtedy właśnie jesteś najpiękniejsza – rzekł opierając ciężar
ciała na łokciach. Po chwili uśmiechając się krótko włożył odstający kosmyk jej
jasnych włosów za ucho
- Nie
masz ochoty coś zjeść ? – zapytała muskając nosem o jego nos
- Mam
ochotę na Ciebie – odpowiedział, przechylając się i delikatnie ją całując. – Jeszcze nigdy nie czułem tego, co czuję do Ciebie
Stello – w jego głosie pobrzmiewa szczęście, ale z jednej strony smutek, na
myśl, że jego uczucia mogą być nieodwzajemnione. Na te słowa blondynka patrzy
na chłopaka z radością by złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Odrywa się
od niego, a po chwili on sam chwyta obiema dłońmi jej twarz, tak by musiała
spojrzeć w te nieskazitelne, pełne iskierek nadziei oczy. Jego usta spadają na
jej. Całuje ją żarliwie, gdy ich zęby się zderzają jego język wdziera się do
jej ust. Czuć w tym wiele namiętności i wielkiej ilości pożądania. Styles
pachnie męskim żelem do kąpieli, wanilią i Harry’m- czyli najlepszym
połączeniem jakie może istnieć. Dziewczyna stara się nadążać za szatynem i
całować go z równym zapałem, by po chwili wpleść palce w jego gęste włosy.
Mocno przyciąga go do siebie, gdy z gardła chłopaka wydobywa się jęk, niski
dźwięk odbijający echem w jej ciele, a jego dłoń przesuwa się w dół aż do jej
uda.
Gdy widzi, że dziewczyna nie protestuje, dłoń chłopaka zsuwa się niżej aż
do rozporka jej jeans’owych rurek.
Chłopak perfekcyjnie radząc sobie z
zasuwaniem spodni, osuwa prawą dłoń niżej by dostać się do intymnego narkotyku,
którego tak ogromnie ma ochotę poczuć.
-
Harry!! Musisz jechać do sklepu, jako jedyny nic nie piłeś a skończył nam się alkohol!
– dociera do nich śmieszny głos Louisa, który niestety burzy całą atmosferę
-
Cholera ! Niech mnie ktoś uszczypnie bo nie wierze – odpowiada ciszej Styles
patrząc gdzieś w przestrzeń pokoju – Auu ! – mówi nagle zaskoczony lekkim
pstryczkiem w lewy pośladek
-
Widzisz, niestety to rzeczywistość. – odezwała się dziewczyna chichocząc przy
tym nieśmiało widząc wielkie rozczarowanie w oczach ukochanego chłopaka. – No
jedź im po te piwa. Przecież nie ucieknę ! – mówi patrząc szatynowi w oczy
przegryzając dolną wargę
-
Dobrze, tylko błagam nie przegryzaj tej wargi, w moim ustach będzie miała się
lepiej! – odpowiada by po chwili znów zatopić swe usta w jej
-
Hazza, ty szujo mówię do Ciebie – krzyczy po raz kolejny zniecierpliwiony
brunet stojąc cały czas za mosiężnymi drzwiami pokoju.
- Idę
pajacu, co mam kupić ? – odpowiada a po chwili obydwoje schodzą na dół, a ich
głosy stają się powoli niesłyszalne dla uszu Stelli.
*
-
Dlaczego połowa z was jest w samej bieliźnie ? – zapytał zdezorientowany loczek
widząc całą ekipę przyjaciół siedzących na akrylowym, brązowym dywanie
-
Graliśmy w rozbieranego pokera i jak widzisz nasze panie odkryły swoje wdzięki
– odpowiedział Niall siedzący w samych skarpetkach i slipkach Calvina Kleina,
przypatrując się podejrzliwie Margaret, która nie była gorsza od niego i miała
na sobie jedynie koronkowy biustonosz i krótkie, purpurowe bokserki.
- A
ponieważ ja znów wygrałam, tak więc Liam, dawaj koszulkę ! – krzyknęła
usatysfakcjonowana Mia, wykonując przy tym śmieszne, a jednocześnie najsłodsze
gesty jakie chłopak miał okazję zobaczyć. Dziewczyna naprawdę była bardzo dobra
w tą grę, inaczej nie pchałaby się do tego, bo wiedziała czym by się to
skończyło, a wcale nie miała zamiaru siedzieć w negliżu.
-
Dobra Mia, wygrałaś ! – odpowiedział chłopak zdejmując swoją granatową polówkę,
odsłaniając jednocześnie wyrzeźbioną klatkę piersiową.
-
Właśnie o to chodzi.
*
-
Hej! Dlaczego siedzisz sam ? – jeden dźwięk jej głosu, a na jego ciele pojawiły
się ciarki i milion drgań, spowodowane nieskazitelną melodią, która
rozbrzmiewała z jej ust. Już po chwili mógł nawet poczuć woń jej delikatnych
perfum, bowiem usadowiła się tuż obok niego na drewnianej dwuosobowej huśtawce.
Była tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Pragnął ją dotykać, całować i nigdy
nie wypuszczać z silnych ramion, lecz niestety nie miał do tego absolutnie
żadnego prawda, bowiem możliwość tę, zdążył już ktoś mu gwizdnąć z przed nosa.
Taki już ten los bywa okrutny.
-
Jakoś nie miałem ochoty na pokera – odpowiedział beznamiętnie przypominając
sobie momenty, w których widzi, gdy Harry wraz ze Stellą obdarowują się
pocałunkami lub innymi czułościami. Przecież nie może być na nią zły, to po
prostu on jest imbecylem.
-
Mnie też, to chyba nie dla mnie. Za to oni są wszyscy szaleni, więc co się
dziwić.
- No
tak.. Ty nie jesteś szalona – odpowiedział poważnie, lecz po chwili widząc jej
wzrok uśmiechnął się promiennie odsłaniając rząd prostych zębów, na co ona
odpowiedziała tym samym.
-
Jeszcze mnie nie znasz na tyle, aby ocenić jak bardzo jestem szalona, Malik –
odezwała się tracąc go lekko ramieniem. Siedziała opatulona kocem, w idealnym
miejscu o idealnej porze, z jednym z najprzystojniejszych facetów jakich
widziała w życiu, lecz niestety nie mógł być on dla niej nikim więcej jak
przyjacielem. Życie potrafi naprawdę namieszać w naszych głowach. Jeszcze nie
dawno po raz pierwszy spotkała go w hipermarkecie, próbując zachować się
kulturalnie i oddać mu zgubę, a ten zachował się wobec niej w sposób nie do
przyjęcia. Następnie ujrzała go w dyskotece, gdzie już wtedy zauważyła, że coś
między nimi jest. Coś czego nie da się opisać. A teraz siedzi z nim na jednej
huśtawce, na przepięknym tarasie, w cudownej willi w Liverpool’u, a jej chłopak
jest kilka kilometrów dalej w celu kupienia trunków dla zgrai szalonych alkoholików. I
co o tym myśleć?
-
Stella.. Jak Ci się układa z Harry’m. To znaczy .. Powiedz mi, jesteś
szczęśliwa ? – skierował do dziewczyny pytanie, wypowiadając je tak cicho,
jakby nie chciał aby było słyszalne, lecz blondynce to nie umknęło. Myślał, że
może go wyśmieje i zacznie pytać skąd takie myśli nasuwają mu się do głowy,
lecz nic podobnego, w końcu Tanner taka nie jest. Nie jest Perrie.
-
Związek z Harry’m sprawia mi naprawdę dużo radości, czuję się
z nim bezpieczna
i wiem, że nigdy mnie nie zrani. Jest świetnym chłopakiem, a zarazem najlepszym
przyjacielem. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że tak, jestem szczęśliwa. –
odpowiedziała uśmiechając się lekko i patrząc w głęboką taflę jeziora, które w
tym momencie oświetlone było dzięki małym lampeczką zamocowanym tuż przy
brzegu. – A ty Zayn ? Jesteś szczęśliwy? – zapytała kierując tym razem spojrzenie
na chłopaka, który jeszcze przed chwilą obserwował każdy jej ruch, a teraz wzdychając
głośno skierował swój smutny wzrok na granatowe, gwieździste niebo.
-
Tak. Jestem szczęśliwy. – skłamał, ale po co miała zaprzątać sobie tym głowę i
myśleć, że jest przeciwnie. To było mało ważne. Najważniejsze dla niego było
to, że ona jest szczęśliwa. I choć nie z nim, to jednak ma to czego pragnie.
***
Nie macie pojęcia jak bardzo was przepraszam, że musieliście czekać tak długo na nowy rozdział, ale kompletnie nie miałam weny i zaczyna mnie to przerażać. Poza tym mam tyle nauki, że ledwo znajduję na to wszystko czas. Mam nadzieję, że się podoba. Będę wdzięczna jeśli wyrazicie swoje opinie, bo jak na razie widzę jest marnie.
Buziaki!:*